Recenzja filmu

Auta (2006)
Waldemar Modestowicz
John Lasseter
Owen Wilson
Paul Newman

Wyścig do wolności

Wszystkie elementy filmu zostały zrealizowane i połączone ze sobą bezbłędnie: poczynając od budowy poszczególnych postaci, przez stronę wizualną po tok opowiadania
Samochód może wydawać się mało wdzięcznym bohaterem animacji dla dzieci – "ożywione" maszyny zwykle są do siebie podobne, za to rzadko sprawiają sympatyczne wrażenie. W "Autach" samochody nie są dodatkami dla ludzi czy innych postaci, lecz jedynymi bohaterami. Na nie zrzucono cały ciężar opowiedzenia historii; to one muszą okazywać i wzbudzać emocje. Ale twórcy z Pixara nie z takimi zadaniami dawali sobie radę, dlatego nie dziwi, że także ten film udał się pod każdym względem. Szczególnie, że ojcem tego przedsięwzięcia był John Lasseter, reżyser dwóch pierwszych części "Toy Story" i producent najlepszych Pixarowych tytułów.

Głównym bohaterem "Aut" uczyniono Zygzaka McQueena – to młody, zwinny ("ostry jak przecinak" – głosi jego autoreklama) i obdarzony uwielbieniem fanów samochodzik wyścigowy startujący w prestiżowym wyścigu o Złoty Tłok. Zygzak jest typem trochę zarozumiałym i przekonanym o tym, że ze wszystkim poradzi sobie sam. Mimo tych wad, od początkowej sekwencji wyścigu widz z całą pewnością zapała do niego sympatią. Zresztą ciąg sukcesów Zygzaka zostanie już na wstępie przerwany przez niefortunny zbieg okoliczności, w efekcie czego zamiast na kalifornijskim torze wyścigowym, wyląduje on w zapadłej mieścinie, Chłodnicy Górskiej, gdzie zostanie skazany na roboty drogowe za zniszczenie asfaltu. Pobyt w miasteczku, początkowo przymusowy, okaże się ze wszech miar korzystny dla Zygzaka – nauczy go pokory i poszanowania dla prawdziwych wartości. Tu zyska przyjaciół, odnajdzie miłość i przestanie traktować innych przedmiotowo. Koniec końców kariera sama w sobie – szczególnie zdobywana za wszelką cenę – okaże się niewiele warta.

To bardzo ładne i uniwersalne przesłanie zostało w "Autach" zapakowane tak, że nawet cyniczny dorosły je "łyknie", nie mówiąc już o dziecku w dowolnym wieku. Wszystkie elementy filmu zostały zrealizowane i połączone ze sobą bezbłędnie: poczynając od budowy poszczególnych postaci, przez stronę wizualną po tok opowiadania. Zygzak, błyszcząca "wyścigówa" najwyższej klasy, został skontrastowany z mniej efektownymi samochodami z miasteczka: są tu stare cadillaki, jest zardzewiała ciężarówka z hakiem Złomek, z którym zaprzyjaźnia się Zygzak. Złomek trochę sepleni, a jego mało wyrafinowany sposób bycia jednoznacznie wskazuje na poczciwą naturę. Prowadzący wulkanizację Luigi to natomiast stary model Fiata z włoskim akcentem. Każdy samochód został dopracowany w szczegółach i jest nie do pomylenia z innymi. Wszystkie mają ludzkie odruchy: mrugają wycieraczkami, uśmiechają się spod maski. Za to traktory, które panicznie boją się samochodów, zostały upodobnione zachowaniem do... krów. Podczas seansu te rozwiązania wydają się oczywiste, ale tym bardziej autorzy zasługują na pochwały: nie popisują się swoimi animacyjnym umiejętnościami, nie szarżują, a tworzą oryginalną, dopracowaną wizualnie opowieść.

Chyba najtrudniejszym do zanimowania elementem "Aut" były pościgi. "Filmowane" częściowo z perspektywy koła i dynamicznie zmontowane wypadają bardzo realistycznie. Także pustynnemu otoczeniu Chłodnicy poświęcono sporo uwagi. Zresztą miejsce akcji – miasteczko przy słynnej drodze 66 i okalająca je przyroda – odgrywają w filmie istotną rolę. Dopiero tutaj bohater odnajduje – dosłownie i w przenośni – własną drogę. Film na wielu poziomach bardzo zgrabnie wygrywa amerykańską, samochodową mitologię związaną z poczuciem wolności. Oczywiście, nie zabrakło tu odwołań do kina i popkultury w ogóle, ale są one tak integralnie wbudowane w opowieść, że nie rażą jak w niektórych "post-shrekowych" produkcjach.
 
Do tego mamy świetny polski dubbing i tłumaczenie (warto zwrócić uwagę na kuriozalne frazy wygłaszane przez komentatorów wyścigu) oraz dodatki. Gratką są krótkie metraże Pixara: "Złomek i błędny ognik", "Auto do wszystkiego") i "Podskakujące auta". Ciekawi kulis produkcji znajdą dokument "Auta - źródła inspiracji", a także kilka szkicowo zanimowanych scen, które nie znalazły się w ostatecznej wersji filmu.

Jeśli porównamy polskie wydanie z jego angielskojęzycznym odpowiednikiem, nie okaże się ono zbytnio bogate. Za to Blu-Ray w pełni pozwala docenić precyzję, z jaką wykonano animację: od detali samochodowej karoserii, przez trybuny toru wyścigowego, po dziki krajobraz wokół drogi 66. 
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy świat filmowego biznesu obiegła wiadomość, że wytwórnia Disneya zakupiła Pixar za magiczną sumę... czytaj więcej
"Auta" to kolejna wielka produkcja z wytwórni Disney i Pixar. Tytułowe samochody mówią ludzkim głosem,... czytaj więcej