Recenzja filmu

Rango (2011)
Bartosz Wierzbięta
Gore Verbinski
Johnny Depp
Isla Fisher

Kameleon na haju

Takie filmy jak "Rango" Amerykanie zwykli określać mianem "bizarre", co da się przetłumaczyć jako dziwaczny bądź groteskowy. Przymiotniki te mogą dziwić zwłaszcza, że mówimy o wyprodukowanej
Takie filmy jak "Rango" Amerykanie zwykli określać mianem "bizarre", co da się przetłumaczyć jako dziwaczny bądź groteskowy. Przymiotniki te mogą dziwić zwłaszcza, że mówimy o wyprodukowanej przez wielką hollywoodzką wytwórnię animacji z gwiazdami w obsadzie. "Rango" trudno jednak nazwać klasyczną bajką do oglądania całą rodziną po niedzielnym obiedzie. Tytułowy bohater – udomowiony kameleon, który na skutek nieuwagi właściciela ląduje pośrodku pustyni Mojave – wygląda, jakby był na haju: wygłasza niezrozumiałe uwagi i (cytując Freda z "Chłopaki nie płaczą") gibie się jak rezus. Swoimi wyłupiastymi paciorkowatymi oczkami   gapi się na spalony słońcem świat, gdzie z każdej strony czyhają na niego niebezpieczeństwa.  

Gdy bohater trafia do zabitej dechami dziury, której mieszkańcy umierają z pragnienia i strachu przed groźnymi drapieżnikami, "Rango" przybiera barwy spaghetti westernów Sergia Leone.  Kinomani znają reguły panujące w śmieszno-groźnym świecie: bezimienny przybysz stawia  czoła łotrom (tutaj są to jastrząb i wąż) na tle majestatycznego krajobrazu prerii. Mimo tych jasnych wytycznych  wciąż trudno jest się pozbyć wrażenia panującej na ekranie niesamowitości. Może to zasługa animacji – hiperrealistycznej i bogatej w najdrobniejsze szczegóły, a zarazem mającej w sobie coś ze snu szaleńca? A może chodzi o dowcipy odpływające co jakiś czas na wyższy poziom abstrakcji? W mainstreamowym kinie zza wielkiej wody  takie egzotyczne wycieczki zdarzają się bardzo rzadko.

Postać Rango nierozerwalnie wiąże się z użyczającym mu głosu w oryginalnej wersji językowej Johnnym Deppem. Twórcy filmu co rusz umieszczają na ekranie cytaty z mniej znanych tytułów w twórczości gwiazdora. Ulubiona zabawka kameleona, nakręcana ryba, od razu przywodzi na myśl swój latający odpowiednik z "Arizona Dream". Z kolei w trakcie przygody na szosie Rango ląduje na dachu samochodu należącego do facetów łudząco przypominających bohaterów "Las Vegas Parano". O potencjalnych nawiązaniach do "Truposza" wolę nawet nie myśleć. Dlatego, choć polski dubbing wypada całkiem nieźle, warto obejrzeć animację  Verbinskiego w oryginale. Bez Deppa z filmu uszła chyba część komediowej pary.

Na koniec pozostaje zadać pytanie, kto bardziej doceni wysiłki autorów "Rango": dorośli czy dzieci? Ci pierwsi, jeśli mają poczucie humoru nieco wyższych lotów niż w nowych polskich komediach, zaśmieją się chociażby na widok sowiego bandu pełniącego funkcję chóru greckiego. Najmłodsi powinni zaś polubić pokracznego, ale przesympatycznego kameleona. Pojedynek w samo południe kończy się więc remisem.
1 10 6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Reżysera Gore'a Verbinskiego szersza publiczność może kojarzyć przede wszystkim dzięki horrorowi "Ring"... czytaj więcej
Bandyci strzeżcie się! Oto nadchodzi Rango, mały, pokraczny kameleon w koszuli w kwiaty, a z wyglądu... czytaj więcej
Pościgi, strzelaniny, wybuchy i nieogarnięty kameleon – tak w skrócie można by opisać animowany film... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones