Recenzja wyd. DVD filmu

Piątek trzynastego V: Nowy początek (1985)
Danny Steinmann
Melanie Kinnaman
John Shepherd

Jason Voorhees is dead!

Chociaż "Piątek trzynastego V: Nowy początek" wciąż jest dość rozrywkowy, naprawdę trudno jest w nim wskazać jakąś mocną zaletę - fabuła jest do bólu szablonowa, sceny zabójstw mało efektowne, a
Po trzech odsłonach "Piątku trzynastego", w "Ostatnim rozdziale"Jasona w końcu spotkała śmierć... I, według pierwotnego zamysłu, czwarta część rzeczywiście miała być ostatnią, lecz produkcja okazała się być tak lukratywna, że grzechem byłoby nagle ubić tę nadzwyczajnie dojną krowę,"Nowy początek"był zatem wyłącznie kwestią czasu... I to bardzo krótkiego czasu, jako iżujrzał światło dzienne zaledwie rok po premierze "Piątku trzynastego IV". Twórcy, w pogoni za zarobkiem, musieli uwinąć się z projektem jak najszybciej, co nie było niczym nowym - w okresie popularności slasheróww latach 80. kręcenie jednego sequelu na rok było częstym zjawiskiem - ale pośpiech w tym przypadku okazał się być dla filmu zabójczy.

Jason Voorhees zmarł - zabił go młody Tommy Jarvis - a jego ciało zostało skremowane, lecz rosły mężczyzna w hokejowej masce wciąż żyje w straumatyzowanym umyśle chłopca. Zmagający się z makabrycznymi wspomnieniami młodzieniec zostaje przeniesiony do położonej na łonie natury placówki psychiatrycznej dla nieletnich, aby tam mógł w ciszy i spokoju wrócić do zdrowia, w okolicy jednak rozpoczyna się nowa fala morderstw w stylu Jasona.

Wyreżyserowania piątej części kultowej serii, zapoczątkowanej w 1980 przez Seana S. Cunninghama, podjął się Danny Steinmann, którego skromna kariera zakończyła się właśnie na niniejszej pozycji, czemu naprawdę trudno się dziwić, gdyż w dorobku twórcy (składającym się z czterech filmów) na próżno szukać wybitności, a po formie "Piątku trzynastego V"można wnioskować, że warsztat reżysera najlepiej definiuje jego debiut, czyli obraz pornograficzny"High Rise"(1973). Jednak to nie relatywnie pokaźna ilość nieuzasadnionych fabularnie scen nagości (dziewczyny szykujące się do wyjścia nie rozpinają bluzek przed lustrem, aby kontemplować własny biust) sprawia, że dziełoSteinmannatrudno jest uznać za udane - dla niektórych odbiorców częste ujęcia kobiecych piersi pewnie będą nawet sporą zaletą. Prawdziwym problemem jest mechaniczne podążanie za utartym schematem, którego, w przeciwieństwie do poprzednich odsłon, nie uatrakcyjniono ani dobrze zrealizowanymi scenami morderstw, ani należycie wyważonym czarnym humorem, ani odpowiednio przemyślanym elementem zaskoczenia...

"Nowy początek"miał spory potencjał jeśli chodzi o jego bohaterów, ale brak jakiegokolwiek zarysu psychologicznego uniemożliwia widzowi sympatyzowanie z mordowanymi po kolei ofiarami. Oczywiście powraca Tommy (John Shepherd), który wciąż nie może zapomnieć o przeszłości, przez co jest pod stałą opieką psychiatryczną. Film rozpoczyna się od jego przeniesienia do nowego zakładu, gdzie ma zostać poddany bezstresowej terapii w otoczeniu kilku innych nastolatków po przejściach... Warunki do stworzenia solidnych, łatwych do polubienia postaci, kibicowanie którym przychodziłoby publiczności naturalnie, były idealne (trudna młodzież w"Koszmarze z ulicy Wiązów 3"daje przecież radę wyśmienicie), lecz zamiast umieścić obiecującą grupę protagonistów w samym środku akcji, twórcy zdecydowali się zbombardować nas ze wszystkich stron przypadkową "zwierzyną łowną", w większości przypadków pojawiającą się na ekranie tylko po to, by niemalże natychmiast zginąć. Chęć wciśnięcia jak największej ilości zabójstw bije po oczach, ale i taki stan rzeczy dałoby się obrócić na korzyść produkcji, gdyby nie brak ciekawych efektów specjalnych.

Mimo iż ofiar śmiertelnych w obrazie Steinmanna jest aż dziewiętnaście, "krwawa jatka" nie jest tutaj trafnym terminem. Jason oficjalnie jest martwy, więctożsamość mordercy utrzymywana jest w sekrecie aż do zakończenia, co - zupełnie jak w pierwszym "Piątku trzynastego"- wiąże się z licznymi ujęciami samych nóg lub rąk antagonisty. Maczety, tasaki, noże i inne ostre przyrządy, dzierżone w dłoni nieznanego sprawcy, bezwzględnie tną, dźgają i przekłuwają zaskoczonych bohaterów na wylot, jednak o efektach godnych tej rzezi możemy zapomnieć. Sceny brutalności są bardzo szczątkowe i najczęściej widzimy jedynie uniesione narzędzie zbrodni, przerażoną twarz napastowanego, upadające ciało oraz (ewentualnie) uszkodzone zwłoki leżące bez ruchu. Niestety pod względem masakry przedłożono ilość nad jakość, a złą sytuację pogłębia jeszcze wyjątkowa (nawet jak na slasher) płytkość fabuły."Piątek trzynastego V"częściowostara się uchodzić za horror psychologiczny, lecz ostatecznie wszelkie próby wciągnięcia odbiorcy w wir wydarzeń, w których najważniejszą rolę teoretycznie powinien odgrywać niezrównoważony stan umysłu Tommy'ego, legły w gruzach nie tylko za sprawą nieciekawych postaci, lecz także nieumiejętnego poprowadzenia wątku tajemnicy. Kiedy nareszcie wychodzi na jaw, kto zabija, wniosek, że scenarzyści wykonali swoją pracę "na odwal się", nasuwa się sam.

"Piątek trzynastego V: Nowy początek", acz zarobił na siebie, nie odniósł tak wielkiego sukcesu jak jego poprzednicy - po premierze film spotkał się z wrogością zarówno krytyków, jak i widzów. Dziś sprawy mają się nieco inaczej, na przestrzeni lat obraz zyskał wielu fanów, nie da się jednak ukryć, że piąta część głośnej serii przedstawia sobą spory spadek jakości w porównaniu do czterech pierwszych odsłon. Chociaż dziełoSteinmannawciąż jest dość rozrywkowe, naprawdę trudno jest w nim wskazać jakąś mocną zaletę - fabuła jest do bólu szablonowa, sceny zabójstw mało efektowne, a bohaterowie pokazani w nader mdły sposób. Jeśli tylko nie jesteście maniakami slasherówz XX wieku, niniejszą pozycję możecie z czystym sumieniem pominąć.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?