Recenzja wyd. DVD filmu

Bij, jak Pan Bóg przykazał

Tak właśnie przedstawia się większość filmu. Sztampa, płaskie postacie, znane chwyty, zwroty akcji bez rewelacji, ale… jak to się ogląda!
Każdy już wie, że nostalgia to obecnie najpopularniejszy trend, na którym bezlitośnie żeruje Hollywood i wszystkie rozsądne stacje telewizyjne. Zjawisko to dotyka nie tylko ogromnych kinowych sag, lecz także bardziej gatunkowe pozycje dla koneserów. Klasyczne kino akcji, jak widać, też wciąż istnieje wiecznie żywe w pamięci wiernych fanów, więc nadszedł czas kręcić sequele do znanych przebojów z lat 80. i 90.

Już podobnoSeagalsię zabrał za drugą część "Nico - ponad prawem", aleVan Dammeubiegł go z rebootem "Wściekły kickboxer (1990)Kickboxera". To zresztą nie jedyny film belgijskiego mistrza kina akcji, który właśnie doczekał się odświeżenia. Drugim z nich jest recenzowany tu "Nieuchwytny cel 2".

Na starcie warto wyjaśnić, że aniJohn Woo, aniJCVDw żaden sposób nie są powiązani z tą produkcją. Ktoś na pewno poczuje się teraz rozczarowany, lecz i bez nich na nazwiska wśród listy płac nie ma co narzekać. Za reżyserię i zdjęcia wziął się bowiem człowiek, który już nie raz tworzył niskobudżetową kontynuację kinowego obrazu.Roel Reine, bo o nim tu mowa, zasłynął właśnie drugą częścią"Death Race: Wyścig śmierci", "Królem Skorpionem 3" czy "Człowiekiem o żelaznych pięściach 2". Oczywiście ma na swoim koncie też kilka marnych kontynuacji, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, stąd też dla pewności do pomocy przydzielono muScotta Adkinsa. Aktor znany z roli Yuriego Boyki przejmuje schedę poVan Dammiei trzeba przyznać, że jest w tym idealny. Trudno chyba obecnie znaleźć ekranowego artystę, który by efektowniej kopał pyski w słusznej sprawie i lepiej wykonywał ekwilibrystyczne choreografie.

Sam film zaczyna się notabene zaiste mocarną walką i wygląda niczym kolejna część "Undisputed", na całe szczęście to jednak tylko pozory. "Hard Target 2" ma swoją własną estetykę. Bardzo szybko przenosi widza w azjatycką dżunglę, gdzie regularnie odbywają się polowania na ludzi. Psychopatyczni bogacze dla większego dreszczyku emocji polują na najinteligentniejszą zwierzynę, jaka może być – człowieka. Nie trzeba chyba dodawać, iż w wyniku prostej manipulacji to właśnie bohaterowi sportretowanemu przezScotta Adkinsaprzyjdzie tym razem uciekać przed bogatymi myśliwymi posiadającymi wątpliwy kodeks moralny.

Nie jest to proste zadanie, gdy na czele grupy pościgowej stoiRobert Knepper, kojarzony pewnie przez wielu ze "Skazanego na śmierć" dał też swego czasu nieźle popalićJasonowi Stathamowiw "Transporterze 3". Tutaj podobnie jako „władca marionetek” stoi za całym zamieszaniem i buduje swój diaboliczny wizerunek dość jednoznacznego czarnego charakteru, jednocześnie jednak dającego dużo radości z oglądania tego nieco kreskówkowego przerysowania. Scenariusz sprytnie nie zostawia go tylko w biurze, by dowodził akcją z bezpiecznej odległości, ale postaćKnepperazostaje wrzucona w sam wir wydarzeń i mimo że przez większość czasu nie ma nawet żadnej broni, to ze swoim szatańskim uśmiechem na tle reszty myśliwych jawi się jako najniebezpieczniejszy łowca.

Duża w tym zasługa marnie obsadzonych pozostałych przeciwników. Żadne to zagrożenie, lecz raczej miałka zbieranina mięsa armatniego. Wśród nich jedyną rozpoznawalną twarzą jest piękna buziaRhony Mitry("Underworld: Bunt Lykanów"), która stara się jak może, żeby być groźna, nawet przez chwilę dotrzymuje polaAdkinsowi, lecz ostatecznie sam scenariusz bardzo ją trywializuje, zmieniając w bardzo mało ogarniętą, zepsutą i rozpuszczoną lalę. Jej bohaterka kończy zresztą swój występ w niewątpliwie idiotyczny, acz kreatywnie wyglądający sposób.

Tak właśnie przedstawia się większość filmu. Sztampa, płaskie postaci, znane chwyty, zwroty akcji bez rewelacji, ale… jak to się ogląda! Reżyser naprawdę pomyślał przy każdej scenie. Ujęcia są bardzo pomysłowe, wykonane z całej masy różnych kątów, raz dłuższe, raz krótsze, a jednak wszystko i tak przechodzi w spójną całość. Roel Reine mistrzowsko operuje spowolnieniem czasu, co w połączeniu z kapitalną choreografią skutkuje rewelacyjnymi walkami wręcz, lepszymi niż w wielu tegorocznych blockbusterach z "Kapitanem Ameryką: Wojną bohaterów" na czele.

Zresztą mimo masy oklepanych elementów "Nieuchwytny cel 2" skonstruowano po prostu idealnie. Od pierwszej sceny widz dostaje świetną walkę, która płynnie łączy się z ekspozycją i dalszym wprowadzeniem, by szybko rozpocząć już właściwy ciąg zdarzeń, gdzie co jakiś czas rzucane są okruchy mięcha na zachętę do wielkiego finału. Ostateczny pojedynek zrobiono dokładnie tak, jak wszelkie prawidła gatunkowe każą. Jest przez to przewidywalny i nieco śmieszny, ale jakże satysfakcjonujący. Wykorzystano stare dobre powiedzenie, jeśli coś działa, to tego nie zmieniaj. Podobnie jak w "Człowieku o żelaznych pięściach 2", tak tutaj teżRoel Reinemoże i skromnie prowadził akcję przez większość filmu, lecz zrobił to po to, by na finał zaskoczyć inscenizacyjnym rozmachem. Właśnie na ostatnie kilkanaście minut poszła większość środków skromnego budżetu. Opłaciło się. Nawet wstawiono ikoniczne zwierzęJohna Woo, oddając mu subtelny, acz niepodważalny hołd. Można tylko się smucić, że stosunkowo krótko trwają same walki. Tak czy inaczej, to wciąż kopaniny najwyższej klasy. Do tego lokację dobrano wręcz idealnie, a zarównoKnepper,jak iAdkinsmają okazję dać popis aktorstwa, rzucić odpowiednio kozackie one-linery, no i wszyscy wiemy, jak to się skończy.

Słowem podsumowania, "Hard Target 2" to oczywiście dość prymitywny film sensacyjny z prostą, acz sensowną historią. Wykonano go jednak z pasją, profesjonalizmem i doświadczeniem. Gdyby podwoić budżet i zatrudnić lepszych aktorów do ról drugoplanowych, pewnie wyszło by małe arcydzieło dla koneserów gatunku. Wciąż jednak omawiany sequel może z dumą stanąć na półce obok swojego pierwowzoru. Jest to jedna z lepszych pozycji w dorobku zarównoRoela Reine’a,jak iScotta Adkinsa. Odpowiednio zaspokaja apetyt przed nadchodzącym "Undisputed IV". Dla fanów bicia się po mordach pozycja obowiązkowa.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones