Recenzja filmu

Pocahontas II - Podróż do Nowego Świata (1998)
Bradley Raymond
Krzysztof Kołbasiuk
Irene Bedard
Jim Cummings

To nie jest Pocahontas! To Rebecca Rolfe!

Studio Walta Disneya w 1995 roku wskrzesiło legendarno-historyczną postać, ubierając ją w klasyczne, disnejowskie szaty animacji. Po tamtych wydarzeniach - walkach z białymi, konflikcie o złoża i
Studio Walta Disneya w 1995 roku wskrzesiło legendarno-historyczną postać,Pocahontas (1995)ubierając ją w klasyczne, disnejowskie szaty animacji. Po tamtych wydarzeniach - walkach z białymi, konflikcie o złoża i burzliwym wątku miłosnym - Pocahontas, już teraz bogatsza o życiowe doświadczenia, rusza na podbój Londynu czasów Stuartów, by w pokojowej misji zawalczyć o miejsce dla swojej kultury w historii Nowego Świata.
Sytuacja jest bardzo napięta. Od czasu założenia Jamestown biali osadnicy coraz częściej upominają się o większe połacie ziemi dla swojej rasy, co nie jest na rękę Indianom. Już i tak zgodzili się na zniszczenie sporej części lasów na wybudowanie osady dla białych. Biali, którzy przybyli z bronią, która pluje ogniem i zniszczeniem, są silniejsi i mogą zaatakować. Czas nagli. Pocahontas musi przekonać króla Jakuba I i całą dworską etykietę, że rdzenna ludność Nowego Świata nie stanowi zagrożenia. Co więcej, posiada wiele przydatnej mądrości...

W swojej misji Indianka nie jest sama. Pomagają jej starzy przyjaciele, szop Meeko i koliber Flit, a także nowy nabytek - piesek Persi. Zaś po dworskiej etykiecie oprowadzi ją John Rolfe, troszkę przewrażliwiony na punkcie manier intelektualista. Ale, żeby nasza bohaterka mogła czuć się całkowicie bezpiecznie towarzyszyć jej będzie jeszcze linia obrony - ok. dwumetrowy Utti.

Za kurtyną oszczerstw, spisków i knowań stanie czarny charakter z poprzednika - Radcliffe, który postarał się o ułaskawienie, by móc powrócić do dawnego zawodu. Czy Pocahontas da sobie radę z wszystkimi nowymi trudnościami? Co z Johnem Rolfem? Czy zacznie żywić do niego jakieś uczucia? A co z Johnem Smithem, który nieoczekiwania pojawia się ponownie na horyzoncie?

Niestety, na tym etapie kończą się wzdychania i pozytywne nastawienie co do produkcji. "Pocahontas II: Podroż do Nowego Świata" jest bowiem najgorszą kontynuacją, jaką kiedykolwiek oglądałem. Produkcja z 1995 roku, która aż się prosiła o sequel (materiał z życia Pocahontas jest w rzeczywistości obfity), teraz musi stanąć w kącie i spuścić głowę ze wstydu, gdyż całkowicie zniszczono wszystko to, co było siłą oryginału.

Fabuła, którą specjalnie rozpisałem ze szczegółami, by nastawić was pozytywnie, zawiedzie na całej linii (przepraszam, jeśli celowo was rozczarowałem). Materiał, nie oszukujmy się, jest świeży i mógłby się sprawdzić, gdyby tylko zabrała się za niego poprzednia ekipa. Niestety, projekt powierzono nowej generacji animatorów, która zapomniała o tak istotnych szczegółach jak: dobra muzyka, monumentalność XVI-wiecznego Londynu, przebojowe i trafne piosenki, wyraziste postacie i przede wszystkim wierność starym, indiańskim tradycjom, tej sile ducha natury, który przemawiała za geniuszem poprzednika.

Otrzymamy spłaszczoną "Pocahontas", która zapomniała, kim właściwie jest, a żeby jej było łatwiej wybrać życiową drogę, zrobiono z potencjalnego widza, fana pierwszej części, klasycznego idiotę. Bowiem jak wytłumaczyć to, że John Smith, obieżyświat, facet z jajami i to disnejowskie ciacho, zamienił się nagle w dziecinnego, irracjonalnego wesołka, który żyje chwilą? Wiadomo, że rodzaj męski, pod wpływem silnego zakochania zachowuje się zupełnie inaczej niż ma w zwyczaju, ale to już była przesada!

Zawodzi także mało wyrazisty John Rolfe, który odebrał zarówno Indiance, jak i Smithowi całe show, tylko po to, by widz mógł go obdarzyć większym zaufaniem, jako że jest nowy w tym towarzystwie. Na szczęście nikt nie dał się nabrać.

Radcliffe przestał przerażać, a jako lizus króla Jakuba stał się zaledwie małym dodatkiem do fabuły. Tej postaci da się przypisać jednak kilka plusów, choćby dla samego nieżyjącego już Krzysztofa Kołbasiuka, który mu użyczył głosu w polskiej wersji, jak i kilka trafnych uwag na temat stylu życia księżniczki Pocahontas, jakie wygłosił.

W filmie nie znajdziemy czaru Ducha Lasu, Babcia Wierzba i jej rady jakoś się wypaliły (tej ostatecznie da się to wybaczyć, w końcu jest już niemłoda), znajdziemy za to irracjonalną fabułę, koszmarną grafikę, wspomaganą nachalnie komputerem i bardzo naciągany finał.

Jaki on jest, może wspominał za bardzo nie będę. Powiem tylko, wspomagając się rzeczywistymi faktami, iż Pocahontas naprawdę nazywała się Matoaka, wyszła za mąż za Johna Rolfe'a, urodziła mu syna - Thomasa, zabiegała o prawa do rozwoju swoich braci, a potem umarła na czarną ospę jako Rebecca Rolfe. Dodam od siebie już tylko, że pewne rozwiązania dałoby się przyjąć i zrozumieć, pod warunkiem, że byłyby poprawnie przedstawione. Niestety nie są. Po prostu nie można w nie uwierzyć.

Nie polecam tego "dzieła" nawet fanatykom księżniczki Pocahontas. Nie chcę, byście sobie psuli opinie o waszej ulubionej postaci. Jest to ten sequel Disneya, który należy omijać z daleka. Szkoda na niego czasu i nerwów. To zdecydowanie nie to.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones