Recenzja filmu

Major (2013)
Yuriy Bykov
Denis Shvedov
Yuriy Bykov

Miłosierdzie – grzech śmiertelny

Skoro Jurij Bykow stworzył tak świetny materiał, dlaczego "Major" nie jest kinematograficznym arcydziełem? Przede wszystkim dlatego, że nie jest filmem. W swojej istocie jest bowiem
Życie nie jest dla słabeuszy i tych, którzy litują się nad innymi. Dobrymi intencjami wybrukowane jest nie tylko piekło, ale i ziemia. O czym bardzo boleśnie przekonają się Siergiej i Pasza, dwóch policjantów na rosyjskiej prowincji, główni bohaterowie filmu "Major".

Dla Siergieja miał to być najszczęśliwszy dzień w jego życiu, oto bowiem rodzi mu się syn. Jednak ten doświadczony oficer policji popełni trzy śmiertelne grzechy, przez co zginie wiele niewinnych osób. Pierwszą ofiarą będzie 7-letni chłopiec, którego przejedzie na drodze. Wypadek będzie skutkiem pierwszego grzechu Siergieja – pośpiechu. Dwie kolejne osoby zginą w wyniku drugiego grzechu policjanta, który obudził system ochrony swoich. I wreszcie grzech trzeci: wyrzuty sumienia. To one sprawią, że sytuacja wyrwie się spod kontroli, że kumple staną się wrogami, a ludzie w sumie porządni przemienią się w morderców.

"Major" Jurija Bykowa to znakomita fabuła i słaby film. Reżyser, scenarzysta i odtwórca jednej z głównych ról przygotował fantastyczną historię, zarazem prostą i mocną. Świetnie ukazał korupcyjny mechanizm wewnętrznej lojalności, która prowadzi do ochrony członków własnej organizacji wszelkimi dostępnymi sposobami. Doskonale uchwycił też, jak mało istotny staje się człowiek, kiedy machina ruszy z miejsca. Perypetie Siergieja przypominają trochę losy Don Kichota mierzącego się z wiatrakami. Świat "Majora" to miejsce ponure, gdzie ludzkie odruchy, empatia są słabościami prowadzącymi do śmierci. Choć jest to świat cywilizowany, rządzą tu okrutne zasady darwinizmu: zabij albo zostań zabitym. Nie ma żadnych szarości, żadnego kompromisu, żadnego wyjścia. U Bykowa życie ma barwę przelanej krwi.

Skoro Jurij Bykow stworzył tak świetny materiał, dlaczego "Major" nie jest kinematograficznym arcydziełem? Przede wszystkim dlatego, że nie jest filmem. W swojej istocie jest bowiem przedstawieniem teatralnym z grą aktorską mocno podkreślającą umowność całej sytuacji. W kluczowych chwilach aktorzy zachowują się jak na deskach teatru, z wielkim przejęciem i pasją deklamując dialogi, wykładając swoje racje. W tych momentach na ekranie nie ma bohaterów, są jedynie odgrywający ich ludzie. Gdyby to była to rozmyślna stylizacja, gdyby całość była równie sceniczna, wtedy "Major" mógłby się obronić. Jednak Bykow-reżyser stara się wrzucić do swojego obrazu jak najwięcej filmowych elementów, czym niestety strzelił sobie samobója.

Mimo jednak tej stylistycznej wpadki sam materiał, podobnie jak gra odtwórcy tytułowej roli Denisa Szwedowa, sprawia, że warto "Majora" zobaczyć. Choćby po to, by mieć później pretekst do zastanowienia się nad światem, życiem i człowieczeństwem.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones