Recenzja filmu

Las (2009)
Piotr Dumała

Śmierć przyjdzie niepostrzeżenie

"Las" jest godnym podziwu wyjątkiem: to produkcja zrealizowana profesjonalnie, a jednocześnie będąca indywidualnym głosem artysty. Nawet jeśli niszowym i chwilami – nie do końca czytelnym.
W polskim kinie niewiele pojawia się wypowiedzi tak osobnych, daleko wykraczających poza granice gatunków, zrywających z terrorem akcji, "dziania się". Owszem, podobne propozycje pojawiają się w obiegu niezależnym czy artystyczno-galeryjnym (Artur Żmijewski), ale do kin nie trafiają praktycznie nigdy. Z tych względów "Las" jest godnym podziwu wyjątkiem: to produkcja zrealizowana przez profesjonalnych producentów, w profesjonalnych warunkach, a jednocześnie będąca indywidualnym głosem artysty (nawet jeśli niszowym i chwilami – nie do końca czytelnym).

Nie wiem, jak wyglądało powstawanie "Lasu", ale mam wrażenie, że Piotrowi Dumale dano przy jego reżyserskim debiucie swobodę tworzenia, do jakiej jest przyzwyczajony, gdy rysuje swoje fantastyczne animacje. "Las" ogląda się jak zrealizowany sen – jakby ktoś otrzymał wszelkie środki, by ustawiać wymyślone kukiełki jak tylko chce, w dowolnych konfiguracjach. Tyle że tym razem te kukiełki nie są naszkicowanymi przez Dumałę postaciami, a żywymi aktorami. Jednak zaangażowani aktorzy pełnią tu bardziej rolę chodzących symboli niż wielowymiarowych osób, do jakich przyzwyczaja nas na co dzień kino psychologizujące.

Fabuła jest prosta, wręcz uboga: oto ojciec i syn przemierzają razem las. W tym związku rządzi siwiutki, lecz wciąż energiczny ojciec. Narzuca postępowanie synowi: a to zatrzymuje go ostrym gestem, a to zmusza do jedzenia. To tylko część narracji "Lasu" (część kompletnie pozbawiona dialogów). W drugiej, która toczy się równolegle, ten sam syn opiekuje się zniedołężniałym ojcem. Tutaj ujęcia są jeszcze dłuższe, widz sekunda po sekundzie przygląda się czynnościom wykonywanym przez syna. Jak myje starca, kładzie go do łóżka, karmi, wymienia z nim kilka słów. W zachowaniu syna jest wiele czułości, choć nie otrzymuje jej w zamian. Można odnieść wrażenie, że ojciec, mimo swojej fizycznej słabości, pozostał człowiekiem oschłym i upartym. Uzależniony od synowskiej opieki wcale nie ma zamiaru rezygnować z władczej postawy. Obserwujemy, jak opada z sił, a zaraz później, w scenach w plenerze – jak przemierza dziarsko zamglony las w nieznanym nam celu. Chwilami Dumała wyraźniej łączy te dwa plany. Ale jakie to właściwie plany – czasowe? W tym przypadku to nieodpowiednie określenie. Równie dobrze mogą to być dwie równoległe rzeczywistości. A może w scenach z lasu ujawniają się prawdziwe znaczenia tych toczących się w pokoju? Raz pojawia się sugestia, że leśny spacer jedynie śni się synowi. Innym razem podobne wydarzenia toczą się na obu planach. Czy to opowieść syna, który przy śmiertelnym łożu ojca wspomina życie obok, w cieniu ojca? A może raczej potraktować sens tej przeplatanej narracji przewrotnie: czy złym snem nie wydaje się po fakcie proces umierania rodzica? To, co z boku wygląda na twardą, nieprzyjemną rzeczywistość?

Mało kto tak pokazuje w kinie śmierć: niepozorną, bez łzawego dramatu i wskazania miejsca, w którym należy się wzruszyć. Przychodzi mi na myśl tylko "Ciche światło" Carlosa Reygadasa. Tam, w scenie z nieboszczką, odczuwa się dotyk absolutu. U Dumały tego zabrakło, ale zamierzenie było chyba równie ambitne.

Kontemplacyjny fresk bez jakiegoś trudnego do określenia naddatku byłby nie do zniesienia. "Las" ratuje fakt, że twórca wiele pozostawił poza kadrem. Daje widzowi sporą dowolność interpretacji, choć z drugiej strony – często ucieka się do łatwych do odszyfrowania symboli, niemal alegorii. W sumie powstał film synkretyczny i hermetyczny jednocześnie, w dużej mierze prywatny – poczynając od faktu, że Mariusz Bonaszewski grający syna jest uderzająco podobny z wyglądu do reżysera.

Realizacja jest bezbłędna – zdjęcia i dźwięki (nie tylko muzyka), krystalicznie czyste, nie zakłócają kontemplacji, dopełniają klimat. Szkoda tylko, że w tym zamglonym lesie brak pięknej, mglistej oniryczności, jaka unosi się nad animacjami Dumały. Rysowane kadry z początku "Lasu" wzbudzają apetyt na coś więcej. Mimo wszystko, należy się uznanie Dumale, że zdecydował się na eksperyment z nową formą filmową. A producentom i dystrybutorowi, że dali szansę tak odmiennemu kinu.
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones