Recenzja filmu

Noc w Ville-Marie (2015)
Guy Édoin
Monica Bellucci
Pascale Bussières

Echo mistrzów

Inspiracje Édoina są aż nazbyt czytelne. Struktura opowieści przypomina filmy kręcone dekadę temu przez Alejandro Gonzáleza Iñárritu. "Noc w Ville-Marie" jest cieniem "Babel" i "21 gramów".
Kino kocha ból. Czasem ten sadyzm nie jest maskowany; innym razem twórcy udają, że chodzi im o pobudzenie wrażliwości widzów, ich empatii. Guy Édoin, reżyser "Nocy w Ville-Marie", poszedł właśnie tą drugą drogą. Ale nie zmienia to faktu, że twórca epatuje cierpieniem wyłącznie dla efektu. Ból jest pretekstem, byśmy zainteresowali się bohaterami, którzy są w gruncie rzeczy przezroczyści, niczym duchy – ignorowane i niewidzialne.

   

Nie byłby to zarzut, gdyby Édoin potrafił ubrać swoją opowieść w efektowny narracyjny kostium. W końcu niejeden reżyser zbił na tym kapitał. Kanadyjczyk jednak udowodnił "Nocą w Ville-Marie" zaledwie tyle, że jest pilnym obserwatorem kinowych trendów. Ma dobrą pamięć do cudzych pomysłów, co czyni z niego świetnego kopistę, może nawet epigona. Ale oglądając "Noc…" nie czuje się jego osobistego głosu. Trudno stwierdzić cokolwiek o jego wrażliwości, wyczuciu estetyki, spojrzeniu na świat. Reżyser tak bardzo zajęty był skompletowaniem właściwego zestawu klocków, że zabrakło mu już energii, by ustawić je w niekonwencjonalne budowle.

Inspiracje Édoina są aż nazbyt czytelne. Struktura opowieści przypomina filmy kręcone dekadę temu przez Alejandro Gonzáleza Iñárritu. "Noc w Ville-Marie" jest cieniem "Babel" i "21 gramów". Kanadyjczyk, jak niegdyś Meksykanin, scala losy kilku bohaterów, przeplata wątki, miesza punkty widzenia. A wszystko po to, by pokazać uniwersalność cierpienia, by łączyć bohaterów w bólu, który jest w jego filmie istotą człowieczeństwa. Moda na tego rodzaju narrację dawno przebrzmiała, więc próba jej przypomnienia nie jest czymś złym. Jednak Édoin nie odświeża formy, nie dokonuje jej transformacji na język połowy drugiej dekady XXI wieku. Dla niego jest to wyłącznie bezduszne narzędzie do strukturalizowania narracji. Nie ma tu nic głębszego, co poruszyłoby widza bardziej niż odruchowa fizjologiczna reakcja na widok czwórki smutnych ludzi.

 

Portrety bohaterów zostały z kolei skopiowane z obrazów Pedro Almodóvara z przełomu wieków. Grana przez Monicę Bellucci Sophie Bernard bez problemu znalazłaby wspólny język z Manuelą czy Humą Rojo, bohaterkami "Wszystko o mojej matce". Édoin próbuje naśladować Hiszpana, kiedy czyni z bohaterów swojego filmu postaci telenowelowe, krzykliwie histeryczne. Łączy afekt z wystudiowaną prezentacją, autentyczność z teatralnością. Ale w połączeniu z poważną strukturą a la "Babel" nie daje to satysfakcjonującego rezultatu. Wszystko jest tu zbyt ciężkie, poważne, przytłaczające. Kicz, który przecież potrzebuje przestrzeni, żywych barw, ekspresji, tu kisi się pod formalnym ciężarem.

W efekcie "Noc w Ville-Marie" jest jedynie echem dzieł mistrzów, których Kanadyjczyk podpatruje i kopiuje. Ale łącząc rzemieślniczą sprawność ze znakomitym materiałem wyjściowym, jakim są dzieła Iñárritu i Almodóvara, sprawił, że jest to echo dźwięczące czyściej od wielu podobnych konkurencyjnych produkcji. Wszystkie cztery historie mają w sobie elementy intrygujące, które sugerują wielki potencjał. Reżyserowi bardzo pomogła też obsada. Bellucci, Pascale Bussières, Aliocha Schneider i Patrick Hivon tworzą solidny kwartet, który potrafił ożywić własnym talentem mało oryginalny utwór. Prostota aktorskiego warsztatu jest w przypadku tego filmu zwodnicza. A mimo wszystko przykuwa uwagę widza i pozwala nam – wbrew reżyserskim niedociągnięciom – wkroczyć do świata bohaterów. "Noc w Ville-Marie" nie jest filmem, jakim powinien być. Nie jest jednak tak zły, jak mógł się stać w rękach bardziej pretensjonalnego twórcy.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones