Recenzja wyd. DVD filmu

Przypadek 39 (2009)
Christian Alvart
Renée Zellweger
Jodelle Ferland

Diabelski pomiot

Obraz niemieckiego reżysera posiada wszystkie wady i zalety poczciwego okultystycznego filmu grozy. Opowieść o demonicznej i zarazem niewinnej dziewczynce balansuje na granicy przerysowania i
Film Christiana Alvarta mógłby być przestrogą dla potencjalnych rodziców adopcyjnych: zanim zdecydujesz się przygarnąć do domu samotną dziecinę, sprawdź, czy twoja przyszła pociecha nie jest aby diabelskim pomiotem. Nieźle skonstruowany, momentami przerażający horror niemieckiego twórcy, to obraz tyleż sztampowy, co rzetelny. W słabującym ostatnimi laty okultystycznym filmie grozy "Przypadek 39" jest obrazem ożywczym, choć dalekim od gatunkowego ideału.

Emily Jenkins (Renée Zellweger) lubi ratować świat. Na co dzień pracuje w opiece społecznej, zajmując się patologicznymi rodzinami. Pomaga dzieciom, którym przyszło dorastać w dysfunkcyjnym środowisku. Jest kobietą zapracowaną – jednocześnie prowadzi trzydzieści osiem spraw. Kiedy na jej biurko trafia ta trzydziesta dziewiąta, jej życie nabiera przerażającego rozpędu. Przypadek Lillith (Jodelle Ferland), dziewczynki, którą usiłują zabić szaleni rodzice (m.in. świetny Callum Keith Rennie znany z seriali "Wyspa Harpera" i "Californication") okaże się bardziej skomplikowany, niż wskazywałyby na to łudzące pozory. Gdy Emily zdecyduje się przejąć opiekę nad Lillith, w tajemniczych okolicznościach zaczną ginąć ludzie jej najbliżsi. Wkrótce także ona zostanie wciągnięta w przerażającą grę strachu i paranoi.

Christian Alvart lubi wykorzystywać gatunkowe schematy. Z podziwu godną pokorą podchodzi do niepisanych reguł rządzących filmowymi konwencjami. Pokazem jego reżyserskiego stylu było niezbyt udane "Pandorum", gwiazdorski, duszny horror sci-fi. O tym, że Alvart lubi i szanuje kino gatunków, świadczy również "Przypadek 39". Obraz niemieckiego reżysera posiada wszystkie wady i zalety poczciwego okultystycznego filmu grozy. Opowieść o demonicznej i zarazem niewinnej dziewczynce balansuje na granicy przerysowania i gatunkowej karykatury. W odróżnieniu od niedawnych "Wrót do piekieł" Sama Raimiego film niemieckiego twórcy nie przekracza linii dzielącej horror od jego pastiszu.

Nawiązując do klasycznego "Omenu" i jemu podobnych obrazów, Alvart bawi się kinem, ale jednocześnie nie puszcza oczka do publiczności, tylko próbuje nas przerazić. Ze zmiennym szczęściem – choć "Przypadek 39" nie jeży włosów na głowie, jego lektura czasem przyspiesza pracę serca. Twórcy filmu nie próbują wyznaczać nowych trendów, nie chcą wypracowywać własnego filmowego języka – sięgają raczej po sprawdzone, proste zabiegi. Praca kamery, dynamiczny montaż i muzyka Michla Britscha umiejętnie budują nastrój grozy, by po chwili uśpić naszą czujność. "Przypadek 39" jest bowiem filmem nietypowym, obrazem, którego siła i słabość wywodzi się z tego samego źródła – powtarzalności i podporządkowania wytartym schematom.

Więcej niż solidnie prezentuje się również polska edycja DVD, na której prócz filmu znajdujemy także kilka interesujących materiałów: niewykorzystane sceny, reportaże z planu i wypowiedzi twórców zdradzających szczegóły produkcji Christiana Alvarta.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones