Recenzja filmu

Wilk z Wall Street (2013)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Jonah Hill

Średniak o Wall Street

Kupienie biletu do kina na jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku na pewno nie jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto, aczkolwiek spodziewałem się czegoś lepszego. Mimo świetnej gry
Kupienie biletu do kina na jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku na pewno nie jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto, aczkolwiek spodziewałem się czegoś lepszego. Mimo świetnej gry aktorskiej i dobrego montażu film jest moim zdaniem troszkę przydługi i głównie koncentruje się na doświadczeniach głównego bohatera z narkotykami oraz prostytutkami, co, muszę przyznać, przybiera momentami bardzo zabawny obrót, ale przez to opowieść dużo traci. Niektóre sceny, zwłaszcza jedna (na pewno zgadniecie, o którą mi chodzi), przypominają "Las Vegas Parano", co jest akurat dla mnie plusem.



Jeżeli ktoś się spodziewa trzymającego w napięciu opowiadania o prowadzonym śledztwie przeciwko głównemu bohaterowi typu "American Gangster", to może się zawieść. Wątek ten jest moim zdaniem w filmie traktowany po macoszemu. Postać głównego antagonisty agenta Patricka Denhama (Kyle Chandler) jest epizodyczna. Pojedynku więc na miarę "Infiltracji" się Państwo nie spodziewajcie. Wolałbym, aby film się skupił bardziej na śledztwie, pokazał lepiej pracę FBI i inwigilację głównego bohatera, lepiej odtworzył i bardziej przybliżył charakter jego przestępczej działalności. Niestety nie można mieć wszystkiego. Film, jak już wspomniałem, i tak jest przydługi.

Niekończące się imprezy i rozmaite wybryki głównego bohatera i jego kumpli są zabawne i fajnie się je ogląda, ale po którejś scenie zaczynają nudzić. Bo ile można oglądać wódę, koks i dziwki, a potem koks, wódę i dziwki i jeszcze raz dziwki, wódę i koks. Mniej więcej w takiej kolejności i z takim natężeniem. Ja rozumiem, że współczesny widz zmęczony codziennością oczekuje w kinie głównie rozrywki, ale ja po twórcy takich świetnych filmów jak "Chłopcy z ferajny" spodziewałem się więcej. Dostajemy za to film dobry, umilający nam czas gdzieś do drugiej godziny, bo potem już bardziej ciekawił mnie zegarek.



Jak nadmieniłem, świetne aktorstwo jest chyba największym atutem tego filmu. Leonardo DiCaprio jest murowanym kandydatem do oskarowych nominacji, a partnerujący mu Jonah Hill (nomen omen aktor głównie komediowy) i Margot Robbie (no nie będę się tu już czepiał port folio, od czegoś karierę trzeba zaczynać) dotrzymują mu kroku. Postać Jordana Belforta jest autentyczna, w niektórych momentach niejednoznaczna, no i te elektryzujące przemówienia - majstersztyk. Do dobrych, wręcz wybitnych (jeżeli chodzi o DiCaprio), kreacji jestem jednak w filmach Scorsese przyzwyczajony i miałem nadzieję na kinową ucztę, a nie lepszą wersję "American Pie".

Mocnym punktem filmu jest również narracja. Przećwiczone już m.in. w "Chłopcach z ferajny" wtrącenia komentarzy w pierwszej osobie gdzieś zza kamery pomagają dobrze wprowadzić się widzowi w historię i lepiej utożsamić z głównym bohaterem.
Krótko podsumowując, film dobry, lecz arcydziełem moim zdaniem nie jest. Polecam się przejść na niego do kina, ale bez zbędnego podniecania się, to tylko wesoła historia o ćpających oszustach.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Martin Scorsese, jak żaden inny twórca w Hollywood, przez ostatnie czterdzieści lat potrafił łączyć... czytaj więcej
Filmowy Jordan Belfort był idealistą. Wierzył, że poczet maklerów sprzyja rozwojowi gospodarki i że są... czytaj więcej
Więcej, więcej, więcej – to wciąż za mało. To motto znajduje w najnowszym filmie Martina Scorsese bardzo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones