Recenzja filmu

Poznasz przystojnego bruneta (2010)
Woody Allen
Anthony Hopkins
Naomi Watts

Całkiem przystojny ten brunet...

Stare mądre przysłowie mówi, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Ja pokusiłbym się o dopisanie do tej krótkiej listy kolejnej pozycji. Według mnie w życiu pewne są trzy
Stare mądre przysłowie mówi, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Ja pokusiłbym się o dopisanie do tej krótkiej listy kolejnej pozycji. Według mnie w życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki i fakt, że Woody Allen co roku nakręci nowy film. Przyszedł rok 2010 i po raz kolejny reżyser z Manhattanu okazał się równie niezawodny jak urząd skarbowy. Renoma, jaką przez cała karierę wyrobił sobie amerykański twórca, zachęciła mnie do obejrzenia jego najnowszego dzieła dużo bardziej niż spotkanie z przystojnym brunetem, które obiecuje polski tytuł. Tym razem Allen zabiera nas do Londynu, gdzie pozwoli nam podpatrywać perypetie życiowe bohaterów filmu. Subtelny głos narratora zgrabnie wprowadzi nas w fabułę i przedstawi postaci. Dzięki temu nie zagubimy się w ich rozterkach i rozległych meandrach ich zagmatwanej psychiki. A jest się w czym pogubić, bo reżyser jak zwykle zapewnia nam emocjonalny miszmasz i bałagan, kiedy żongluje uczuciami swoich bohaterów niczym najlepszej klasy artysta cyrkowy. Biedną Helenę wpędzi w urojenia i uzależnienie od porad oszustki przepowiadającej przyszłość. Jej córkę, Sally ulokuje w niezbyt szczęśliwym małżeństwie, jak na złość podsuwając jej pod nos przystojnego szefa, w którym nie sposób się nie zakochać. Męża Sally, zdolnego pisarza Roya, pozbawi weny twórczej, prowokując go do poszukiwania natchnienia w osobie młodej i ślicznej sąsiadki z naprzeciwka. Jakby tego było mało, głowę rodziny, podstarzałego biznesmena Alfiego, wpędzi w destrukcyjny romans z niezbyt rozgarniętą Charmaine, przedstawicielką najstarszego zawodu świata. To tylko główne wątki opowieści. Wokół nich zostaje zręcznie opleciona siatka wątków pobocznych, doskonale scalających film. Razić może jedynie nagłe zakończenie, pozostawienie całej historii bez klasycznego finału. Kwestię tę wyjaśnia nam sam Allen już na początku filmu, posiłkując się cytatem Williama Shakespeare'a. "Życie jest tylko wrzaskliwą, pełną wściekłości opowieścią, która nic nie znaczy". Myślę, że to motyw przewodni obrazu i jednocześnie klucz do jego interpretacji. Reżyser przedstawia nam swój pogląd na ludzkie życie, jako pełne trosk, smutków i płaczu. Są w nim momenty nadziei, ale krótkie i ulotne, bo wszystko i tak sprowadza się do ciągłego oczekiwania na przyjście wysokiego, tajemniczego nieznajomego. I możemy się tylko zastanawiać czy tytułowy "tall, dark stranger" to metafora nieuchronnej śmierci czy może ideału, który ma odmienić nasze życie i którego wszyscy z nadzieją wyczekujemy. "Poznasz przystojnego bruneta" to film bardziej dojrzały, mniej w nim ironii, sarkazmu i ostrych dialogów. Nie oznacza to jednak, że jest zupełnie pozbawiony humoru. Ogląda się go lekko, przyjemnie i bez przykrego uczucia, które towarzyszy mi przy większości komedii romantycznych, a mianowicie, że twórcy mają mnie za idiotę. Woody Allen unika banału, nie stara się za wszelką cenę trafić w gusta odbiorców. Robi to, co kocha i to co umie najlepiej. Opowiada nam o życiu w inteligentny, charakterystyczny dla siebie sposób. I choć robi to niemal rokrocznie już od prawie pół wieku, warto poświęcić mu po raz kolejny półtorej godziny, bo znów ma coś ciekawego do przekazania.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejny po "Śnie Kasandry" "londyński" film Woody'ego Allena reklamowany jest przez polskiego... czytaj więcej
W życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i nowy film Woody’ego Allena każdego roku. Niemal... czytaj więcej
Woody Allen jest jednym z najbardziej płodnych twórców w Hollywood. Jego nowy film wychodzi praktycznie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones