Recenzja filmu

Wygrać miłość (2010)
Sanaa Hamri
Queen Latifah
Common

Chwila relaksu

Są takie filmy, które przypominają watę cukrową: niby bezwartościowe, ale i tak sprawiają przyjemność. I właśnie takim filmem jest "Wygrać miłość" Sanay Hamri.
Są takie filmy, które przypominają watę cukrową: niby bezwartościowe, ale i tak sprawiają przyjemność. I właśnie takim filmem jest "Wygrać miłość" Sanay Hamri.

Rzecz to niezwykle konwencjonalna. Z zamkniętymi oczami i przez sen każdy jest w stanie opowiedzieć fabułę. Oto kobieta i mężczyzna. Ona jest sympatyczna, on jest idealnym dżentelmenem. Lubią się, ale na pierwszy rzut oka nie pasują do siebie. On wybierze więc inną, z którą idealnie wygląda na zdjęciach w kolorowych magazynach. Kiedy zdarzy się tragedia, kiedy dozna on kontuzji, która może zniszczyć jego karierę (a jakże! W każdej bajce musi być książę), tylko ona będzie wierzyć w niego i wydźwignie go z powrotem na szczyt.

W "Wygrać miłość" wszystko jest piękne i miłe. Nawet "zdzira", która poluje na bogatego męża, wcale nie jest taka zła, a na koniec okaże się mieć czyste serce. Całość jest tak słodka, że powinno nas zemdlić już na samą myśl. A jednak Hamri tak wszystko złożyła, że pozostało lekkostrawne i relaksujące. Największą zaletą "Wygrać miłość" jest właśnie to, jak bardzo niezobowiązującym jest filmem. Można go obejrzeć, odstresować się i zapomnieć o bolączkach codziennego dnia. To bajka przeznaczona dla Dziecka, które nosi w sobie każdy z nas. Nic tu widza nie zaskoczy. Hamri nie eksperymentuje ani na poziomie formy, ani fabuły. Stąpamy po pewnej i równej ścieżce przyzwyczajeń. Ale w tym przypadku to wcale nie przeszkadza.

To, że "Wygrać miłość" koniec końców "sprawdza się", reżyserka w dużej mierze zawdzięcza właściwie dobranej obsadzie. Queen Latifah i Common dobrze się dogadują na planie i mimo że prawie nie wymieniają czułości, można wyczuć między nimi chemię. I to już od sceny pierwszego ich spotkania na stacji benzynowej. Oglądając ją, wiemy, że są sobie przeznaczeni i po prostu czekamy, aż sami zdadzą sobie z tego sprawę. Reżyserka mogłaby zapewne lepiej wykorzystać aktorów drugoplanowych (Phylicia Rashad aż prosi się o lepszą ekspozycję), ale cóż... najwyraźniej nie można mieć wszystkiego.

Film został zrealizowany z myślą o konkretnej widowni – Afroamerykanach, którzy mają dość komedii romantycznej z białasami w głównych rolach. Jednak opowiedziana historia jest na tyle uniwersalna, że nikt nie powinien mieć problemów z wczuciem się w nastrój chwili. Hamri choć trzyma się swoich ulubionych tematów, robi postępy. "Wygrać miłość" jest wyraźnie lepszym obrazem od "Coś nowego".
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones