Recenzja filmu

110% (2016)
Agnieszka Gola

Czterdzieści procent

Choć twórcy "110%" obiecują "odkrywanie drugiej strony medalu" i zaglądanie za kulisy wyczynowego sportu, to w rzeczywistości wystawiają naszym mistrzom zwyczajną - tyle, że filmową - laurkę. A
Zaskoczenia nie ma. Choć twórcy "110%" obiecują "odkrywanie drugiej strony medalu" i zaglądanie za kulisy wyczynowego sportu, to w rzeczywistości wystawiają naszym mistrzom zwyczajną - tyle, że filmową - laurkę. A problem z laurkami jest taki, że są one uprzejme. Uprzejmość zaś nie wydaje się być najwdzięczniejszym fundamentem dla półtoragodzinnej opowieści o rodzimych medalistach. Sport kojarzy się przecież ze wzlotami i upadkami, z walką, rywalizacją, ze łzami, potem i krwią. Czyli z emocjami - i to skrajnymi. Reżyserka Agnieszka Gola pokazuje nam zaś sport ze spiłowanymi pazurkami. Siódme poty i tytułowe 110 procent zostały na boiskach, kortach, bieżniach. Tu ich nie ma.
 
Pomysł na film jest prosty. Weźmy największe polskie gwiazdy sportu - od Małysza po Lewandowskiego - i zapytajmy je o to, jak to jest być nimi. Co sprawiło, że Zbigniew Bródka wybrał łyżwy, dlaczego Maja Włoszczowska kocha jazdę na rowerze, jak trenuje Tomasz Majewski, czym stresował się Mateusz Kusznierewicz przed kolejnymi występami? "110%" próbuje oferować wgląd w głowy i dusze sportowców, przybliżać toczoną przez nich wewnętrzną walkę - tę, której nie widzimy z trybun czy sprzed telewizorów. I brzmi to intrygująco. Reżyserkę dopada jednak klęska urodzaju.

Kiedy trzeba ułożyć szereg wywiadów w jeden ciąg narracyjny, w ruch muszą iść nożyce montażowe. Tyle, że po okrojeniu i zsumowaniu indywidualne historie bohaterów układają się w jedną, uniwersalną - i sztampową. Miłość do sportu, walka z przeciwnościami, lata treningów, pierwsze sukcesy, próby utrzymania pozycji, kontuzje, wahania formy, zmagania z presją… Nie trzeba pomocy olimpijskiej drużyny, by wyobrazić sobie samemu, jak z grubsza wyglądają problemy sportowców. Kariery Małysza, Kusznierewicza, Lewandowskiego są ciekawe jako osobne przypadki - sprowadzone do ogólników, ciążą zaś ku szczytowi krzywej Gaussa. Gola pokazuje nam normę, a norma to - wiadomo - nuda. Jej filmowi brak też dramaturgii, opowieść rozmywa się w przeskokach z wątku na wątek i ze sportowca na sportowca. Są niby przebłyski charakteru: a to Małysz opowiada, jak podczas pierwszego zjazdu wyrzuciło go z butów, a to Karol Bielecki wspomina kontuzję oka. Ale te smaczki toną w powodzi oczywistości. I nie jest to zarzut do samych bohaterów: nie ich wina, że ułożono ich w ciąg niegadających-nic-ciekawego głów. 

Miałka treść oraz ciągłe przeplatanie wywiadów do kamery ze sportowymi "pokazówkami" sprawia, że "110%" ogląda się trochę jak teledysk, albo - gorzej - reklamę. Zwłaszcza sekwencje treningów, łączące dynamiczną muzykę i zamaszyste zdjęcia, mają w sobie coś rodem z wideoklipów. Są ładne, ale czysto ilustracyjne. Reżyserka stara się ożywiać je nietypowymi ustawieniami kamery; podąża obiektywem za piłeczką pingpongową albo symuluje rowerowy wypadek Włoszczowskiej. Najciekawiej wypadają jednak momenty, w których Gola "podpatruje" coś naprawdę świeżego: na przykład scena, kiedy zabawkowy samochodzik przywozi Anicie Włodarczyk kolejne młoty do rzucania. Ale autorka nie chwyta się tego obrazu, jak zrobiłby jakiś twórca czyhający, aż rzeczywistość objawi mu swoją "wartość dokumentalną". 

Zamiast tropienia przejawów prawdy reżyserkę interesuje bardziej stawianie pomnika. W finale filmu, gdy przechodzi ona wreszcie do wątku sportowego zwycięstwa, uderza nawet w tony patriotyczne. Kierowca rajdowy Rafał Sonik opowiada tu, że Polacy mają energię walczyć, kiedy inni chcą już iść do domu, a windsurferka Zofia Klepacka wyznaje, że stojąc na podium, czuje się jak "Polak zdobywający wolność na oczach całego świata". To jednak kolejne truizmy wtłoczone w wygodną historię o tym, że marzeniami i ciężką pracą można wiele osiągnąć. Gola osiąga tu jedynie tyle, że po obejrzeniu "110%" ma się ochotę zgłębić niektóre z historii jej bohaterów. Ale na to trzeba już innego filmu. 
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones