Recenzja wyd. DVD filmu

Powrót żywych trupów (1985)
Dan O'Bannon
James Karen
Clu Gulager

Mózgi! Mózgi! Mózgi!

Seans "Powrotu żywych trupów" to 90 minut czystej przyjemności, w obliczu której niedociągnięcia techniczne i spotykane na każdym kroku znaki, że mamy do czynienia z horrorem niskobudżetowym,
W magazynie z pomocami medycznymi dwóch lekkomyślnych pracowników - Frank i Freddy - otwiera kontener ze zwłokami, które w 1968 ożyły w wyniku skażenia substancjami chemicznymi. Trujący gaz dostaje się do systemu wentylacyjnego i rozprzestrzenia po całym budynku, przywracając do życia nieboszczyka znajdującego się w chłodni...

"Powrót żywych trupów"powstał z pomysłuJohna A. Russo, będącego współtwórcą scenariusza "Nocy żywych trupów"("Night of the Living Dead")George'a A. Romero. Po zakończeniu prac nad tym kultowym dziełem,Russozachował prawa do tytułów włączających słowa "living dead" ("żywe trupy"), podczas gdyRomerodostał wolną rękę, by nakręcić własną serię sequeli. Wyreżyserowaniem"Powrotu"miał zająć sięTobe Hooper, który jednak zrezygnował na rzecz horroru sci-fi"Siła witalna", zatem w końcu to scenarzysta -Dan O'Bannon- wziął na siebie to niełatwe zadanie. Możemy jedynie sobie wyobrażać, co by było, gdyby toHooperpoprowadził projekt, lecz co do jakości pracyO'Bannonanie ma żadnych wątpliwości - podjęcie niemałego wyzwania, jakim obarczył goRusso, było pierwszym krokiem do stworzenia legendy gatunku "zombie movies".

Na początku filmu Frank wyjawia Freddy'emu, że wydarzenia przedstawione w "Nocy żywych trupów"są oparte na faktach. Zwłoki, które w 1968 zasiały spustoszenie wśród ludności, zostały szybko złapane i umieszczone w specjalnych kontenerach, a obecnie znajdują się właśnie w magazynie, gdzie pracują nasi bohaterowie. Świeży w zawodzie Freddy jest ciekawy zombie, Frank zaprowadza go więc do piwnicy i otwiera wieko ciężkiego pojemnika... I tak rozpoczyna się kryzys. Najpierw wraca do życia tylko jeden nieboszczyk w chłodni, ale gaz rozprzestrzenia się błyskawicznie i wkrótce wszyscypochowani na pobliskim cmentarzuwykopują się z grobów, aby zacząć pożerać kogo popadnie. Mimo iż fabuła obrazuO'Bannonabezpośrednio nawiązuje do "Nocy żywych trupów", antagoniści tutaj różnią się od swoich Romerowskich braci. To właśnie w "Powrocie żywych trupów"umarli po raz pierwszy w historii kina pożywili się ludzkim mózgiem, do tego są wyjątkowo szybcy, potrafią mówić, myśleć logicznie i nie umierają od strzału w głowę. Protagoniści muszą się nieźle natrudzić, aby uchronić się przed takimi niezniszczalnymi truchłami...

Pod względem warsztatowym "Powrót żywych trupów"w pełni klasyfikuje się do klasy B, co znaczy, że jeśli spodziewacie się perfekcyjnego technicznie obrazu, gdzie każdy kadr zachwyca estetycznymi walorami, wszyscy aktorzy wypruwają sobie żyły, żeby tylko wyjść wiarygodnie, a podgniłe zombie wyglądają jak prawdziwe zwłoki, to przed seansem lepiej dla Was będzie wyzbyć się tych oczekiwań, nie uśmiercając jednak nadziei na znakomity klimat i dobrą zabawę - zaraz po wciągającej fabule, to te elementy są najmocniejszymi stronami filmu. Bohaterowie, jak to zwykle bywa w horrorach, nie są zbyt rozgarnięci czy głębocy, lecz zostali stworzeni z polotem, co w połączeniu z niezłymi, nieraz zabawnymi dialogami sprawia, że ich poczynania śledzi się niesamowicie przyjemnie. Wszystkie elementy składowe dobrego, rozrywkowego horroru są na swoim miejscu - dużo "gore", groteskowa charakteryzacja i efekty specjalne, sporo humoru sytuacyjnego oraz, oczywiście, golizna. Osobliwy striptiz, jaki sfiksowana na punkcie śmierci Trash (moja ulubiona postać) urządza na cmentarzu, dla męskiej części widowni (i nie tylko) z pewnością będzie wart uwagi.

Mimo iż dziełoO'Bannonaz wierzchu jest klasycznym "popcorn movie", część przekazu zawartego w "Nocy żywych trupów"została nie tylko zachowana, lecz także wręcz wyolbrzymiona i przedstawiona w krzywym zwierciadle. Krytyka dotycząca nieszczerości rządu, nieporadności armii amerykańskiej oraz przekłamania mediów nie jest gwoździem programu, aczkolwiek to ona napędza fabułę - gdyby nie niedbalstwo wysoko postawionych, cały dramat z biegającymi po mieście martwymi ludźmi by się nie rozegrał. Instytucje mające zapewniać obywatelom bezpieczeństwo w trakcie kryzysu też nie spisują się dobrze, pozostawiając bohaterów praktycznie samym sobie. Rozwój kolejnych wypadków prowadzi do wyśmienitego zakończenia, którego groteskowa pointa jest doskonałym zwieńczeniem całej tej karykaturalnej historii. "Powrót żywych trupów"nie jest jednak obrazem mającym skłaniać widza do głębszych refleksji - wszystkie motywy zostały nakreślone w sposób tak dosłowny, że nie trzeba uruchamiać procesów myśleniowych ponad normę, co tylko ułatwia czerpanie radości z widoku umarlaków z apetytem zatapiających zęby w wątpliwej jakości mózgach postaci...

Chociaż ani charakteryzacja, ani rekwizyty nie powalają realizmem, tytułowe żywe trupy prezentują się naprawdę zacnie jak na straszak klasy B. Ja film obejrzałam po raz pierwszy jako dzieciak z podstawówki i jedną z nielicznych scen, jakie wbiły mi się w pamięć na długie lata, jest nietypowe "przesłuchanie", przeprowadzone na urwanej górnej połowie zwłok, właściwie składającej się jedynie ze zzieleniałych, zgniłych resztek ciała oraz kości. W roli tego poharatanego zombiaka widzimy genialnie skonstruowanego robota-kukiełkę, dziełoTony'ego Gardnera, którego kariera jako niezależny spec od efektów specjalnych i charakteryzacji osiągnęła szczyt właśnie dzięki udziałowi w "Powrocie żywych trupów". Pozostałe truchła również prezentują się bardzo dobrze - make-up jest niezwykle sugestywny, groteskowy, a w niektórych przypadkach wygląda nawet najzwyczajniej w świecie obrzydliwie, czyli dokładnie tak, jak powinny wyglądać nieświeże ludzkie szczątki. Do tego zbliżenia na wgryzające się w czaszki trupie zęby... Wyznawcy wierności anatomii mogą się przyczepić, że mózg przecież nie znajduje się zaraz pod skórą, ale reszta publiki powinna docenić wyborne "gore", typowe dla horrorów lat 80.

Interesujący wstęp "Powrotu żywych trupów"wciąga od samego początku, względnie charakterystyczne postaci da się lubić, a aparycja zombie cieszy oko. Fabuła również, chociaż nie jest odkrywcza, trzyma nas przed ekranem aż do zakończenia, które nie zawodzi oczekiwań widza. Oczywiście to tylko kilka zalet obrazuO'Bannona, którego urok trudno jest opisać słowami - tego po prostu trzeba doświadczyć na własnej skórze. Seans to 90 minut czystej przyjemności, w obliczu której niedociągnięcia techniczne i spotykane na każdym kroku znaki, że mamy do czynienia z horrorem niskobudżetowym, całkowicie tracą znaczenie. Film ten jest pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika kina grozy!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Aby określić, czym jest dla historii horroru omawiany przeze mnie film, najlepiej zdobyć się na pewne... czytaj więcej
W 1985 roku do kin weszła nieoficjalna kontynuacja filmu "Noc żywych trupów" George'a Romero, tym razem w... czytaj więcej
Ciężko mi jest przekonać się do nowego gatunku filmowego, z którym wcześniej nie miałem wyraźnie do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones