Recenzja filmu

Królestwo (2015)
Jacques Perrin
Jacques Cluzaud

Las

Twórcom udaje się uchwycić sporo zabawnych i nieoczekiwanych sytuacji, jakby wyreżyserowanych specjalnie na ich życzenie. Kamera jest w dodatku bardzo blisko "aktorów", czasem nawet kilka
"Królestwo", film twórców bardzo udanych "Makrokosmosu" i "Oceanów", zaczyna się obrazem pokrytego lodem stepu i żubrów otrzepujących się ze śniegu. W tle Krystyna Czubówna informuje: "Zima trwa od 80 tysięcy lat. W tych trudnych warunkach zwierzęta uodporniły się na mróz. Na ogromnych przestrzeniach niewiele jest śladów człowieka". Chwilę potem krajobraz się zmienia – ziemię pokrywają już lasy, a my zostajemy zaproszeni na "spektakl rozgrywający się u progu nowej ery z udziałem aktorów walczących o swoje terytorium". Od epoki lodowcowej do czasów współczesnych, z rozmachem, w epickiej skali. Wielka szkoda, że twórcy więcej obiecują, niż ostatecznie dają. 

 

W rzeczywistości nie obserwujemy bowiem losów mieszkańców lasu na przestrzeni wieków, tylko niewielki wycinek ich dziejów. Przez znaczną część filmu oglądamy roczny cykl życia zwierząt. Na ekranie przewijają się pojedyncze sceny, są wilki, sarny, lisy, niedźwiedzie i dzikie konie. Zwierzęta stoją, leżą, bawią się, polują albo uciekają – poszczególne sekwencje wydają się przypadkowe. Pod tym względem "Królestwo" przypomina teledysk dający możliwość podpatrzenia różnych stworzeń w ich "codziennych" sytuacjach. Nie opowiada jednak o nich jak o indywidualnych bohaterach, co robi w swoich dokumentach wspaniały David Attenborough, który pokazując najbardziej pospolite stworzenie, potrafi przekonać, że jest ono nadzwyczajne i jedyne w swoim rodzaju. Jacques Perrin i Jacques Cluzaud przedstawiają leśną faunę raczej jako elementy scenografii, na które miło popatrzeć. 

I trzeba przyznać, że faktycznie jest na co patrzeć, bo zdjęcia są imponujące. Twórcom udaje się uchwycić sporo zabawnych i nieoczekiwanych sytuacji, jakby wyreżyserowanych specjalnie na ich życzenie. Kamera jest w dodatku bardzo blisko "aktorów", czasem nawet kilka centymetrów za nogami galopujących koni bądź w samym centrum pędzącej watahy wilków. Brak spójnej opowieści i powtarzalność sekwencji sprawiają jednak, że nawet te piękne obrazy zaczynają w końcu nudzić. Sytuację mogłaby poprawić pełnowymiarowa narracja, która dopowiadałaby to, czego twórcom nie udało się uchwycić; niestety głos Krystyny Czubówny słyszymy tylko w kluczowych dla dziejów "królestwa" momentach filmu. 

   

Po zaprezentowaniu rocznego cyklu życia dzikich zwierząt dokument wprowadza nowego bohatera – zapowiedzianego na początku wroga, z którym "aktorzy spektaklu będą walczyć o swoje terytorium". Zwierzęta z nikim jednak nie walczą, a przedstawiony pokrótce wpływ człowieka na równowagę w przyrodzie kończy się niewyszukaną i zbyt banalną jak na powagę tego tematu konstatacją: choć narobiliśmy wiele złego, mordując bezbronne zwierzęta i wycinając znacznie więcej drzew, niż było nam to potrzebne, wciąż nie jest za późno, by naprawić błędy. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że dzięki wspaniałej warstwie wizualnej "Królestwo" trafi do widzów. W tym przypadku cel – nawet jeśli osiągnięty przy użyciu niewłaściwych argumentów – będzie najważniejszy.
1 10
Moja ocena:
6
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones