Komiczka pod presją

Zawarty w "I Smile Back" portret kobiety w pułapce małżeństwa i macierzyństwa nieodparcie kojarzyć musi się z "Kobietą pod presją" Johna Cassavetesa. Silvermanidzie w ślady Geny Rowlands i kreuje
Sarah Silverman znamy przede wszystkim jako zgryźliwą komiczkę, dla której nie ma tematów tabu. "I Smile Back" to dla niej próba poszerzenia aktorskiego pola walki, manifest dający jasno do zrozumienia, że gwiazdę stać na więcej niż tylko cięte żarty. "Dramatyczna" Silverman ma jednak wiele wspólnego z Silverman komediową: obie dotykają granic i celują tam, gdzie boli najbardziej. Można by co prawda skwitować z cynizmem, że komiczka przybiera na ciężarze gatunkowym w mało wyszukany sposób: grając kobietę na życiowym zakręcie w małej, niezależnej produkcji. Podobną ścieżką szła już niejedna aktorka chcąca wyrwać się z szufladki: choćby Mary Elizabeth Winstead jako alkoholiczka Kate w "Wyjść na prostą" czy Cobie Smulders jako niespodziewanie ciężarna Samantha w – nomen omen – "Niespodziance". Cóż jednak z tego, kiedy Silverman jako rozbita Laney faktycznie robi wrażenie.

Reżyser Adam Salky już na dzień dobry komunikuje nam jasno, że życie jego bohaterki jest w kawałkach. "I Smile Back" otwiera chaotyczna mozaika scenek z codzienności Laney: pourywanych, nieuszeregowanych, rozsypanych niczym nieułożone puzzle. A przecież na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku: kobieta jest kochającą żoną niejakiego Bruce'a (Josh Charles) i matką dwojga uroczych dzieci. Ale żywot kury domowej jest dla niej niczym klatka. Rutyna zlewających się w jeden ciąg dni budzi w niej lęk, frustrację i gniew. Każdy nowy, nawet najdrobniejszy problem urasta w oczach Laney do kolejnego dopustu bożego. Przykładowo: kiedy szkoła, do której chodzą jej maluchy, wprowadza obowiązkowe identyfikatory dla rodziców, bohaterka odbiera to jako atak, inwazję w jej prywatność. Ujścia dla tych negatywnych emocji Laney szuka w alkoholu, narkotykach i przygodnym seksie. Igra z ogniem i w końcu nieuchronnie posunie się za daleko.

Zawarty w "I Smile Back" portret kobiety w pułapce małżeństwa i macierzyństwa nieodparcie kojarzyć musi się z "Kobietą pod presją" Johna Cassavetesa. Silverman idzie w ślady Geny Rowlands i kreuje niejednoznaczną bohaterkę rozdartą między przeciwnymi biegunami, między miłością, obowiązkiem a szaleństwem. Laney nie jest jednak tak ekscentryczna jak pamiętna "kobieta pod presją", Silverman – w przeciwieństwie do Rowlands – tonuje środki aktorskie, zamiast je potęgować, a Salky wtłacza jej historię w dużo bardziej tradycyjny szkielet fabularny niż Cassavetes. Silverman pozostaje jednak odważna i bezbłędna. Do oddania egzystencjalnego niepokoju bohaterki wystarczają jej minimalne aktorskie środki – co dziwić może o tyle, że komedia żywi się raczej karykaturą, przerysowaniem. W "I Smile Back" komiczka ogranicza się jednak do zmęczonego wyrazu twarzy, do znaczących spojrzeń czy gestów. I to wystarczy: problem z depresją polega przecież na tym, że jest tak nieuchwytna, trudna do wyrażenia, zrozumienia. "Niespokojny spokój" Silverman służy więc za doskonały przekaźnik tego stanu.

Do roli gwiazdy miejscami nie dorasta jednak scenariusz. Salky celuje w nienachalny chropowaty realizm; proponuje sceny, które wydają się raczej podglądane niż odgrywane. Zdradzają go jednak chybione dramaturgiczne wykrzykniki. Nie do końca przekonuje opozycja między usztywnionym mężem ględzącym o ubezpieczeniach i zdrowym żywieniu a żoną, która ukradkiem wciąga kreskę i puszcza się z nieznajomym w jakiejś odrapanej scenerii. Rażą uproszczone próby psychoanalizy Laney, razi zbyt łatwo rozpisane równanie: "daddy issues" = życiowy wrak. Na szczęście nie wszystko zostaje tu dopowiedziane. Świetnie wypada więc wątek trudnej relacji Laney z synem, małym Elim (Skylar Gaertner). Kobieta widzi, że chłopiec różni się od swojej beztroskiej, roześmianej siostry: jest wycofany, zamknięty, ma nerwowe tiki. Kiedy ćwiczy na pianinie "Odę do radości" Beethovena, w oczach matki urasta to do próby odczarowania "depresyjnego genu". Oto swoisty lęk przed wpływem – wpływem matki na syna: Laney boi się, że Eli będzie taki, jak ona. Kiedy "I Smile Back" dotyka podobnych kwestii – przekonuje w zupełności.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones