Recenzja wyd. DVD filmu

Wielka ekstaza snycerza Steinera (1974)
Werner Herzog
Walter Steiner

Człowiek w locie

Tak sobie myślę, że jeśli szukamy czegoś o inności i wyjątkowości człowieka, to najlepiej walić w dym do Wernera Herzoga. Mowa oczywiście nie o tej powierzchownej inności, warunkowanej przez mody
Tak sobie myślę, że jeśli szukamy czegoś o inności i wyjątkowości człowieka, to najlepiej walić w dym do Wernera Herzoga. Mowa oczywiście nie o tej powierzchownej inności, warunkowanej przez mody i skłonności światopoglądowo - ideowe, ale o inności głęboko umotywowanej wewnętrznymi przeżyciami; inności, która jest esencją człowieczeństwa. Czy to będzie Aguirre, Nosferatu, Stroszek bądź Kaspar Hauser czy też Fini Straubinger lub Timothy Treadwell, Herzog, mając świadomość nieprzekładalności tajemnicy ludzkiej egzystencji na słowa, potrafi przełożyć ją na obraz. I przede wszystkim daje poczuć odbiorcy łączność z bohaterami swoich filmów. Podobnie jest w "Wielkiej ekstazie snycerza Steinera". Tutaj opowieść o człowieku spotyka się z... relacją ze skoków narciarskich.

Tak, pod tym niezwykle wyrafinowanym tytułem kryje się historia niepozorna, tj. dokument o skoczku narciarskim, który odnosił sukcesy w latach 70. W filmie Herzoga widzimy Waltera Steinera - bo to o nim mowa - w szczytowej formie, a zasadnicza część utworu dotyczy zawodów na mamuciej skoczni w Planicy. Szwajcarski skoczek był dla konkurentów nieosiągalny i na własną prośbę startował z niższej belki. Nie tyle w ramach opacznie rozumianej sprawiedliwości, co dla bezpieczeństwa. Istniało bowiem zbyt duże ryzyko wylądowania, a raczej upadku na płaskiej powierzchni, a z tym Steiner miał już przykre doświadczenia. I ta dokumentalistyka oparta na schemacie relacji sportowej właściwie kończy się w tym miejscu. Herzog kieruje nasz wzrok w zupełnie inną stronę.

To nie jest bowiem dokument o sukcesie, a już na pewno nie o sukcesie w ramach konkurencji i zawodów. To historia człowieka, który pełną autonomię uzyskiwał w locie. Paradoksem jest tu fakt wymogów stawianych skoczkowi. Zarówno organizatorzy, jak i widzowie zdawali się nie zwracać uwagi na zagrożenia, jakie wiązały się z tak dalekimi skokami. Sam Steiner miał tego świadomość. Mocnym akcentem odbija się tu dysonans wynikły z przecięcia się dwóch odmiennych perspektyw. Z jednej strony mamy człowieka z marzeniami i obawami o własne zdrowie, a z drugiej świat zewnętrzny z jego oczekiwaniami. Także naszymi, bo przecież łatwiej jest patrzeć na przekraczanie pewnych granic, niż samemu to robić. Herzog dał nam jednak szansę spostrzeżenia Waltera Steinera jako człowieka, a nie tylko skoczka. To właśnie rozminięcie się tych dwóch perspektyw: przeżyć sportowca i oczekiwań innych pozwoliło stworzyć niemieckiemu reżyserowi historię niezwykle indywidualną, a jednocześnie mówiącą o człowieku w ogóle. To jest ta niezwykła umiejętność Herzoga.

Taka percepcja dokumentów niemieckiego reżysera nie byłaby możliwa bez odpowiedniej narracji i poetyzacji obrazu. Ta pierwsza jest dla mnie przykładem nieprawdopodobnej wręcz wrażliwości dokumentalisty. Herzog nigdy nie wychodzi o krok za daleko, nie razi, nie odpycha i zarazem nigdy nie pozostawia nas z suchym materiałem. Po relacji następuje komentarz, najczęściej bardzo oszczędny, czasami wręcz jednozdaniowy, ale jednocześnie ten sam komentarz jest katalizatorem, który uwalnia obraz od realistycznej osnowy i pozwala dostrzec w danym filmie coś więcej. Rzecz znamienna nie tylko dla "Wielkiej ekstazy snycerza Steinera". Nie da się też nie wspomnieć o znaczeniu muzyki. Nie powinno dziwić, że Werner Herzog tak często pracował z Popol Vuh, ponieważ ich twórczość kieruje nas w stronę kontemplacji. Już pierwsza scena, w której widzimy lecącego skoczka z muzyką niemieckiej grupy w tle zabiera nas na inny poziom percepcji. Czas zostaje zawieszony, rzeczywistość także, pozostaje tylko człowiek, ewentualnie tajemnica ludzkiej egzystencji ewokowana przez zdjęcia natury (to już w innych filmach Herzoga). Obraz zaczyna delikatnie wibrować niezwykłością, nawet, jeśli dotyczy rzeczy pozornie głęboko osadzonych w naszej rzeczywistości. Być może nie dostrzeżemy wszystkiego, ale z pewnością poczujemy. I tytuł również stanie się już dla nasz zrozumiały.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W "Wielkiej ekstazie…" Herzog obserwuje konkurs skoków narciarskich, jest tuż przy skoczni, z mikrofonem... czytaj więcej
Marta Brzezińska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones