Recenzja filmu

Amadeusz (1984)
Miloš Forman
F. Murray Abraham
Tom Hulce

Muzyka w roli głównej

Jeden z najbardziej niezwykłych kompozytorów w historii muzyki. Urodzony w Salzburgu jako siódme dziecko kompozytora i skrzypka Leopolda Mozarta oraz Anny Marii (z domu Pertl). Człowiek, który w
Jeden z najbardziej niezwykłych kompozytorów w historii muzyki. Urodzony w Salzburgu jako siódme dziecko kompozytora i skrzypka Leopolda Mozarta oraz Anny Marii (z domu Pertl). Człowiek, który w wieku pięciu lat skomponował swój pierwszy utwór. Geniusz, który potrafił podpalić serca żywym ogniem, nie tylko ludziom sobie współczesnym, ale i każdemu następnemu pokoleniu. Może nie był nad wyraz oryginalny, ale za to potrafił okiełznać niezwykłą melodykę i harmonię. Pisał w głowie, przelewając następnie często gotowe utwory na papier. Kochał pisać opery, co słychać - płonął własnym życiem. Nie znaczy to, że umniejszał rolę innych utworów. Wręcz przeciwnie. Co zrodziło się w jego głowie, było piękne. Był to głos samego Boga... Johannes Chrysostomus Wolfgangus Teofilus Mozart. Ale znamy go jako Wolfgang Amadeusz Mozart. Jako materiał na film wziął go Miloš Forman i przyznać trzeba, że udało mu się to wyśmienicie. Poznajemy mistrza Antonio Salieriego (F. Murray Abraham), starca szacownego, do którego przychodzi ksiądz. Klecha staje się uczestnikiem niesamowitej opowieści, czy raczej spowiedzi. Salieri wspomina swoje życie od momentu, kiedy poznał sławnego kompozytora, Mozarta (Tom Hulce), aż do chwili, kiedy "go zabił". Opowiada całą swoją intrygę, którą knuł, aby wygryźć młodego i hulaszczego kompozytora z łask cesarza. Bo od kiedy na dworze pojawił się ów młodzieniec, stary mistrz został zepchnięty w cień. Nikt już się nim nie zachwyca, nie jest już w centrum uwagi. Uważa, że Bóg go opuścił, nie kocha już jego muzyki.  Nie należy traktować "Amadeusza" jako filmu biograficznego. Forman przerobił tytułowego bohatera na własną modłę. W filmie jest młodzieńcem kontrowersyjnym, rozbrykanym i niedojrzałym o wręcz kretyńskim śmiechu, który z czasem się stacza. "Amadeusz" nie traktuje o prawdziwym Mozarcie. O kim więc? Czy może o czym? Oczywiście! O jego muzyce! To ona jest tu bohaterem. Wielka, majestatyczna, mistrzowska. I w mistrzowskim wykonaniu The Academy of St. Martin in the Fields pod batutą Sir Neville'a Marrinera. Ona kreśli obrazy, uzupełnia je, podkreśla. Reszta może się wydawać tłem. Scena, kiedy Salieri przegląda nuty Mozarta i słyszymy zanotowane w nich fragmenty utworów, wręcz powala swoim geniuszem. Niesamowite, jak udało się Formanowi spleść tą niezwykłą opowieść z jeszcze bardziej niezwykłą muzyką. Również reszta, owo "tło" dla muzyki, robi wrażenie. Pomijając już wspaniałą obsadę, na szczególną uwagę zasługuje scenografia. Jest bardzo dopracowana; widz nawet daje się oszukać, że widzi Wiedeń – tak naprawdę film kręcono w Pradze. Stroje są strojami z epoki – piękne i majestatyczne.  Pomimo że film trwa trzy godziny, ogląda się go niezwykle przyjemnie. Czas spędzony na seansie płynie szybko. Nakłada się na to kunszt reżysera i cudowną muzykę. Jest na co popatrzeć i czego posłuchać. Nie tylko opowieści grzesznego starca...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nigdy nie byłem i nie będę w stanie stworzyć takiej muzyki..." - miał rzekomo powiedzieć Ludwig van... czytaj więcej
Można chyba śmiało powiedzieć o "Amadeuszu", że jest on hołdem. Hołdem dla miernot, hołdem dla geniuszy.... czytaj więcej
...tak Salieri opisuje w tym filmie muzykę Mozarta. I to właśnie ona jest najważniejszym "bohaterem"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones