Recenzja filmu

Jestem ziemią niczyją (2011)
Thierry Jousse
Philippe Katerine
Julie Depardieu

Artysta splątany

Przy całym swym absurdalnym humorze to film przygnębiający. Jego celem jest przekonanie nas, byśmy porzucili gonitwę za blichtrem i zajęli się tym, co liczy się naprawdę.
Kiedy jest się artystą popularnym, łatwo zapomina się o tym, skąd się pochodzi i kim są prawdziwi przyjaciele. Oślepienie blaskiem stworzonej kreacji sprawia, że bożyszcze tłumów zaczyna brać fikcję za prawdę. By otrząsnąć się z tych złudzeń i powrócić na ziemię, czasem potrzeba sięgnąć po niebanalne środki.

To właśnie przydarzyło się Philippe'owi, popularnemu piosenkarzowi. Kiedy w swojej garderobie zastał atrakcyjną kobietę w wyzywającej czerwonej sukni, liczył zapewne na ekscytującą noc "na rockmana". Zamiast tego trafił do domu wariatki, z którego uciekł wprost w objęcia swoich rodziców. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie drobny fakt: Philippe nie może opuścić miejscowości. Za każdym razem, gdy dojeżdża do jej granic, w niewytłumaczalny sposób wraca do punktu, z którego wyruszył.

I właśnie tylko temu dziwnemu zrządzeniu losu zawdzięcza fakt, że mógł spędzić trochę czasu ze schorowaną matką, odświeżyć przyjaźń z kumplem, z którym kiedyś wspólnie muzykował, i poflirtować z atrakcyjną i nieco ekscentryczną ornitolożką, by odkryć, czym jest miłość.

"Jestem ziemią niczyją" stara się być komedią absurdu, jednak tak naprawdę jest to dość smutny film. Owszem, znajdziemy tu sporo zabawnych scenek. Reżyser skłania się także ku happy endowi. Ale widzowi obserwującemu wszystko z boku wcale nie będzie do śmiechu, kiedy zda sobie sprawę z tego, że w prawdziwym życiu na równie magiczne zdarzenia, jakich ofiarą padł główny bohater, nie można liczyć. Jakie zatem ma szary Kowalski szanse znaleźć tę prawdziwą miłość? Jak można zapewnić sobie to, by w najważniejszych chwilach być z bliskimi?

Obraz Thierry'ego Jousse'a przy całym swym absurdalnym humorze jest więc filmem przygnębiającym. Jego celem jest przekonanie nas wszystkich, byśmy porzucili gonitwę za blichtrem i pustą sławą i zajęli się tym, co liczy się naprawdę – budowaniem i utrzymywaniem kontaktów z bliskimi. Przesłanie stare jak świat, ale sposób podania dość oryginalny. Za to ma u mnie plusa.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?