Recenzja filmu

Terminator (1984)
James Cameron
Arnold Schwarzenegger
Michael Biehn

Terminator

"Terminator" to film, który zapoczątkował poważną karierę dwóch ważnych postaci świata rozrywki – mało wówczas znanego reżysera Jamesa Camerona oraz ikony kina akcji lat 80., Arnolda
"Terminator" to film, który zapoczątkował poważną karierę dwóch ważnych postaci świata rozrywki – mało wówczas znanego reżysera Jamesa Camerona oraz ikony kina akcji lat 80., Arnolda Schwarzeneggera. Zupełnie nieoczekiwanie stał się wielkim przebojem, zarówno komercyjnym, jak i, co może niektórych zadziwić, artystycznym, pokazując wątpiącym, że kino akcji, dalekie od głębokich analiz rodem z Bergmana, może nie tylko stanowić doskonałą rozrywkę, ale nieść ze sobą nieco głębsze przesłanie. Film, mimo iż powstał w roku 1984 jako produkt w zasadzie "offowy" (trudno mówić o nim inaczej, skoro kosztował mniej niż 7 mln dolarów), po upływie lat wciąż się broni. Co prawda skromny budżet widać dzisiaj dosyć wyraźnie, zaś efekty specjalne, wtenczas będące niemal szczytem możliwości technicznych, obecnie bawią swą nienaturalnością. Sceny "retrospekcyjne", czyli wizje wojny przyszłości, nie wyglądają najlepiej, podobnie jak "gumowa" twarz Arniego w scenach, gdy widzimy Terminatora pozbawionego oka, czy w końcu ostatnie sceny ucieczki przed "nagim" cyborgiem – wszystko to przypomina nam mocno, że film ma swoje lata. I pomyśleć, że niegdyś wywoływało to zachwyty – widać wyraźnie, jak mocno technika poszła do przodu. Gdyby "Terminator" oparty był tylko na fajerwerkach technicznych, dawno by o nim zapomniano, a przecież... Rzecz w tym, że "Terminator" to nie film sci-fi uzależniony od efektów wizualnych, lecz mroczny thriller i jako taki broni się rewelacyjnie. Posiada bowiem co najmniej trzy ważkie czynniki, które skutecznie "konserwują" każdy film: klimat, scenariusz, napięcie. Wszechobecne poczucie zagrożenia, niepokoju i bezsensu ucieczki przed bezwzględnym elektronicznym mordercą wzmacniane jest zarówno muzyką, jak i scenografią miasta pełnego mroku i cienia. Nawet swoisty klimat lat 80., będący połączeniem punk rocka z "chłodną falą", sprawia wrażenie (słusznie!) brudnego i lepkiego, przez co dzieło zyskuje jeszcze bardziej na wartości. Mimo mojej wielkiej sympatii do Arnolda nie uważam go za aktora wybitnego. Jeżeli jednak mam wskazać najlepszą kreację, to będzie to właśnie Terminator. Zagrał go z wyczuciem, doskonale tworząc wizerunek bezwzględnego zabójcy. A jego zadanie, jak można by sądzić, nie było proste. Można się go nie tylko przestraszyć, ale uwierzyć w to, że jest pozbawionym uczuć "elektronicznym" zabójcą, który nie spocznie póki nie wykona powierzonego mu zadania. Należą się więc słowa uznania, tym bardziej że w rankingach ekranowych wcieleń czystego zła Schwarzenegger zajmuje zazwyczaj z tą rolą miejsce w ścisłej czołówce. Pozostali aktorzy znajdują się w jego cieniu, aczkolwiek wypadli wielce poprawnie (swoją drogą, szkoda że przemysł filmowy w tak niewielkim stopniu wykorzystał możliwości drzemiące w Michaelu Biehnie). Moim zdaniem "Terminator" to film wybitny, warty obejrzenia. Dla starszych widzów, którzy znają go jeszcze z epoki VHS-ów wypożyczanych w czasach, gdy o prawach autorskich nikt jeszcze nie słyszał, to pozycja obowiązkowa. Młodsi zapewne będą preferowali drugą część, która wszakże jest już filmem akcji "pełną gębą", z dobrodziejstwem drogich efektów specjalnych. Ten film wypada znać – zapisał się bowiem w historii klasyki kina rozrywkowego i żadna siła go z niej nie wymaże. Oglądać!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Terminator" to film, który stał się początkiem wielkiej kariery dwóch mało znanych wówczas w... czytaj więcej
"Terminator" to dziś klasyka gatunku i jeden z najważniejszych filmów sci-fi ubiegłego wieku. Obraz... czytaj więcej
Wyraz "terminator" oznacza ucznia, odbywającego praktykę zawodową u rzemieślnika. Stąd, gdy w latach... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones