Recenzja filmu

Mandarynka (2015)
Sean Baker
Kitana Kiki Rodriguez
Mya Taylor

Kopciuszek z Miasta Aniołów

Świetnie napisane dialogi tworzą u Bakera osobną linię melodyczną, gładka faktura obrazu (film zrealizowano za pomocą iPhone'a) kontrastuje z chropowatym światem, z kolei całość rozgrywa się
Oj, coś czuję, że dawno nie widzieliście nakręconej komórką komedii o dwóch transseksualnych prostytutkach podróżujących przez Los Angeles. Albo filmu, w którym ormiański taksówkarz zachwyca się niemal platonicznie urodą pewnej dziewczyny, by po zajrzeniu jej w majtki i odkryciu, że nie urodziła się z penisem, wyrzucić ją z samochodu i odprawić wiązanką bluzgów. Tak to się robi w amerykańskim niezalu!

"Mandarynka" Seana Bakera ma w sobie tyle narracyjnej energii i rozpoczyna się z takim wykopem, że część młodych reżyserów zapewne pomyśli po seansie o zmianie zawodu. Dziewczyny rozmawiają w kawiarni. Sin-Dee Rella (Kitana Kiki Rodriguez) wyszła właśnie z więzienia – gdzie trafiła za przechowywanie w peruce narkotyków należących do swojego chłopaka i alfonsa, Chestera (James Ransone). Alexandra (Mya Taylor) kupuje dla niej za ostatnie pieniądze pączka, a przy okazji informuje przyjaciółkę o zdradach Chestera. Z chwilą, gdy bohaterki opuszczają kawiarnię, kamera zrywa się do lotu, zaś ekran zaczyna pulsować w rytmie energetyzującego dubstepu. Kobiety ruszają w miasto celem odnalezienia chłopaka oraz jego kochanki, a za nimi kroczy chaos.

Montażysta i operator nie biorą jeńców, podporządkowują tempo filmu ekspresji bohaterek, odgłos obcasów uderzających o bruk splata się z tłustymi beatami. Rozwścieczona Sin-Dee pokonuje kolejne przecznice z wdziękiem walca drogowego, wypluwa z siebie bluzgi, kręci biodrami, przegina się. Wymachując palcem, zapowiada sądną noc dla wiarołomnego dilera oraz jego "rybiary". Świetnie napisane dialogi tworzą u Bakera osobną linię melodyczną, gładka faktura obrazu (film zrealizowano za pomocą iPhone'a) kontrastuje z chropowatym światem, z kolei całość rozgrywa się gdzieś na granicy offbeatowej komedii w stylu wczesnych filmów Richarda Linklatera oraz sentymentalnego hołdu dla Miasta Aniołów. Reżyser kontrapunktuje dynamiczną narrację momentami wyciszenia, a gdy zdejmuje bohaterki w ciepłym świetle zachodzącego słońca, "Mandarynka" przypomina list miłosny do wszystkich wykluczonych z amerykańskiego mitu.

Oczywiście, podobna konwencja jest tak naprawdę obosiecznym mieczem. Tempo filmu wydaje się jednostajne, a Baker bardzo szybko odkrywa wszystkie karty. Efektowna fasada skrywa nieco banalną opowieść o tym, że rzadko kiedy respektujemy wzajemne prawo do godności – gdy Baker wybiera na jedną z kulminacji swojego filmu występ sceniczny Alexandry, to możemy być pewni, że w najlepszym wypadku będzie to sukces podszyty goryczą i smutkiem. I jeśli coś ze mną zostało po seansie – poza wspomnieniem rewelacyjnych ról Rodriguez, Taylor i Ransone'a – to przede wszystkim celna refleksja o płci jako konstrukcie społecznym, użytecznej masce. Najlepsze są bowiem te sceny, w których bohaterki zapominają o wypracowanym języku ciała i odpowiednio postawionym głosie, traktują płeć jako narzędzie w walce o przetrwanie. Gdy jeden z klientów próbuje oszukać Alexandrę, ta wypala: "Zapomniałeś, że ja też mam fiuta", po czym przechodzi do rękoczynów. Cóż, ja też zapomniałem.
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Święta Bożego Narodzenia bez śniegu tracą część swojego uroku. Na szczęście można jeszcze ubrać choinkę,... czytaj więcej
Czy kiedykolwiek oglądałeś/oglądałaś film o przygodach transseksualnych prostytutek szukających zemsty w... czytaj więcej
Nie rozumiem tego... Nie, nie to, że nie rozumiem filmu, bo tu nie ma nic do rozumienia - jest on równie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones