Recenzja filmu

[REC] 4: Apokalipsa (2014)
Jaume Balagueró
Manuela Velasco
Paco Manzanedo

Morze czerwone

Wnętrza statku to wdzięczny obiekt dla operatora filmu grozy. Ciasne niedoświetlone korytarze, zadymiona maszynownia, sekretne pomieszczenia, kratki wentylacyjne, za którymi kryje się śmierć,
Nie dajcie się zwieść bombastycznemu podtytułowi. Hiszpańskie ulice nie zamienią się w szwedzki bufet dla wygłodniałej hordy monstrów. Choć twórcy serii "[Rec]" wzięli rozwód z wysłużoną konwencją found footage, nie porzucili gatunku klaustrofobicznego survival horroru. To pierwsza dobra wiadomość. Druga szczególnie ucieszy tych z Was, których tak bardzo mierził absurdalny humor w trzeciej części. W "Apokalipsie" nikt nie mruga do widza z ekranu. No chyba, że jest to efekt pośmiertnych konwulsji.



Akcja rozgrywa się tym razem na pokładzie frachtowca płynącego samotnie przez ocean. Na liście pasażerów znajdziecie reporterkę Angelę Vidal (Manuela Velasco), której udało się wydostać z osławionej kamienicy w centrum Barcelony. Teraz wraz z garstką innych ocalonych dziewczyna poddawana jest kwarantannie mającej zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa z piekła rodem. O tym, że naukowcy biedzą się nadaremno, wiedzieliście jeszcze, zanim kupiliście bilet i kubełek popcornu. Zasadnicze pytanie brzmi więc: w której minucie i dlaczego tak późno rozpocznie się jatka?

Reżyser i scenarzysta  Jaume Balagueró nie testuje na szczęście cierpliwości widowni i po kwadransie brutalne podchody idą już pełną parą. Wnętrza statku to wdzięczny obiekt dla operatora filmu grozy. Ciasne niedoświetlone korytarze, zadymiona maszynownia, sekretne pomieszczenia, kratki wentylacyjne, za którymi czai się śmierć, wreszcie dziesiątki włazów i ciężkich metalowych drzwi spowalniających ucieczkę – ileż zła można wyrządzić w tej malowniczej scenerii? Tradycyjnie, gdy zapasy amunicji są na wykończeniu, w walce z wrogiem  przydatny okazuje się każdy ostro zakończony przedmiot. Także pod tym względem wyposażony w harpuny i elektryczne młoty frachtowiec nie zawodzi oczekiwań. Krwawy sztorm na całego.



Niestety, kaowiec Balagueró nie ma do zaoferowania więcej atrakcji. Postaci są bezpłciowe, aktorzy tylko odrobinę mniej sztywni od zalegających w kajutach zwłok (chlubny wyjątek to Héctor Colomé – iberyjska krzyżówka Tommy'ego Lee Jonesa z Ciaranem Hindsem), a wątły scenariusz bazuje na najbardziej zużytych kliszach kina grozy. Co prawda, reżyser ma w rękawie jeden zaskakujący zwrot akcji, ale to za mało, by wywrócić ułożone do tej pory fabularne puzzle. Wyraźnie brakuje tu pomysłu na to, w jakim kierunku poprowadzić serię. Mimo to Hiszpanie nie zamierzają przybijać do brzegu – w finale "Apokalipsy" znalazła się, oczywiście, furtka do kolejnej części. Tonąca franczyza będzie więc kontynuować rejs tak długo, jak nie wypadnie za burtę box office'u.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones