Recenzja filmu

Nie oglądaj się (2009)
Marina de Van
Sophie Marceau
Monica Bellucci

Memoria

Obraz Mariny de Van to próba pogodzenia kina artystycznego, zadającego pytania o to, kim jest człowiek, z kinem rozrywkowym, które chce po prostu zabawić widza atrakcyjną fabułą. Eksperyment
"Nie oglądaj się" – te słowa słyszy wciąż główna bohaterka filmu. "Nie przyglądaj się przeszłości", "Żyj tu i teraz". Takich rad może udzielić tylko ktoś, kto pamięta i kto chciałby jednocześnie zapomnieć. Jeśli jednak nie masz przeszłości, jesteś nikim. Twoja egzystencja zawieszona jest w próżni i trwa w pozornej równowadze, którą zburzyć może wszystko, ot, choćby odmowa wydrukowania powieści.

To jest właśnie przypadek Jeanne (Marceau). Kobieta przeżyła w dzieciństwie poważny wypadek. Jej los się odmienił, choć nie rozumiała zdarzeń, które wtedy miały miejsca, ani konsekwencji tego, co nastąpiło potem. Opiekujący się nią dorośli nie stanęli na wysokości zadania. W rezultacie Jeanne żyje z białą plamą w miejscu, które u innych wypełniają wspomnienia. Dlatego ma obsesję na punkcie przeszłości i dlatego zostaje cenioną autorką biografii. Kiedy jednak próbuje napisać na poły autobiograficzną powieść, jej starania spełzają na niczym. Brak pamięci jest bolesnym piętnem i przeszkodą w realizacji marzeń. W sytuacji wysokiego stresu i frustracji Jeanne zaczyna się zmieniać. Najpierw modyfikacje pojawiają się w jej otoczeniu: meble w domu zdają się inaczej poustawiane. Potem transformacji ulegają jej mąż i dzieci, a i ona sama wygląda obco. Jeanne jest przekonana, że tylko oglądając się, odkrywając przeszłość, jest w stanie rozwiązać zagadkę teraźniejszości. I ma rację. Nie wie jednak, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić.

Obraz Mariny de Van to próba pogodzenia kina artystycznego, zadającego pytania o to, kim jest człowiek, z kinem rozrywkowym, które chce po prostu zabawić widza atrakcyjną fabułą. Eksperyment ten nie zakończył się pełnym sukcesem. To wciąż film intrygujący i warty obejrzenia, lecz pozostawia niedosyt typowy dla kompromisów. Ci, którzy liczą na prostą rozrywkę, trafią w sam środek skomplikowanego labiryntu i odkryją, że bezrefleksyjne oglądanie ruchomych obrazów nie wystarczy. Z kolei ci, którzy liczą na wnikliwą introspekcję ludzkiej natury, kręcić będą nosem na fabularne uproszczenia. Na szczęście transformacja bohaterki i podróż do źródła własnej tożsamości zostały ukazane w sposób fascynujący i przykuwający uwagę. Reżyserce udało się uniknąć rozwiązań, które zbanalizowałyby całą przypowieść.

Mówiąc o "Nie oglądaj się", nie sposób nie wspomnieć o grających główne role Sophie Marceau i Monice Bellucci. Trzeba przyznać, że obie aktorki wywiązały się z zadania na medal. Lepsza jest Marceau, ale może tylko dlatego, że to jej przypadła postać bardziej interesująca. I dobrze, bo o ile Bellucci gra zarówno w kinie artystycznym, jak i hollywoodzkim, o tyle Marceau po krótkim flircie z Fabryką Snów teraz jest jakby nieco na uboczu. W "Nie oglądaj się" udowadnia jednak, że jest utalentowaną i do tego wciąż piękną artystką.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones