Recenzja filmu

Tekken (2010)
Dwight H. Little
Jon Foo
Kelly Overton

Topory, samuraje, cyborgi i niepokonany dzieciak

O filmie "Tekken" dało się słyszeć już od dawna. Niecierpliwie wyczekiwano tej filmowej adaptacji bardzo popularnej bijatyki na konsole. Przypuszczenia, plotki, czy fake trailery pojawiały się w
O filmie "Tekken" dało się słyszeć już od dawna. Niecierpliwie wyczekiwano tej filmowej adaptacji bardzo popularnej bijatyki na konsole. Przypuszczenia, plotki, czy fake trailery pojawiały się w sieci od dłuższego czasu. Jednak w końcu w 2009 roku film ujrzał światło dzienne. Czy był warty oczekiwania?

Najpierw należy trochę powiedzieć o tym, co się dzieje w filmie. W niedalekiej przyszłości świat jest zrujnowany przez wojny.  Jak to w takich przypadkach bywa, korporacja jest bardzo zła i ma w swoich szeregach bezimiennych, bezwzględnych i tak samo wyglądających żołnierzy. Głównym bohaterem jest Jin Kazama młody i ambitny chłopak, który jest świadkiem śmierci swojej matki z rąk Jackhammerów (wspomnianych żołnierzy). Postanawia się zemścić na Heichachim i dołącza do Turnieju Żelaznej Pięści, w którym staje wielu zawodników. Wygrany ma żyć w chwale i dobrobycie. Jin chce wygrać turniej i zabić Heichachiego. Tak pokrótce wygląda fabuła, która jak widać do skomplikowanych nie należy. Łatwo ją przewidzieć, zwroty akcji są przereklamowane. Przy każdej walce Jina jest jeden schemat: przegrywa, leży poobijany, przypomina sobie co mówiła mu matka, po czym dostaje kopa energii i w epickim stylu pokonuje oponenta. Niestety zawsze ten schemat się pojawia.

Same walki (czyli na dobrą sprawę najważniejsza rzecz w tym filmie) zostały świetnie wyreżyserowane. Kopniaki, salta, serie ciosów niczym z karabinu maszynowego, odbijanie się od ścian, czasami jucha się poleje na ścianę. Ogólnie rozwałka, aż miło. Możemy zobaczyć kilka stylów walki takich jak kung-fu, karate, kickboxing, czy capoeira. Każdy z zawodników (z wyjątkiem jednego) pojawiał się w samej grze. Niestety fani nie uświadczą ciosów, które można było w niej robić. Niektórym może nawet bardzo przeszkadzać, że w filmie bohaterowie używają broni. Osobiście bardzo mi się nie spodobało, że Yoshimitsu samuraj znany z tego, że zawsze trzyma w ręku swój miecz, tutaj walczy trochę kijem, trochę rękoma. Podobna sytuacja jest w przypadku Christie, która oryginalnie była mistrzynią Capoeiry... Tak czy inaczej, widz, który nie jest fanem gier, będzie mógł pooglądać widowiskowe walki.

Kolejnym ważnym aspektem są bohaterowie. Jednak są oni stereotypowi, więc mamy młodego wojownika znikąd, który ciągle wygrywa, silną dziewczynę, która się podkochuje w bohaterze, doświadczonego mentora, który wie więcej o przeszłości bohatera niż on sam, honorowego szefa korporacji oraz jego złego i pragnącego władzy syna. Postaci z głównego wątku są stereotypowe i proste do bólu. Nie przeszkadza to jednak, gdyż od filmu tego gatunku nie wymaga się z reguły skomplikowanych postaci i fabuły. Gra aktorska jest różna. Czasami świetne odegrana, czasami bardzo sztywno. W niektórych momentach aktorzy zamiast zwijać się z bólu mając uśmiech. Rzeczą, która ucieszy fanów jest to, że bohaterowie wyglądają w dużym stopniu tak jak ich wirtualni odpowiednicy. Triumf wiedzie tutaj Raven i Eddy Gordo. Każdy aktor jest całkiem dobrze dobrany jest do swojej roli i ma strój niemalże identyczny jak w grze. Wyjątkiem jest wspomniana Christie oraz główny badguy Kazuya Mishima. 

Muzyka w filmie to z reguły albo mocniejsze kawałki, albo "waleczne" kawałki z bębnami taiko w tle. Ogólnie ścieżka dźwiękowa jest dobra, pasuje do tego co się dzieje na ekranie. Jedynie pod koniec za szybko zagrał motyw "udało nam się!". Na szczególne wyróżnienie zasługuje świetna piosenka z czołówki w wykonaniu zespołu Sick Puppies.

Efekty specjalne do wybitnych nie należą. Kilka prostych efektów komputerowych, takich jak generowanie tła na arenach (swoją stroną głupi patent), czy maszyna losująca graczy. Autorzy lubią chyba wybuchy, gdyż przy każdej okazji coś płonie i eksploduje. Czasami, aż za dużo tych eksplozji przez co film traci na logice, ponieważ dojrzałem dwie sceny w których żołnierze... wysadzają sami siebie i na pewno nie chodzi tutaj o kamikaze. Krew się leje ładnie i jak ktoś jest poobijany, to jest dobrze ucharakteryzowany. Do pracy kamery nie można się przyczepić. W czasie walk nie zawodzi, ukazuje najciekawsze momenty z dobrego miejsca, jest dynamiczna, spowolnienia akcji także dodają dynamiki. 

A teraz trochę o samej adaptacji. Jeśli ktoś nie jest fanem i nie orientuje się w serii Tekken, może śmiało pominąć tę część. - UWAGA MOGĄ BYĆ SPOJLERY - Większość graczy może być zawiedziona. Szczególnie drastycznie zmienionym wątkiem fabularnym. Heichachi jest dobry i honorowy, a Kazuya zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak, który chce władzy. Heniek po części z Jinem współpracuje, kiedy Kazek chce zabić obydwu. Wszystkie motywy z wulkanem, walką Kazuy i Heichachiego, diabelskiego genu, klonowaniu itp zostały usunięte. Steve Fox jest weteranem walk i mentora Jina. Najbardziej jednak razi chyba postać Christie. Po pierwsze nie ma żadnego powiązania z Eddym. Po drugie jak wcześniej było wspomniane walczy całkowicie innym stylem. Po trzecie i to chyba najbardziej boli, w tym filmie zaczyna poważnie flirtować z Jinem i pomaga mu w każdej sytuacji. Dodatkowo jej postać jest po prostu odpychająca. Najsilniejszym zawodnikiem i finalistą jest Bryan Fury. Jego postać jest całkiem interesująca, ukazany jest potencjał cyborga. Niestety umiera i to w denny sposób. W grach zawsze towarzyszyło wiele aren. W filmie jest tylko jedna, na której jest zmieniany wystrój. Wygląda to tak, że gdy walka ma się odbyć na skalistym terenie spod ziemi wyjeżdżają małe skałki. Ogólnie głupie rozwiązanie. 

Biorąc wszystkie plusy i minusy, można wywnioskować, że to prosty film na odprężenie. Nie skomplikowana fabuła, proste postaci, oklepywanie gęb i strzelanie. Po ciężkim dniu, można go obejrzeć i nie trzeba zbytnio się skupiać, aby go zrozumieć. Fani Kickboxera będą zadowoleni. Fani gry z kolei zapewne będą bardzo zawiedzeni. Ogólnie jednak polecam, nawet jako ciekawostkę. Tekken (2010)
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po wielu latach oczekiwań losy sławnego rodu Mishima doczekały się ekranizacji. Na wstępie warto... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones