Recenzja filmu

Legion samobójców (2016)
David Ayer
Marek Robaczewski
Will Smith
Jared Leto

Kłopoty gwarantowane

Wbrew wszelkiej logice oraz przyzwoitości "Legion samobójców" oparto o czarnoksięstwo, komputerem robione czary i pozbawione sensu zaklęcia. Przestępcy, których na co dzień ściga Batman czy
Wybitnie i ze wszystkimi szczegółami może nie pamiętam "Bogów ulicy", ale z tego co kojarzę, to nie było tam żadnej magii. Podobnie w "Furii" bohaterowie wcale nie musieli walczyć z nazistowskimi czarownikami. Teraz jednak David Ayer, mimo że nakręcił kolejny film w swoim stylu, czyli męskie kino akcji, przyziemne i tyle o ile to w superbohaterskiej konwencji możliwe realistyczne, to wstawił magię rodem z "Harry'ego Pottera", Wbrew wszelkiej logice oraz przyzwoitości "Legion samobójców" oparto o czarnoksięstwo, komputerem robione czary i pozbawione sensu zaklęcia. 
         


Szkoda, gdyż u podstaw pomysłu na film stoi drużyna mniej znanych postaci z komiksowego uniwersum DC, czarnych charakterów wypada dodać, Przestępcy, których na co dzień ściga Batman czy Flash, tym razem zostaną zaszantażowani, żeby uratować świat przed magiczną zagładą. Od kiedy to Mroczny Rycerz czy Człowiek ze Stali znani są z walczenia z Voldemortem? Gdyby tytułowa ekipa składała się z Johna Constantine'a, Demona Etrigana czy Zatanny cały koncept miałby jakiś sens, a film stanowiłby silną konkurencję dla marvelowskiego "Doctora Strange'a". Niestety, aż sześciu z dziewięciu członków tytułowego Legionu samobójców podobnie jak Batman nie ma żadnych supermocy. Coś takiego odrobinę predysponuje film do zachowania raczej realistycznej, wręcz nolanowskiej stylistyki, a kto inny mistrzowsko pływa w ostrych, mocnych klimatach lepiej niż wspomniany David "coś ty napisał" Ayer? Miało być pięknie. Każdy, kto oglądał zwiastun, pewnie też pozytywnie nastawił się do produkcji. Spece od marketingu sprytnie wycięli w trailerach większość magicznego badziewia, dodając je jedynie do ostatnich klipów. Genialne posunięcie. Zaprawdę nie bez powodu zapowiedzi video nie mówiły za wiele o fabule.



Historia ta zaś odpowiada na pytanie, gdzie zniknął porządny antagonista z najnowszych "Ghostbusters". Jest w "Legionie samobójców". Zmiana otoczenia zmieniła też jednak optykę postrzegania i główny przeciwnik stracił większość walorów. To kolejny żenujący czarny charakter, chcący zniszczyć/zniewolić ludzkość ot tak, dla zasady i używający w tym celu o wiele za dużej ilości efektów komputerowych. Jego armia to masa kopii identycznie wyglądającego gluta, więc wprost trudno wyobrazić sobie gorszych pomagierów. Finałowy pojedynek momentami przypomina bogów, ale "Egiptu", nie "ulicy". Także im dalej w las, tym gorzej. 

Również przykład "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" nie nauczył niczego właścicieli Warner Bros. "Legion samobójców" tak samo mocno pocięto, co poprzedni film od DC. Szczególnie na początku widać, że dostajemy zaledwie poszatkowane resztki scen, Rozpoczęcie to jeden wielki audio-wizualny chaos, przepakowany treścią i przypominający długi zwiastun. Przynajmniej jednak humor nie opuszcza naszych bohaterów. Zresztą nie tylko genialna Harley Quinn żartuje i nie tylko ją zagrano perfekcyjnie. Przy takiej obsadzie po prostu postaci wypadają perfekcyjnie. Will Smith mistrzowsko balansuje między dramatem a komedią, jednocześnie nie przerysowując Deadshota. Nawet taki znienawidzony aktor jak Jai Courtney zapewnia sporo powodów do śmiechu. Aktorska pierwsza klasa. Widać tu okropnie zmarnowany potencjał, gdyż świetną ekipę próbuje się wstawić w ramę, do której nie pasuje. 
   


Aczkolwiek wbrew tym ciągłym narzekaniom nie wyszło tak beznadziejnie. Akcja płynie wartko, dialogi napisano bardzo sprawnie, a relacje między postaciami są nieprzewidywalne i zmieniają się bardzo dynamicznie. Duet Joker - Harley Quinn to istna poezja, idealnie ich zmodernizowano na miarę genialnego filmu gangsterskiego, który studio zdecydowało się zmienić w generyczny blockbuster pełen efektów komputerowych i ratowania świata. Wystarczyło wziąć scenariusz "Ataku na Arkham". Stąd wszystkie żale i frustracje wynikają z zawodu, jak nie wiele brakowało do stworzenia genialnej produkcji. Masa składników leży na miejscu i czeka, lecz dodano za dużo rzeczy z innej bajki. Fani DC raczej powinni być zadowoleni, a i całej reszcie może się spodobać. Nieźle spędzone kilka godzin. Filmowe universum Marvela wciąż pozostaje jednak niedoścignionym wzorem. Na dłuższą metę ani serc, ani umysłów "Legion samobójców" nie zawojuje, wbrew temu, co akcja promocyjna mogła sugerować.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Oh, I'm not gonna kill you... I'm just gonna hurt you really, really bad." Takie słowa wypowiada... czytaj więcej
Ekranizacje komiksów i książek zawsze cieszyły się niemałą, a wręcz wielką popularnością. Za pierwszą... czytaj więcej
Kinowe uniwersum DC, czyli DC Extended Universe nie ma łatwego życia. Krytycy mieszają filmy z błotem.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones