Recenzja filmu

Dym (1995)
Paul Auster
Wayne Wang
Giancarlo Esposito
Harvey Keitel

Małe "wielkie" rzeczy

Oglądając "Dym" duetu Auster-Wang, miałem nieodparte wrażenie, że już to gdzieś widziałem- i nie chodzi mi w tym przypadku o sam film. Słowa, gesty i błahe z pozoru problemy poruszane na srebrnym
Oglądając "Dym" duetu Auster-Wang, miałem nieodparte wrażenie, że już to gdzieś widziałem – i nie chodzi mi w tym przypadku o sam film. Słowa, gesty i błahe z pozoru problemy poruszane na srebrnym ekranie dały mi do zrozumienia, że to nic innego jak schemat naszego życia. Metafora zaklęta pomiędzy dialogami czy zachowaniem bohaterów delikatnie przenosi nas w głąb ludzkich spraw, daje czas na chwilę zadumy nad naszym losem i tego czy faktycznie postępujemy słusznie czy może czas zreflektować samego siebie. Bo czymże jest życie, jeśli nie sprawdzianem, do którego nieustannie przystępujemy przygotowując odpowiedź na kolejne pytanie? Czy faktycznie chodzi w nim o hedonizm – słowo tak dziś popularne i zazębiające się z szarą rzeczywistością rozświetlaną gdzieniegdzie promykami chwilowego upojenia? Czy może lekarstwem na osobiste bolączki jest faktycznie coś innego?
Fabuła "Dymu" jest niesamowicie prosta, tak jak prosty (i nie chodzi tu o ubogi) jest sam film. Jego akcja obraca się wokół relacji dwóch mężczyzn: Auggiego Wrena (rewelacyjny Harvey Keitel) i Paula Benjamina (William Hurt). Ten pierwszy jest skromnym, choć nieco żywiołowym i ekscentrycznym właścicielem niewielkiego, osiedlowego sklepu z wyrobami tytoniowymi, ten drugi zaś małomównym, inteligentnym i zagubionym życiowo pisarzem. Obydwu połączyło zamiłowanie do palenia, które z czasem przekształciło się w prawdziwą, szorstką, męską przyjaźń. Od sklepu z tytoniem rozpoczyna się ich wspólna w pewnym sensie historia uwieńczona przepiękną puentą ukazaną na sam koniec filmu. Perypetie bohaterów toczą się leniwie – codzienne rozmowy, czasem wspólne spotkania przy piwie i powrót do szarej rzeczywistości, do swoich własnych problemów, z którymi muszą zmierzyć się w pustym domu. Auggie po latach spotyka swoją dawną miłość dowiadując się przy okazji, że jest ojcem nastoletniej narkomanki, a Paul stara się pomóc młodemu, czarnoskóremu chłopakowi z Brooklynu (Harold Perrineau), który uratował mu życiu. Perypetie bohaterów zaczynają się zazębiać, aż w końcu prowadzą do wzruszającego finału, który stał się esencją delikatnego przekazu zawartego w filmie.

Tytułowy dym jest tu wszechobecny i ma to moim zdaniem niebagatelne znaczenie w odbiorze dramatu. W kłębach nikotynowych chmur toczą się debaty na sprawy prozaiczne, ale i te o doniosłym znaczeniu. Papieros nie jest tu symbolem krzywdzącego organizm nałogu. Jest preludium do rytuału. rozmowy błahej dla widzów, ale bardzo ważnej dla bohaterów filmu – jakkolwiek trywialnie by to brzmiało. Tak naprawdę od dymu wszystko się zaczęło. Paul przychodził po cygaretki, Auggie je sprzedawał. Z czasem bohaterowie otworzyli się przed sobą wyjawiając swoje największe sekrety i pokazując, że każdy w życiu może naprawić swoje błędy. Nawet jeśli nie bezpośrednio, to pomagając komuś. "Dym" porusza bardzo ważny pierwiastek ludzkiego życia – czystą, bezinteresowną pomoc i troskę o drugiego człowieka, ale także przebaczenie i pogodzenie się przeszłością. Udowadnia, że czasami potrzeba tak niewiele, by kogoś uszczęśliwić i wywołać uśmiech na twarzy drugiej osoby, jednocześnie rozliczając się z dawnymi grzechami. Być może właśnie taki odruch jest oznaką człowieczeństwa w czasach, gdy człowiek człowiekowi wilkiem, i choć sam film ma już ponad dwadzieścia lat, to wciąż jest aktualny i powinien być stymulatorem dla współczesnych społeczeństw do chwili zadumy nad swoją egzystencją. Może faktycznie ukryta mądrość i piękno zawarte pośród dymu tytoniowego, spojrzeń, gestów i słów skruszą nawet najtwardsze serce, by wydobyć z niego pierwiastek dobra.

Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że "Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie". Ja natomiast dodam, że czasem jeden kamyczek wystarcza, by wywołać ogromną lawinę, a z czym będzie ona związana, zależy już tylko od nas. Bo wszystkie chwile w naszym życiu, wszystkie sytuacje – te lepsze i gorsze – przemijają i są tak ulotne jak dym z cygar i papierosów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Oparty na prozie Paula Austera "Dym" opowiada o czwórce bohaterów. Auggie (Harvey Keitel) jest... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones