Recenzja filmu

Meduzy (2007)
Shira Geffen
Etgar Keret
Sarah Adler
Nikol Leidman

Samotność kobiet w samotnym kraju

Jest tu sporo egoizmu i wzajemnych pretensji, a mało empatii, uśmiechu i dotyku. Teraz, po latach, niektórym przyjdzie się na nowo socjalizować.
UWAGA, SPOILERY! TA RECENZJA ZAWIERA TREŚCI ZDRADZAJĄCE FABUŁĘ.

Co może się stać, gdy poeta weźmie się za kręcenie filmów? Oczywiście, że coś nadzwyczajnego. I jak to w poezji: to czytelnik, a w tym wypadku widz, nada dziełu stworzonemu przez poetę ostateczny wygląd. To piękno tego filmu, ale i duża odpowiedzialność twórcy - jak w filmie ująć coś osobistego tak, by przekuć to w emocje dostępne dla widza?



Oglądając "Meduzy" nie sposób nie zwrócić uwagi na wielowymiarowość zdarzeń czy bogatą symbolikę, która przewija się na ekranie. I to zarówno w fabule i dialogach, ale i w obrazach, kolorach. Bohaterowie są wypełnieni gęstymi emocjami po czubki głów i w połączeniu ze zdawkowymi informacjami o nich samych, tworzy to mieszankę wybuchową. Ileż to filmów powstaje, gdzie postaci uzewnętrzniają się ile mogą, a jest to przy tym tak mało wiarygodne i sprzeczne z ich poczynaniami? Tutaj ten niedosyt informacji o osobach dramatu wzbudza apetyt i powoduje, że obserwujemy ich historie z wypiekami na twarzy. Bo właśnie wtedy wyrabiamy sobie o nich opinię. Kilka zdań, jakaś rzucona notka z przeszłości i można "utonąć" w bohaterach wykreowanych przez Etgara Kereta.



Warto zauważyć, iż to jest film o kobietach, a co ciekawe - o kobietach samotnych. Nieważne czy są w związku, czy na krawędzi życia, czy może są silne i bezwzględne - wszystkie są tak samo samotne. Nie bez znaczenia jest więc fakt, że scenarzystą i współreżyserem jest również kobieta, a prywatnie żona Kereta, Shira Geffen. "Meduzy" mogą być i są w jakimś sensie filmem autobiograficznym, lecz czy ta wiedza jest nam potrzebna do zrozumienia filmu? Czy informacja, że materiał powstał na prawdziwych zdarzeniach spowodowałaby, że uznalibyśmy ten obraz z góry za prawdziwy? A jak nie, to co? Jakkolwiek zawsze, gdy interesuje mnie jakaś osobistość, to chciałbym wiedzieć o niej jak najwięcej, ale zazwyczaj jest tak: im więcej wiem, tym więcej czuję rozczarowania. Dlatego do oglądnięcia "Meduz" potrzebuję nastroju i umysłu, a nie wiedzy. Czytając inną recenzję tego filmu napotkałem się z błędną - moim zdaniem - tezą, że ten film jest prawdziwy, bo powstał na podstawie przeżyć autorów. Ja myślę, że równie prawdziwa jest opinia, że filmy Davida Lyncha są wiarygodne, bo przecież to, co on nakreśli w scenariuszu nie powstałoby, gdyby nie jego przeżycia. Mamy do czynienia z artystami, więc to oczywiste, że w ich twory wciśnięte są wątki, dialogi i obrazy z ich życia.


Jesteśmy w Tel Awiwie (w tłumaczeniu z hebrajskiego: wzgórze wiosny) nad ciepłym Morzem Śródziemnym, w upalne, spokojne dni; dzień jak co dzień. Gdy wszyscy wokoło się radują lub relaksują, garstka kobiet: w różnych miejscach, w różnym wieku, z różniącym się od siebie poczuciem komfortu, przechodzi trudne chwile. Na pierwszy plan wychodzi Batia (Sarah Adler), która pogrąża się w nastroju depresyjnym i ma problem z wyrażaniem uczuć. Nie jest to dziwne, zważywszy na to, że jej matką (Miri Fabian) jest zimna i zapatrzona w siebie (oraz w swoją karierę) kobieta sukcesu, dla której kochanie nie radzącej sobie w dorosłym życiu córki byłoby wręcz nieprofesjonalne. Nie lepiej z jej ojcem, który porzucił rodzoną córkę by móc wychowywać dorosłą anorektyczkę (Liron Vaisman). Batia nie robi w życiu nic szczególnego - mieszka w zadłużonym mieszkaniu, została zostawiona przez swojego chłopaka i nie przykłada się do pracy, którą i tak traci. Chciałaby być lepszą matką niż jej matka była i stara się zaopiekować niemą dziewczynką z wiecznie mokrymi włosami (Nikol Leidman), ale i tak pisana jest jej na tej niwie porażka. Może dlatego, że za bardzo ją sobie wymyśliła? Może dziewczynka nad morzem już kiedyś istniała i tam się jej rozwój emocjonalny zatrzymał? Odpowiedzi na pytania pomaga jej uzyskać poznana w pracy Naomi (Naama Nisim) - fotografka, która chce dokumentować wszystko co piękne, bo tak naprawdę wszystkich pięknych chwil z życia jest pozbawiona. Jest wtórną ofiarą szoah, który przeżyli jej rodzice, więc ona im nie zadawała pytań. To może ja to zrobię, choć zadam niewygodne pytanie? Czy to, że sam przeżyłeś traumę wojny, ludobójstwa, exodusu daje ci prawo do odbierania radości z życia twojemu dziecku? Tak jak dziewczynka z morza jest odbiciem smutków i lęków Batii, tak Batia wydaje się być brakującą cząstką Naomi.



Inna część miasta. Nowożeńcy mieli wybrać się na Karaiby, ale przez złośliwość rzeczy martwych, panna młoda doznaje kontuzji. Luksusy zza oceanu musiały zostać prowizorycznie zastąpione bliskim wybrzeżu morza, ale dalekim wysokim standardom, hotelem. Okazuje się, że brak wygód to jeden z największych wrogów wielkomiejskich kochanków. Pozornie błahe problemy zaczynają zasnuwać związek młodej pary. Nieudolny poeta, Michael, ma coraz bardziej dość zrzędzącej i zazdrosnej żony, Keren (Noa Knoller). Choć śmiesznie to zabrzmi, to dopuszcza się intelektualnej zdrady z pisarką Relly (Bruria Albeck). Okazuje się, że i ona jest artystycznie bezpłodna, ale zostanie zapamiętana wręcz przeciwnie, choć na to nie zasłużyła. Podobnie jak w pierwszym trójkącie (Batia-dziewczynka-Naomi), tak i tutaj do zrozumienia siebie potrzebny był ktoś zupełnie obcy. Michael chciał by żona rozumiała go jak Relly, a Keren z łatwością dokonała to, czego pozostała dwójka nie umiała.



Ostatnia historia. Joy (filmowa one hit wonder - Ma-nenita De Latorre) przyleciała za chlebem do Izraela aż z Filipin. Wolałaby być opiekunką do dzieci, lecz przydzielono ją do osób starszych. Jej ostatnią podopieczną przed wyjazdem jest Malka (Zaharira Harifai), nie mówiąca po angielsku, zgorzkniała i schorowana starowinka. To że nie potrafi się porozumieć z Joy wynika przede wszystkim z bariery językowej i chyba trochę z traktowania imigrantów zarobkowych z wyższością. Nie umie jednak także dogadać się po hebrajsku ze swoją córką Galią (Ilanit Ben-Yaakov). Galia gra w eksperymentalnym teatrze dotyku, gdzie Szekspira przenosi na deski teatru Arab. Co Arab szuka u Szekspira i dlaczego lepiej rozumie dotyk? Joy stanie się pewnego rodzaju katalizatorem dla związku matki z córką, być może otrzeźwieniem dla nich obu. To będzie także lekcja dla samej Joy, której relacje z synkiem cierpią przez rozłąkę i jej wyjazd do dalekiego, innego kulturowo kraju.



Film raczy nas otwartym zakończeniem każdej z tych historii. Według mnie: jedna opowieść zakończy się pozytywnie dla jej bohaterów, jedna z nich pogorszy relacje między nimi, a jeszcze jedna nic nie zmieni i wszystko będzie toczyło się jak dawniej. Kobiety są tutaj niczym te meduzy, choć ocieram się teraz o banał. Unoszone przez wodę, nie wiedzą co się z nimi stanie - jedne umrą na plaży, inne zostaną w wodzie, a wszystko to w pięknej, słonecznej atmosferze, bo przecież ludzki dramat nie dzieje się tylko w nocy czy podczas burzy. Dzieje się często w piękny, letni dzień; w tłumie, który jest niewrażliwy na cierpienie innych albo nawet o tym cierpieniu nie wie. Kobiety ukazane w tym obrazie są niezwykle samotne, a wszystko bierze się z indolencji uczuciowej. Czy to małżonkowie, czy też rodzice z dziećmi: nikt nie potrafi gospodarować miłością w odpowiedni sposób. Jest tu sporo egoizmu i wzajemnych pretensji, a mało empatii, uśmiechu i dotyku. Teraz, po latach, niektórym przyjdzie się na nowo socjalizować. Każdy będzie próbował, lecz nie zawsze udanie. Co poeta miał na myśli (tworząc ten film)? Być może coś zupełnie odmiennego od moich przemyśleń, ale założę się, że o efekt wielości interpretacji mu chodziło. Jego dzieło jest żywe i niebanalne; nie sprowadza się do moralizowania, a złożoność relacji między bohaterami nie pozwala nam na łatwość ich oceny. 



Bardzo wysoko cenię sobie ten obraz i uważam, że jest bliski arcydziełu. Jest to mała-wielka kinematografia i kto by się spodziewał, iż taki film może powstać w kraju, gdzie jedna trzecia jego powierzchni to pustynia i który jest w stanie permanentnego zagrożenia zbrojnego? Gdzie nawet po europejskim holocauście niemała część Europy odmawia mu prawa do istnienia i obrony? Może dlatego, że ten kraj został zbudowany z marzeń o państwie idealnym dla ludu, który na całym świecie spotyka się z wieloma problemami i tylko wciśnięty między trzy morza czuje się bezpiecznie? Może bohaterowie są odzwierciedleniem życia Żydów przez tysiące lat: ich lęków, trosk, problemów, a ich samotność jest jednostkowym odbiciem samotności Izraela na arenie międzynarodowej? Może faktycznie Naomi miała rację co do niezadawania pytań swoim rodzicom...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kilku bohaterów, trzy przeplatające się historie. Nowożeńcy, którzy nie mogą wyjechać w podróż poślubną... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones