Recenzja wyd. DVD filmu

Księżniczka i Żaba (2009)
Ron Clements
John Musker
Anika Noni Rose
Bruno Campos

Daj buziaka!

Nienachalne przesłanie – pieniądze duszy nie mają i szczęścia nie dają – dopełnia skrzącą się humorem fabułę. Warto pocałować tę żabkę. Buzi-buzi.
Podczas gdy amerykańskie kino głównego nurtu uniformizuje się i schlebia coraz prymitywniejszym gustom, mainstreamowa animacja to królestwo różnorodności. Jest w nim miejsce dla magików z Pixara i solidnych rzemieślników z Dreamworks, na poklatkowe cuda Henry'ego Selicka i cyfrową poezję Shane'a Ackera. Wciąż jest też miejsce dla Disneya w klasycznym wydaniu – formalnie nieco anachronicznego, ale bezpretensjonalnego i eleganckiego. I nawet jeśli "Księżniczka i żaba" nie zachwyci dzieciaków rozkochanych w czarach z komputera, pozostanie całkiem niezłą zabawą dla widzów spragnionych sentymentalnych wojaży.

Oryginalność tej produkcji polega na połączeniu klasycznego wzorca disnejowskiej baśni z ikonografią i klimatem bagnistej Luizjany (akcja dzieje się w Nowym Orleanie lat dwudziestych). Obok księcia zaklętego w żabę, magicznych pocałunków i wielkiego balu, mamy tu uliczne tańce, kapłana voodoo, wielkie parostatki i jazzujące aligatory. Bohaterka, ciemnoskóra dziewczyna ze społecznych nizin, marząca o karierze restauratorki, też jest nietuzinkowa. Nie przypomina ani kanonicznej "damy w opałach", ani wzdychającej do księżyca mimozy. To fajna dziewczyna – twarda, zadziorna, z charakterkiem. Całkowite przeciwieństwo szczerbatej i wypindrzonej córki bogatego przedsiębiorcy, błaznującej na drugim planie.

Kiedy scenarzyści robią bohaterce psikusa i, podobnie jak księcia, zamieniają ją w żabę, film rusza z kopyta. Gagi, skoczne piosenki, wodewil, metafizyczny teatrzyk pełen duchów, upiorów i złowrogich cieni. A na deser kapitalna babcia-szamanka, uskuteczniająca francuskie pocałunki z cierpiącym na ostrą paranoję wężem. Wszystko to podane ze smakiem, wyczuciem, ilustrowane staroszkolną, lekko podrasowaną animacją. Nienachalne przesłanie – pieniądze duszy nie mają i szczęścia nie dają – dopełnia skrzącą się humorem fabułę. Warto pocałować tę żabkę. Buzi-buzi.

Na płycie dodatkowo komentarz twórców, sceny niewykorzystane z wprowadzeniem oraz "Portrety księżniczek" – gra dla maluchów. Niewiele, ale film w całości rekompensuje te braki.
1 10
Moja ocena:
8
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Księżniczka i Żaba
Gdyby nie to, że film wszedł niedawno do kin, w życiu nie domyśliłbym się, że powstał w 2009 roku. Cuda... czytaj więcej
Recenzja Księżniczka i Żaba
"Księżniczka i Żaba", długo oczekiwana najnowsza rysunkowa produkcja Disneya, właśnie zagościła na... czytaj więcej
Recenzja Księżniczka i Żaba
Blisko 16 lat temu wybrałem się do kina na "Króla Lwa". Seans zapoczątkował moją miłość do filmu. Sama... czytaj więcej