Recenzja filmu

Jutro idziemy do kina (2007)
Michał Kwieciński
Jakub Wesołowski
Mateusz Damięcki

Szkoda, że nie na ten film

"Jutro idziemy do kina" określę mianem filmu normalnego, a to już wystarczy, aby polską realizację telewizyjną wśród rodzimej, współczesnej produkcji umiejscowić wysoko. Ta wspomniana normalność
"Jutro idziemy do kina" określę mianem filmu normalnego, a to już wystarczy, aby polską realizację telewizyjną wśród rodzimej, współczesnej produkcji umiejscowić wysoko. Ta wspomniana normalność nie tyczy się wyłącznie przyzwoitej jakości filmu, ale również sposobu zabrania się za tematykę, mitologizowaną zarówno w literaturze, jak i w kinie. Wreszcie widzimy młodzież polską, tak zwanych Kolumbów, jako "swoich" ludzi, szlachetnych, uczciwych, ale niegardzących "wódeczką" i nie stroniących od bliskiego towarzystwa pięknych kobiet. Romantyzm, przez polską twórczość często utożsamiany jedynie z nieskazitelnymi ideałami (miłość do jednej kobiety i ojczyzna ponad wszystko), został w tym filmie nieco bardziej uczłowieczony. Bohaterowie zakochują się w kobietach, wyznają platoniczną miłość do nich, ale również ulegają pokusom cielesnym i to nie zawsze ze swymi ukochanymi. Gdy ojczyzna wzywa, chwytają za broń, aby mężnie stanąć w jej obronie, jednak też w tym przypadku robią to z pewnym żalem za spokojnym, pełnym uciech, życiem. Te powyżej przytoczone postawy kształtują się w ciągu roku przed wybuchem II wojny światowej. Wiemy, co nastąpi 1 września 1939 roku i to tym bardziej angażuje nas w opowieści o beztroskiej, dalekosiężnej, wszechwładnej młodości, która miała zostać dramatycznie ucięta wspomnianego dnia. Ta właśnie nieuchronność wojny tworzy wokół filmu pewną magię związaną z marzeniami i planami bohaterów, przekraczającymi dramatyczną datę. Zbliżanie się opowieści do tego, traumatycznego momentu historii wzmaga napięcie, wywołuje u widza przygnębienie z powodu nadciągającej wojny, niweczącej plany młodych ludzi. W tym tkwi właśnie sedno tego filmu, opartego na okresie jednego roku z życia trzech przyjaciół, maturzystów, stojących na krawędzi dorosłego życia, jeszcze nie zdających sobie sprawę, jak dla nich okrutnego. W tych rolach mamy młodzież aktorską, na czele ze szturmującym wszystkie środki przekazu obrazu ruchomego – Mateuszem Damięckim. Towarzyszą mu nieco mniej inwazyjni – Jakub Wesołowski oraz Antoni Pawlicki. Tworzą oni ciekawe kreacje, może nieco czasami przejaskrawione, ale zdecydowanie bardziej "życiowe" od standardowych, telenowelowych ról. Sprawia to, że film ogląda się ze ściskającym za gardło zaangażowaniem aż do samego zakończenia, które, enigmatycznie stwierdzając, zostało "spaprane". Wprowadzony patos, związany z przyjęciem kiczowatych, pretensjonalnych środków do wzmocnienia dramatycznego wyrazu, sprowadził oszczędną, szczerą produkcję na poziom sentymentalizmu bardziej błahy od tego w "Pearl Harbor". Nie można chyba jednak zbyt wiele oczekiwać od ludzi rozwijających własny warsztat w realiach polskiej twórczości telewizyjnej.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W zalewających nas polskich komediach romantycznych, wszelkiej maści telenowelach i wyciskaczach łez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones