Recenzja filmu

Harry Potter i Zakon Feniksa (2007)
David Yates
Artur Kruczek
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Magia zanika

"Hurra!", krzyknęli potteromaniacy i pobiegli do kin. Na ekrany trafiła niedawno ekranizacja piątej części przygód młodego adepta magii - "Harry Potter i Zakon Feniksa". Do kina wybrałem
"Hurra!", krzyknęli potteromaniacy i pobiegli do kin. Na ekrany trafiła niedawno ekranizacja piątej części przygód młodego adepta magii - "Harry Potter i Zakon Feniksa". Do kina wybrałem się, uprzednio przełączywszy się na sceptycyzm. Nie spodziewałem się wielkiego kina. Przede wszystkim chciałem porównać film z książką pani Rowling. I właśnie dzięki sceptycznemu podejściu nie zawiodłem się. O ile poprzednią część można było nazwać filmem co najwyżej "dobrym", o tyle część piąta zasługuje tylko na kategorię "przeciętny". Czemu? No cóż, jeśli parę razy złapałem się na tym, że zamiast w ekran wpatrywałem się np. w jakiegoś dzieciaka rzucającego popcornem, to coś z filmem musi być nie tak. Pierwszym minusem jest gra aktorska. Naprawdę nie mogę już patrzeć na te same miny i grymasy Radcliffe'a, które widziałem w częściach poprzednich. Myślałem, że nie zobaczę aktora bardziej "drewnianego" od Orlanda-Legolasa Pięknego. Myliłem się. Oglądanie odtwórcy roli Pottera nie sprawia przyjemności. A że dużo jest scen "przegadanych" z jego udziałem, film miejscami po prostu nudzi. Smuci fakt, że nie ma na kim zaczepić oka (jeśli o zdolności aktorskie chodzi, bo panna Watson jest niebrzydka), chociaż w obrazie występuję parę gwiazd. Co jeszcze działa na niekorzyść filmu? Pocięcie fabuły książkowego pierwowzoru i nieudolne jej poskładanie. Jeśli ktoś książki nie czytał, będzie miał problemy ze zrozumieniem kto, co i dlaczego. Wycięto też dużo - moim zdaniem - istotnych elementów. No bo powiedzcie sami - czymże jest Harry Potter bez Quidditcha? Jakby tego było mało, oprócz usunięcia niektórych wątków i faktów, pozmieniano i uproszczono parę innych, jak choćby śmierć Syriusza. Jedyne co w filmie porządne, to efekty specjalne. Ale parę efektownych wizualnie czarów całości nie uratuje. O muzyce też wspominać nie warto. Zresztą w ogóle nie pamiętam ani jednego motywu, co też dobrze o niej nie świadczy. Podsumowując, na film pójść można, aby zobaczyć, jak popsuć dobrą opowieść, ekranizując ją. Obrazowi brak magii. Magii, która sprawia, że miło czyta się książkowe perypetie przyjaciół z Hogwartu. Oczywiście fanatyczni fani Pottera i tak pójdą na każdy film z nim związany. Dlatego producenci zapowiadają ekranizacje kolejnych części.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby wskazać najbardziej kultowe postacie przełomu XX i XXI w., z pewnością w czołówce znalazłby się... czytaj więcej
Kolejne filmy o najpopularniejszym czarodzieju świata stanowią dla ich twórców niezły zgryz. No bo... czytaj więcej
Na ekranizację kolejnej części przygód młodego czarodzieja musieliśmy czekać stosunkowo długo, bo aż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones