Recenzja filmu

Zapaśnik (2008)
Darren Aronofsky
Mickey Rourke
Marisa Tomei

Przemijanie

Nie ulega wątpliwości, że większą szansę na zostanie legendą ma bohater upadły niż dziecko szczęścia. Zależy to od ludu, od tego, z kim się identyfikuje, w kogo bardziej wierzy - w tego
Nie ulega wątpliwości, że większą szansę na zostanie legendą ma bohater upadły niż dziecko szczęścia. Zależy to od ludu, od tego, z kim się identyfikuje, w kogo bardziej wierzy - w tego "realnego", co kiedyś był wielki, a teraz ledwie wstaje z łóżka, czy w pół-boga, zamaskowaną postać prawie-nie-z-tej-ziemi, która ostatecznie zostanie zastąpiona innym, bardziej kolorowym produktem. Bo legenda, jak prawdziwy człowiek, zawsze upada. Ram (Mickey Rourke) jest twardzielem - zapaśnik z bogatą historią, wzór dla dużych chłopców z popcornem, ciekawy dodatek dla małych sąsiadów zaślepionych w "Call of Duty", zniszczony ciągłymi występami. Ledwie trzyma się na nogach, kiedy schodzi - zwycięsko! - z ringu, ale to się nie liczy. To jest to, to jest jego życie. Pasja jakby, chociaż z drugiej strony uzależnienie i jedyna droga, bo nie ma dla kogo walczyć, więc walczy dla siebie. W momencie, kiedy zdaje sobie sprawę, że wrestling nie jest jego przyjacielem, a raczej wrogiem, postanawia odnowić kontakt z porzuconą córką (Evan Rachel Wood) i ułożyć sobie życie. Historia nie jest prosta: mamy ogromnego faceta nieporadnego jak dziecko, generalnie uroczego, ale też takiego, przed którym uciekamy, gdy widzimy go na ulicy, kompletnie zagubionego w świecie, którego unika - świecie na zewnątrz ringu, bo paradoksalnie właśnie tam - na macie, gdzie dla zabawienia tłumu rozrywa swoich przeciwników - czuje się bezpieczniej i pewniej niż w sklepie z ubraniami. Aronofsky stworzył bohatera wieloznacznego, z jednej strony mocarza, z drugiej wraka. Główną osią, po której porusza się historia "Zapaśnika", jest ból i rozczarowanie, jakie towarzyszy końcowi kariery, końcowi pewnych etapów życia - nie można na zawsze być podziwianą laską na rurze, w jakimś momencie przekracza się barierę wiekową, tak samo, jak we wrestlingu. Rourke, podobnie jak Tomei, stworzył bohatera zmierzającego do granicy przemijania, której nikt nie chce i nie jest do końca gotowy przekroczyć. Nie, nie zamierzam rozwodzić się nad fenomenalną rolą Mickey'ego, trzeba powiedzieć tylko jedno: on nie "zagrał" Rama, on "był" Ramem. Bohaterowie tragiczni pojawiają się i znikają, podobnie, jak zapaśnicy  - w końcu są wypierani przez zaktualizowane wersje samych siebie, podokręcane, podkolorowane. Wydaje mi się jednak, że o filmie Aronofsky'ego nie zapomnimy tak szybko, bo to nie był pełen ozdobników dramat, tylko piekielnie smutna historia. Bam, bam, Ram.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Randy "Ram" Robinson niegdyś był gwiazdą wrestlingu, jednego z amerykańskich sportów narodowych. Dziś... czytaj więcej
Co prowadzi bohatera filmu do dramatycznego finału? To pytanie, moim zdaniem, podstawowe i dlatego... czytaj więcej
"Wolna Amerykanka" to mieszanka stylów walki oraz konfrontacja różnych jej odmian. Też ma znaczenie walka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones