Recenzja filmu

Gdzie mieszkają dzikie stwory (2009)
Spike Jonze
Max Records
James Gandolfini

Gdzie mieszkają schizofreniczne stwory

Szukasz ciepłego, rodzinnego filmu, który możesz spokojnie obejrzeć z dziećmi, przy okazji świetnie się bawiąc i ceniąc sobie dobry humor? Szukaj dalej!
Szukasz ciepłego, rodzinnego filmu, który możesz spokojnie obejrzeć z dziećmi, przy okazji świetnie się bawiąc i ceniąc sobie dobry humor? Szukaj dalej!






„Gdzie mieszkają dzikie stwory”, jak brzmi tytuł po naszemu, był dla mnie niespodzianką jakiej dawno nie miałem. Z prostej książeczki, którą często znaleźć można w angielskich przedszkolach reżyser Spike Jonze zrobił prawdziwy depresyjno-schizofreniczny rollercoaster, którego mieszanka wbija w fotel i w każdej minucie nie wiadomo czego się spodziewać.






Historia początkowo wydaje się niewinna – chłopiec Max nie ma przyjaciół. Starsza siostra ma własnych kolegów i nie chce się z nim bawić przez barierę wiekową, ojca nie ma, a matka jest wiecznie zajęta pracą. Doskwiera mu samotność. Pewnego dnia, gdy mama chłopaka zaprasza mężczyznę do domu, Max przebiera się za wilka i zaczyna robić psoty, wskakuje na stół, wyje jak ów wilk, gryzie matkę. Gdy ta wyraża swoje niezadowolenie, on ucieka z domu, wskakuje do łódki i zaczyna żeglugę. Po kilku dniach ląduje w nieznanej krainie...






Tutaj zaczyna się akcja. Max napotyka coraz to różniejsze stwory, które władają niebywałą siłą i straszą złowieszczym wyglądem. Każdy z potworków ma usposobienie schizofrenika, reaguje przemocą gdy coś mu się nie podoba i ma dziwaczne przyzwyczajenia. Carol, który nienawidzi tego, że jego była dziewczyna gada z sowami, niszczy domy innych w złości. Wyrywa rękę swojemu przyjacielowi gdy ten się z nim nie zgadza (krew sika!). KejWu, która rzuca kamieniami w sowy, po czym z nimi rozmawia i śmieje się gdy te odhukują. Judith, toksyczna kobitka, która cały czas chce być w centrum uwagi i wścieka się, gdy ktoś ją ignoruje...






Plejada rozmaitych charakterów na tym się nie kończy. Całe to otoczenie sprawia, że czujemy się niekomfortowo i choć emocji tu zdecydowanie nie brak, tak po seansie czułem się jakbym właśnie wyszedł z wizyty z psychiatryka.






Mimo zaskoczenia, nie uważam że film jest zły. Zapewne każdy z potworów to głęboka alegoria zarysowująca nasze własne wewnętrzne demony, ale nie takich wniosków oczekiwałem po tytule dla nomen omen dzieci. Czy go polecam? Tak. Czy polecam go do oglądania z nieletnimi? Zdecydowanie nie. Chyba że chcesz płacić potem za psychologa przez kilka lat.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie jest to film dla osób, które wychowały się na bajkach Disneya ostatnich dwudziestu lat i które brak... czytaj więcej
Kinematografia ogólnoświatowa ma tendencje do szufladkowania swoich filmowych tworów określonymi ramami... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones