Recenzja filmu

August Rush (2007)
Kirsten Sheridan
Freddie Highmore
Keri Russell

Miłość do muzyki to muzyka o miłości

"Cudowne dziecko" to film, od którego nie wymagałam wiele, a dostałam całkiem sporo. Opowiada o "świrze". O świrze, który twierdzi, że słyszy swoich rodziców i może się z nimi porozumieć dzięki
"Cudowne dziecko" to film, od którego nie wymagałam wiele, a dostałam całkiem sporo. Opowiada o "świrze". O świrze, który twierdzi, że słyszy swoich rodziców i może się z nimi porozumieć dzięki muzyce (której nawet nie gra).

Film rozpoczyna się przypadkowym spotkaniem wiolonczelistki Lyli Novacek (Keri Russell) i wokalisty zespołu rockowego Louisa Connelly (Jonathan Rhys Meyers). Kochankowie po tylko tej jednej wspólnej nocy wiedzą, że są pokrewnymi duszami. Zaborczy ojciec Lyli ma inne zdanie i nie dopuszcza do kolejnego spotkania. W ten sposób rozdziela ich na co najmniej najbliższe 11 lat.

Historia przesunięta 11 lat w przód (dokładnie 11 lat i 16 dni, jeśli wierzyć wyliczeniom chłopca) przedstawia nam Evana Taylora (Freddie Highmore) wychowanka ośrodka opiekuńczego. Dzieci dokuczają mu, bo jest niezwykły, ma ogromny (choć nieodkryty) talent do muzyki. Czuje ją całym sobą, a każdy dźwięk jest dla niego wyjątkowy. W dodatku, jak twierdzi, słyszy swoich rodziców przez muzykę, a także oni kiedyś usłyszą jego, jak już muzykę będzie tworzył. W ośrodku nie ma możliwości, by się kształcić, i tak naprawdę jego historia zaczyna się, gdy z niego ucieka i poznaje bandę dzieci grających na ulicy pod opieką "Czarodzieja" (Robin Williams). Chłopiec przyłącza się do nich i staje się ich "gwiazdą", w której "opiekun" widzi wiele korzyści finansowych. Evan "przechrzczony" na Augusta Rusha nie czuje się spełniony, choć może grać i uczyć się. Wciąż szuka sposobu, by rodzice usłyszeli jego muzykę i by dzięki niej znowu byli razem. A dlaczego porzucone przez rodziców dziecko tak bardzo chce ich odnaleźć? Dlaczego myśli, że oni wciąż go chcą? Odpowiedź jest tylko jedna. Jak już mówiłam, to był chłopiec wyjątkowy.

Aktorstwo w "Cudownym dziecku" jest na przyzwoitym poziomie, ale myślę, że na pochwałę zasługuje Freddie Highmore, ponieważ nikt inny się specjalnie nie wyróżniał. Freddie zaprezentował się z autentycznością i młodzieńczą szczerością. Kreowany przez niego bohater swoją niewinnością i darem do tworzenia muzyki wzbudza zaufanie (a być może wśród niektórych nawet instynkt macierzyński).

Wśród obsady należy wspomnieć jeszcze parę innych osób. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to zdecydowanie muzyka. Mark Mancina i współpracujący z nim Jonathan Rhys Meyers zrobili kawał dobrej roboty. Zwłaszcza, że kompozycje odgrywają w filmie ważną rolę. Są nie tylko tłem, ale spajają też wszystkie postacie i s a dla nich rewelacyjną klamrą. Reżyserka Kirsten Sheridan przeprowadza nas przez film niczym przez bajkę. Ja jej uwierzyłam i dałam się ponieść wyobraźni.

Chwilo trwaj, muzyko graj. Obok kibicowania postaciom, by odnalazły się i zaznały szczęścia, miałam też takie marzenie, ponieważ film był ślicznym obrazkiem, na który można patrzeć bez końca. Sceptycy na pewno będą zadawać pytania: jak to możliwe, że nic o sobie nie wiedzieli, jak mogli się nie odnaleźć (zwłaszcza, że są muzykami i mieli swoje występy!) i jak to możliwe, że jedenastolatek, który pierwszy raz dostaje instrument do ręki, gra na nim zupełnie profesjonalnie. Filmowi można zarzucić wiele, ale jest to wręcz baśniowa opowieść, piękna i magiczna. Fani gatunku będą nim zachwyceni.

* Tytuł recenzji, to słowa piosenki "Miłość do muzyki" zespołu Raggafaya.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nieczęsto się zdarza, żebym po obejrzeniu jakiegoś „łzawego” filmu był nim poruszony; no dobrze – niemal... czytaj więcej
Ten film to połączenie obrazów typu "Marzyciel" i "Hook", idealizmu, odrobiny magii, szczypty ckliwości i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones