Recenzja filmu

Poznaj mojego tatę (2000)
Jay Roach
Robert De Niro
Ben Stiller

Komedia pomyłek rodzinnych

Jay Roach, reżyser filmów o Austinie Powersie, tym razem zaserwował nam dwuczęściową komedię pomyłek rodzinnych. Ma on niezwykły dar do przerysowywania postaci w swoich filmach. Super Agent
Jay Roach, reżyser filmów o Austinie Powersie, tym razem zaserwował nam dwuczęściową komedię pomyłek rodzinnych. Ma on niezwykły dar do przerysowywania postaci w swoich filmach. Super Agent Powers to chodzący kataklizm, prawie jak Jaś Fasola. Podobny schemat bohatera mamy w komediach „Poznaj mojego tatę” i „Poznaj moich rodziców”. Tutaj wszelkiego rodzaju nieszczęścia przyciąga Gaylord Fajfus (Ben Stiller). Postanowił on oświadczyć się swojej dziewczynie, Pam Byrnes (Teri Polo), jednak żeby to uczynić, musi zyskać akceptację jej ojca, byłego agenta CIA, Jacka (Robert De Niro). Greg, bo tak wszystkim przedstawia się Gaylord, w przeciwieństwie do byłego chłopaka Pam, Kevina Rawleya (Owen Wilson), nie ma nic do zaoferowania jej wymagającemu ojcu: nie lubi kotów, pali papierosy, jest pielęgniarzem, a w dodatku fajtłapą, która rujnuje dom i omal nie doprowadza do odwołania wesela siostry Pam, Debbie (Nicole DeHuff). Aktorsko film wypada świetnie. Robert De Niro w roli tatusia, który testuje kolejnego narzeczonego swojej pierworodnej jest wiarygodny i przekonujący, a poza tym naprawdę śmieszny. Natomiast duet Ben Stiller i Owen Wilson jest tym, co uczyni każdą komedię wartą obejrzenia. Są to dwaj komediowi aktorzy, którzy przyciągają nie tylko nazwiskiem, ale i świetną grą aktorską. Do tego rola powierzona Benowi była naprawdę trudna, a on zagrał ją świetnie. Było widać, że wczuł się w swoją postać i dał z siebie wszystko, bo przecież nie jest łatwo zagrać wyśmiewanego przez wszystkich Fajfusa – fajtłapę, który w ciągu jednego weekendu rujnuje życie rodzinne Byrnesów. Co do tego rujnowania... Nieszczęśliwe wypadki, których przyczyną był Greg, mnożą się w zastraszającym tempie i śmieszą do pewnego tylko momentu. Niestety nadmiar sytuacji fatalnych wyszedł filmowi trochę na złe, bo kiedy katastrofa sięgnęła szczytu, widz się już nie śmiał. Jeszcze jednym zastrzeżeniem, jakie można mieć do scenariusza, jest to, że Gregowi nic się przez cały film nie udaje. Został narysowany tak grubą kreską, że zamiast śmieszyć, irytuje. Od pewnego momentu wiadomo, że to, za co się zabiera i tak skończy się tragicznie. Jay Roach zrobił to, co umiał najlepiej i wyszło mu to dobrze. Obsada filmu jest znakomita i wszyscy aktorzy o dziwo spisali się bardzo dobrze, a do tego każdy z nich jest inny, więc brak tu monotonii, która zabija humor. Produkcja obfituje w sytuacje komiczne, więc nie ma czasu na nudę, a poza tym wzbudza wiele emocji, więc nie jest to oglądanie tak po prostu. Polecam każdemu, kto ma ochotę na odrobinę przerysowaną komedię, a zwłaszcza tym, którzy w najbliższym czasie również pragną przedstawić swoją drugą połówkę rodzicom.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na ekrany polskich kin wchodzi właśnie film, który przebojem podbił serca amerykańskiej widowni, <a... czytaj więcej
Marta Olszewska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones