Recenzja filmu

Palo Alto (2013)
Gia Coppola
James Franco
Emma Roberts

Między żywopłotami

"Palo Alto" nie jest jeszcze co prawda wypowiedzią stuprocentowo dojrzałą. Reżyserce brakuje konsekwencji, zwłaszcza w utrzymaniu tonacji. Jej opowieść niezręcznie oscyluje gdzieś pomiędzy
Można by na starcie zdyskredytować "Palo Alto" jako próżny – i fałszywy – projekt bogatych dzieciaków, które odgrywają przed nami "prawdziwe życie", jakiego same nigdy nie zaznały. Potomkowie gwiazd filmowych nakręcili bowiem film o zwyczajnych nastolatkach z typowych amerykańskich przedmieść, opowieść o spleenie szarej egzystencji u progu niewiadomej dorosłości. Za kamerą stoi Gia Coppola, wnuczka Francisa Forda, a przed kamerą między innymi Emma Roberts (córka Erica i bratanica Julii), Jack Kilmer (syn Vala) czy Margaret Qualley (córka Andie MacDowell). Na dodatek scenariusz oparty jest na książce Jamesa Franco, o którym wciąż do końca nie wiadomo, czy ma duży talent czy tylko duże ego. Ale nawet jeśli "Palo Alto" jest niczym więcej jak celebryckim kaprysem, to jednak całkiem udanym. 



Książka Franco była zbiorem połączonych fabularnie opowiadań i film odzwierciedla tę luźną, epizodyczną strukturę. Nie ma tu jednego głównego bohatera, to raczej portret zbiorowości z kilkoma wyraźniejszymi postaciami. Teddy (Jack Kilmer) i Fred (Nat Wolff) snują się po okolicy, przekomarzają i palą trawę. Fred jest nieco nadpobudliwy, do głowy wpadają mu raz za razem jakieś szalone pomysły. Lubuje się też w przepytywaniu Teddy'ego z hipotetycznych scenariuszy "co by było, gdyby". Teddy jest bardziej wycofany, obdarzony duszą artysty. Spowodowawszy pod wpływem alkoholu wypadek samochodowy, musi spędzać wolne chwile, wykonując prace publiczne – w bibliotece czy domu opieki. Bardzo podoba mu się April (Emma Roberts), która udziela się w szkolnej drużynie piłkarskiej kierowanej przez Pana B (Franco). Dziewczyna od czasu do czasu opiekuje się jego synem, wdzięczność trenera wydaje się mieć jednak cokolwiek dwuznaczny podtekst.

Coppola podąża śladem swojej ciotki, Sofii, i wyrasta na kolejną portrecistkę cichej chandry. Podobny styl (niespieszna narracja, duża rola muzyki), podobne tematy i bohaterowie. Najbliżej "Palo Alto" oczywiście do "Przekleństw niewinności", które również zgłębiały melancholijną poezję licealnych korytarzy oraz ulic z równiutko przystrzyżonymi żywopłotami. Ale film Coppoli przypomina też "Ken Park" Larry'ego Clarka czy "Paranoid Park" Gusa Van Santa. Reżyserka potrafi wykreować nastrój i zgrabnie opowiadać, ma też rękę do aktorów. Van Sant i Clark posiłkowali się co prawda w większości naturszczykami – ona skompletowała ekipę z dzieciaków, które wychowały się na planach filmowych. Ale twarze jej aktorów są jeszcze na tyle nieopatrzone, że to nie przeszkadza. Kilmer zresztą debiutuje tu przed kamerą, a Roberts – mimo sporego stażu w branży – zachowała urok nieśmiałej "zwykłej" dziewczyny. Nawet Franco jest bardzo trafnie obsadzony. Jego naturalny uśmieszek doskonale sprawdza się, kiedy ma skrywać nieprzyzwoity afekt do nastoletniej uczennicy. Kto by pomyślał, że aktor ma zadatki na ubogiego krewniaka Humberta Humberta z "Lolity"?



"Palo Alto"
nie jest jeszcze co prawda wypowiedzią stuprocentowo dojrzałą. Reżyserce brakuje konsekwencji, zwłaszcza w utrzymaniu tonacji. Jej opowieść niezręcznie oscyluje gdzieś pomiędzy gładką powściągliwością Coppoli a surową dosadnością Clarka. Wina leży jednak przede wszystkim w scenariuszu, momentami zbyt nachalnie próbującemu "pójść na całość". Bez realizatorskiego opanowania i nieprofesjonalnej obsady Clarka takie mocne akcenty wypadają jednak zbyt melodramatycznie, zbyt "scenariuszowo". Clark – mimo rozmaitości ekscesów i perwersji, jakie pokazywał – pozostawał beznamiętny, nie czyhał na nasze wzruszenia czy wstręt. Coppola co prawda ani razu nie dociska pedału gazu do samej dechy, ale miejscami sprawia wrażenie, że bardzo by chciała. Zdecydowanie lepiej wychodzi jej, kiedy tropem Sofii poprzestaje na tym, co między słowami.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones