Recenzja filmu

Odrzucenie (2009)
Vladimir Lert

Dziwny jest ten świat

Towarzysząca nam cisza wydaje ię nad wyraz wymowna. A bohater szybko schodzi na ustalony przez siebie schemat dziwnych okoliczności. Często bardzo sprzyjających. 
Ta cisza, która jest tak bardzo niepokojąca, zdaje się  czymś więcej niż tylko zwykłą formą przekazu pomiędzy odbiorcą a głównym bohaterem filmu. Zresztą ciszy jest w tym film bardzo dużo, a Vladimir Lert wcale nie boi się nią manipulować. Za nią może kryć się coś złowieszczego lub coś, co stanowi odpowiedź na to wszystko. Bo na początku nic nie wiemy. Dosłownie nic. I nie wystarczą nam skrawki opowiadań o nuklearnej wojnie czy zagładzie ludzkości. Ukraińsko-rosyjski film "Odrzucenie" na początku jest naprawdę trudny do rozgryzienia, ale im dłużej go oglądamy, tym bardziej wszystko staje się jasne. Tak, znowu siedzę w undergroundzie i ciężko mi wyjść na powierzchnię.

Świat zmienił się nie do poznania. Niebo stało się zielone, a na ulicach poznikali ludzie. Ci, którzy jakoś przetrwali, podpalają się, wygłaszając niezrozumiałe modły. W tych okolicznościach poznajemy Andreya Lusptova (Sergei Babkin), który postanowił odwiedzić swojego starego sąsiada Ivana (Bogdan Stupka). Obaj szybko przejmują się wizją zniszczonego Kijowa i braku ludzi na ulicach. Od tego momentu wyruszają poszukać innych ocalałych i dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi, nawet mimo tego że wszystko wydaje się takie obce i niezrozumiałe.

Lert pokazuje nam sycący obraz postapokalipsy. Tak dobrze wykreowany, że prawie namacalny. Puste ulice, pozostawione w pośpiechu pojazdy, zniszczone budynki przywołują na myśl grę "Stalker". Niestety nie obeszło się bez małej dawki sztuczności. Nadmierność efektów CGI widać szczególnie, gdy kamera oddala się na dalszy plan, ale to akurat można wybaczyć ze względu na mizerny budżet, jakim dysponowała ekipa filmowa. Tak czy siak, klimat można kroić nożem, a przemierzanie pustego i tajemniczego Kijowa wraz z głównym bohaterem powinno dostarczyć dreszczyku emocji widzom lubujących kino postapo.

Ciągle jednak pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Bohaterowie spotykają dziwnych ludzi, a ich zachowanie nie przypomina niczego ludzkiego. Momentami "Odrzucenie" zmienia się nawet w horror, kiedy Andrey przeszukuje klatkę schodową w totalnych ciemnościach, ustalając, co stało się z jego towarzyszem. 

Towarzysząca nam cisza wydaje nam się na wyraz wymowna. A bohater szybko schodzi na ustalony przez siebie schemat dziwnych okoliczności. Często bardzo sprzyjających. "Odrzucenie" jest dwuznacznym utworem, ale dopiero widz sam musi odkryć, co tak naprawdę stało się z ludzkością. Na naszej drodze reżyser pozostawił wiele wskazówek, a te wprowadzają nas do drugiej połowy filmu - sielankowej i niezwykłej. Niezwykłej dlatego, że tak bardzo oderwanej od poprzedniej formy. Jeśli na tych płaszczyznach odnajdziesz cząstkę siebie, będzie to dla Ciebie podróż do skrywanych głęboko pragnień. Każdy wyniesie z tego seansu, ile tylko zdoła dostrzec.

Bijąca z ekranu amatorszczyzna potrafi wywołać uczucie politowania. Jednak jeśli przymkniemy na to oko, dostaniemy spektakl pełen barw i emocji, zresztą technicznie stojący na wysokim poziomie. Obiektyw medytujący nad twarzą bohatera, statyczne kadry i piękne wizualnie krajobrazy, które przy zielonym niebie nabierają jeszcze bardziej monumentalnego uroku - te elementy stanowią o wyjątkowości tego obrazu. Obrazu skrywającego drugie dno. Tak bardzo życiowe, że aż przerażające. Małe wielkie kino.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones