Recenzja filmu

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów (2005)
George Lucas
Jacek Rozenek
Ewan McGregor
Natalie Portman

Nie tak dawno temu, w pewnej galaktyce...

Kolejny, a zarazem ostatni, czyli trzeci z sześciu epizodów Gwiezdnej Sagi wszedł na ekrany kin na całym świecie w jednym momencie - 19 maja punktualnie minutę po północy AD 2005. O popularności
Kolejny, a zarazem ostatni, czyli trzeci z sześciu epizodów Gwiezdnej Sagi wszedł na ekrany kin na całym świecie w jednym momencie - 19 maja punktualnie minutę po północy AD 2005. O popularności i nadziejach związanych z tymże obrazem mogą świadczyć rzesze niezważających na nietypową porę fanów, którzy w pierwszą noc zostawili w kinach 17 milionów dolarów, jak informuje dystrybutor 20th Century Fox. Cała gwiezdna produkcja została już nieco wcześniej opisana przez dziennikarzy i krytyków po specjalnych pokazach na dwa dni przed oficjalną premierą dla zwykłych śmiertelników. Hałas towarzyszący filmowemu wydarzeniu potęgowała ciekawość, jednak nie treści - ta bowiem znana już była na długo przed premierą - lecz tego czy George Lucas nie zawiedzie i godnie dopełni opowieść trwającą od 1977 roku, czyli premiery "Nowej Nadziei". Ani krytycy, ani fani nie są zgodni w ocenie "Zemsty Sithów" - wyraźnie słyszalne echa głosów niektórych widzów mówią o iście barokowym przeroście formy nad treścią, czyli masie efektów, przy równoczesnym braku tego, co w "Gwiezdnych Wojnach" takie istotne - opowieści obfitującej w emocje, nowe wyzwania i piękno przekazu. Ma to swoje odzwierciedlenie w oczekiwaniach widzów, którzy chcą być na nowo zaskoczeni świeżością i innowacyjnością sagi i jednocześnie znaleźć to, co najbardziej wartościowe z wcześniejszych części. Można zatem zadać następujące pytanie: czy po ostatnich 30 latach przebogatej historii kina, rozwoju efektów specjalnych, tak znakomitych trylogii jak choćby "Władca Pierścieni" czy "Matrix" da się jeszcze zaskoczyć widza starym i doskonale znanym wizerunkiem Lorda Vadera ciężko wzdychającego zza metalowej maski? Anakin Skywalker, bo tak właściwie to o nim jest cała historia, to zbuntowany, pełen wątpliwości młody człowiek poszukujący własnego Ja w gwiezdnym świecie. Ranga młodego Jedi jest wysoka z powodu ogromnej Mocy, która w nim drzemie, lecz ta pozostaje niewykorzystywana ze względu na nieufność Rady Zakonu i wiek samego Rycerza. Igranie z namiętnościami nie w pełni ukształtowanego Anakina połączone z jego wojowniczą i buntowniczą naturą przynosi zgubne skutki w postaci przejścia bohatera na Ciemną Stronę. Kanclerz Palpatine (Ian McDiarmid) będący tajemniczym i długo poszukiwanym przez rycerzy Jedi potomkiem Sithów, jako Darth Sidious umiejętnie prowadzi Skywalkera przez mroczne zakamarki ukrytych pragnień i meandrów polityki prowadzonej w Republice. Ewan McGregor grający mistrza Obi-Wana Kenobiego próbuje niedopuścić do ostatecznego zatracenia się Anakina. W dramatycznej walce okalecza jednak swojego ucznia, a ten, dzięki pomocy Dartha Sidiousa, przeobraża się w budzącego postrach czarnego Lorda - pół człowieka, pół maszynę. Proces upadku Skywalkera pokazany w filmie pieczołowicie, acz niezupełnie udanie, przeplata się z wątkiem upadku Republiki i przemienienia jej w Imperium kierowane przez złowrogiego Sitha. Od początku wiadomo, kim stanie się Anakin, co wiąże się z faktem, że widz, niecierpliwie oglądający metamorfozę w Lorda Vadera, niemal przyklaskuje, widząc go w pełnej krasie pod sam koniec filmu, podczas gdy ten przypatruje się budowie Gwiazdy Śmierci.. Podobnie klaszcze senat, gdy demokracja upada na rzecz zapowiedzi twardego reżimu. Niestety, tak nagle, jak Wielki kanclerz Palpatine ogłasza budowę swojego imperium, tak niepostrzeżenie Skywalker staje po Ciemnej Stronie. Nie pomagają powtarzane przez Anakina stwierdzenia, jak bardzo jest zagubiony i niepewny, ani złowrogie spojrzenia, które mają obrazować długofalowość przemiany. Sam moment oddania się woli Sidiousowi jest sztuczny i cokolwiek zbyt nagły. Lucas stara się przedstawić upadek młodego Jedi jako proces odwracania się od Rady ku kanclerzowi, przede wszystkim przez lęki powodowane dramatycznymi snami o śmierci ukochanej Padme. Dramat Anakina w aspekcie przemiany jest wysoko nieprzekonywujący. Czysto amerykański. To, co najbardziej wartościowe pojawia się później. Pierwsza połowa "Zemsty Sithów" to nieustanna walka w gwiezdnych przestrzeniach i na różnych planetach, (tych jest pokazanych aż 8), w ramach Wojny Klonów. To porządna dawka wybuchów, laserowych błysków, pościgów, brawury pilotów - w tym Anakina - ale przede wszystkim efektów specjalnych, które są bazą scenerii i ogromnej większości sekwencji, ponieważ w zasadzie cały film nakręcony został w studio. Budżet 115 milionów dolarów ma silne odzwierciedlenie w tym, co pokazali spece z Industrial Light and Magic. Najwyższa ocena jeśli chodzi o wrażenie realności wykreowanego przez nich świata i pełen profesjonalizm. Postacie, jak mistrz Yoda, czy kaszlący generał Grievous dają odczuć pełny realizm. Płynne naturalne ruchy, no i oczywiście sceny walki dopracowane są do perfekcji. Wprawdzie mankamentem jest zbyt szybkie i nieco chaotyczne przedstawienie zmagań z użyciem mieczy świetlnych, ale aktorzy wymachujący plastikowymi patykami na zielonym tle - bez żadnych elementów scenografii, (te dodano później komputerowo), spisali się dobrze. Niemniej jednak "Zemsta Sithów" to idealny przykład tego, że same walki to nie wszystko. W tym całym rozgardiaszu i wojennej zawierusze kompletnie brak klimatu i emocji. Widz beznamiętnie ogląda mrugające obrazy, a efekty dość szybko powszednieją. Lucas (chyba świadomie) postawił na cierpliwego widza, który zniesie dość długi wstęp będący opisem realiów historii, w której dzieje się coś znacznie ciekawszego, czyli dramat młodego człowieka. Warto na to poczekać. Sama przemiana Skywalkera w okrutnego Lorda Vadera, choć mało udana, jest początkiem właściwej opowieści. Wiedziony snami o śmierci żony podczas porodu, Anakin nie chce przeżyć ponownie tak ogromnej straty, jaką była śmierć matki, więc szuka panaceum, które znajduje w opowieściach kanclerza. Symbolizm całej sytuacji ociera się o wizję biblijnego Adama, który ulega pokusom i poprzez kobietę ulega szatanowi. Tu, wiedziony miłością Skywalker zrywa metaforyczny zakazany owoc z drzewa poznania, co pociąga za sobą przerażające konsekwencje. Niczym Hiob traci po kolei przyjaciół, honor, czyste serce, w końcu i miłość, a nawet ciało. Dramatyzm Anakina niesamowicie uwidacznia się w scenie, gdy młody adept już nie Jedi, lecz Ciemnej Strony, za pomocą Mocy dusi Padme oskarżając ją o spisek. Upadkowi ucznia przygląda się Obi-Wan, który z jednej strony widzi nikłe szanse uratowania Anakina, lecz mimo całej swojej miłości do niego, (którą zresztą dość komicznie wyznaje później), wie, że będzie musiał walczyć Lordem Vaderem adeptem Dartha Sidiousa. Młody Skywalker jest tak zaślepiony żądzą władzy, że niemal doprowadza do śmierci swoją ukochaną, co obrazuje tragizm podjętej wcześniej decyzji. Trzymając płaczącą i zarazem ukochaną kobietę w śmiertelnym uścisku widzi jej pękające serce i cierpienie swoimi żółto - pomarańczowymi oczami, lecz nie potrafi zdobyć się na ludzki odruch. Z drugiej strony wie, że od wraz z tą chwilą traci wszystko, co kochał. Obi-Wan, mimo iż wygrywa starcie z Vaderem, ma poczucie klęski, gdyż tak naprawdę poniósł porażkę. Wszystko to wydaje się nieuniknione ze wzgledu na tragiczne fatum, które wiodło Anakina, niczym mitologicznego Edypa, wprost ku ostatecznemu zatraceniu. Być może jest ono interwencją Mocy, która w swój niezrozumiany sposób tak rozwiąże problem Ciemnej Strony. Kwestia aktorstwa nie budzi większych emocji. Film zrealizowany jest podobnie do wcześniejszych części, czyli bez szczególnie udanych i wybitnych kreacji, ale z dopracowanym i co najmniej poprawnym warsztatem. Na szczególną pochwałę zasługuje Ian McDiarmid, czyli Wielki kanclerz Palpatine oraz Darth Sidious w jednej osobie, który doskonale tchnie złem w swojej czystej formie. I robi to niezwykle sugestywnie, co widać także po decyzji młodego Anakina. Natomiast grający go Hayden Christensen przytył 11 kilogramów, aby wiarygodnie odegrać rolę potężnego Vadera. Na specjalne życzenie aktora stworzony został poprawiony i uwidaczniający gabaryty kostium czarnego Lorda, (nota bene jeden z ok. 500 wszystkich kostiumów w tej części). Opinie krytyków na całym świecie o pozostałych są dość jednoznaczne: Natalie Portman rola nie pozwoliła rozwinąć skrzydeł, Ewan McGregor podobny do poprzednika z następnych epizodów (Alec Guinness), Samuel L. Jackson twardy i nieustępliwy jak zawsze. Oczywiście nie można zapomnieć o brawurowo zagranym mistrzu Yodzie, który zmierzył sie we wspaniałym pojedynku z kanclerzem. Tylko pogratulować wigoru w takim wieku. Uwagę zwraca charakterystyczna muzyka Johna Williamsa, która towarzyszy Wojnom od początku oraz typowe rekwizyty, bez których "Gwiezdne Wojny" nie byłyby "Gwiezdnymi Wojnami". Są to miecze świetlne, laserowe pistolety, androidy, upodobnione do kolejnych epizodów kostiumy szturmowców, roboty R2D2 i C3PO dostarczające sporej dawki humoru, którego, choć mało, w filmie nie brakuje. "Zemsta Sithów" jest obowiązkowym filmem dla wszystkich fanów Gwiezdnej Sagi. Nieważne są opinie krytyków, zarówno tych negatywnie, jak i pozytywnie wypowiadających się o filmie. Kto został zarażony wirusem "Gwiezdnych Wojen" cierpi na przewlekłą chorobę, która często nie przechodzi wraz z wiekiem. Epizod III jest wprawdzie ostatnim, dopełniającym wszystkie wątki, wprowadzającym harmonię i jasność fabuły w całym cyklu, ale nie można zapomnieć, że duch opowieści nadal będzie powracał w licznych książkach, kreskówkach, na ekranach telewizorów, a może i teatrów. Nie da się także wykluczyć kolejnych kinowych części "Gwiezdnych Wojen" - może nawet stworzonych przez Lucasa. W każdym razie, konkludując słowami Lorda Vadera: "Now the circle is complete". I na koniec... Niech Moc będzie z Wami!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Świat filmu się podzielił. Wielka konsternacja, jaka zapanowała po premierze "Zemsty Sithów", dotyczyła... czytaj więcej
Po 28 latach George Lucas zakończył swoją przygodę ze "Star Wars", realizując Epizod III, który stał się... czytaj więcej
Po 27 latach, na ekranach kin pojawił się film, na który wszyscy czekali. "Gwiezdne Wojny Epizod III:... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones