Recenzja filmu

Po tamtej stronie drzwi (2016)
Johannes Roberts
Sarah Wayne Callies
Jeremy Sisto

Tikka masakra

Można przypuszczać, że gdyby podobną historię postanowili opowiedzieć Hiszpanie, na ekranie kino grozy kroczyłoby pod rękę z poruszającym dramatem psychologicznym o próbach poradzenia sobie z
Gdy bohaterowie hollywoodzkich filmów wyprawiają się do Indii, podróż wiąże się zazwyczaj z duchową odnową oraz chęcią samorozwoju. W "Jedz, módl się, kochaj" Julia Roberts odzyskuje wewnętrzną równowagę i poznaje potęgę modlitwy. Dojrzali mieszkańcy "Hotelu Marigold" z uśmiechem na ustach akceptują swoje przemijanie. Ba, nawet Mroczny Rycerz odnajduje w sobie na nowo siłę do walki ze złem, próbując wydostać się z sekretnego więzienia położonego na terenie Twierdzy Mehrangarh. Horror "Po tamtej stronie drzwi" zrywa brutalnie z wizerunkiem ojczyzny Gandhiego jako SPA dla dusz mieszkańców Zachodu. W dziele Johannesa Robertsa w Indiach na sytych ignorantów z Ameryki zamiast spokoju i idylli czekają wyłącznie makabra oraz śmierć. 



Najpierw w wypadku samochodowym umiera kilkuletni Oliver. Kilka miesięcy później jego pogrążona w depresji, nękana wyrzutami sumienia matka podejmuje nieudaną próbę samobójczą. W szpitalu gosposia Piki opowiada kobiecie o położonej na pustkowiu świątyni, w której przebiega granica między światem żywych a umarłych. Hinduska szczegółowo tłumaczy chlebodawczyni, w jaki sposób może ona skontaktować się z duchem chłopca. Przestrzega również, by bohaterka pod żadnym pozorem nie otwierała drzwi, zza których dobiegnie głos dziecka. Jak nietrudno się domyślić, gdy tylko stęskniona matka dotrze na miejsce, raz dwa zapomni o przestrogach mądrej służącej.

Ciąg dalszy to godzinna symfonia grozy, której akordy słyszeliście już w dziesiątkach innych straszaków: z najciemniejszego zakamarka pokoju wypełza krwiożerczy stwór, upiór beztrosko brzdąka na fortepianie, przyprawiając domowników o zawał serca, a za bohaterką podąża grupa ekscentrycznie umalowanych milczących brodaczy. Reżyserowi trzeba jednak przyznać, że choć operuje najbardziej zużytymi kliszami z rupieciarni horroru, w jego filmie nie brakuje przerażających momentów. Co ważne, Johannes potrafi przyprawić widownię o gęsią skórkę bez nadużywania efektów specjalnych i czerwonej farby.

   

Niestety, talent do straszenia nie idzie u twórcy "Ziemi potępionych" w parze z przywiązaniem do psychologicznych niuansów i elementarnej logiki. Fabuła to festiwal absurdów, a główna bohaterka (operująca na przemian dwoma spojrzeniami Sarah Wayne Callies), nie dość że cierpi na niedobór szarych komórek, to jeszcze zachowuje się jak mimoza. Kiedy Piki oskarża Marię o to, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem skazała duszę syna na wieczne potępienie, a na bliskich zesłała śmiertelne niebezpieczeństwo, bohaterka... robi obrażoną minę. Z kolei, gdy w jej domostwie z dnia na dzień usycha cała roślinność i zdychają zwierzęta, nikt nie zastanawia się nawet, dlaczego do tego doszło. Można przypuszczać, że gdyby podobną historię postanowili opowiedzieć Hiszpanie, na ekranie kino grozy kroczyłoby pod rękę z poruszającym dramatem psychologicznym o próbach poradzenia sobie z bolesną traumą. Twórcy "Po tamtej stronie drzwi" ograniczają się do zaserwowania widzom terroru w sosie tikka masala. Ostatecznie, choć filmowa potrawa okazuje się zjadliwa, wciąż mamy do czynienia z celuloidowym fast foodem. 
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones