Recenzja filmu

Invictus - Niepokonany (2009)
Clint Eastwood
Morgan Freeman
Matt Damon

Niezwyciężeni

Ta historia jest tak nieprawdopodobna, że gdyby nie wydarzyła się naprawdę, Hollywood musiałoby ją wymyślić.
Tytuł filmu Clinta Eastwooda aż prosi się o liczbę mnogą. "Niezwyciężonych" na ekranie dostatek. Niezwyciężony prezydent Nelson Mandela, niezwyciężony kapitan rugbistów, Francois Pienaar, niezwyciężony naród. Ta historia jest tak nieprawdopodobna, że gdyby nie wydarzyła się naprawdę, Hollywood musiałoby ją wymyślić. Oto zwolniony po dwudziestu siedmiu latach z więzienia i wybrany w demokratycznych wyborach prezydent Mandela staje na czele zduszonego apartheidem, podzielonego społecznie i kulejącego ekonomicznie RPA. Wbrew oczekiwaniom ciemnoskórej większości, nie zaczynają się represje wobec Afrykanerów, a prezydent staje na straży skonfliktowanych tradycji. Chce zjednoczenia i wybaczenia. Swoją szansę dostrzega w sporcie, a konkretniej – w zbliżającym się Pucharze Świata w rugby. Pod wodzą Francois Pieenara, grająca dotąd na pół gwizdka, kojarząca się z upadłym reżimem, drużyna pokonuje potężniejszych rywali i przy akompaniamencie wielojęzycznych pieśni dociera aż do finału…

Spokojna głowa, jeśli ktoś spał na lekcjach historii, nie zdradzę wyniku ostatniego meczu. Trybuny w kolorach tęczy i przelatujący nisko nad murawą samolot z wypisanymi na podwoziu życzeniami dla sportowców, mówią zresztą wszystko: Mandela już przed finałem dokończył zbożne dzieło, a patriotyczna gorączka osiągnęła apogeum. Decydujące starcie z drużyną Nowej Zelandii to tylko świetnie zmontowana, dwudziestominutowa kulminacja przeciętnej fabuły. Sednem historii jest ilustracja porzekadła, że wielkość nie znosi kompromisów.  
    
Mandelę gra Morgan Freeman. To wybór tak oczywisty, że nie wypada gratulować twórcom spostrzegawczości, a jednocześnie tak nietrafiony, że trzeba ich zganić za brak wyczucia. Fizyczne podobieństwo punktuje na korzyść Freemana: aktor nie męczy się z akcentem, wygląda dobrze w scenach, stylizowanych na archiwalne, drepcze, mówi i śmieje się jak Mandela. Przeszkadza mu jednak korowód poprzednich wcieleń, snujące się za nim duchy z celuloidu. Są wśród nich starzy, dobrzy i mądrzy filozofowie dnia powszedniego oraz wyrafinowani mentorzy-krasomówcy. Są zatroskani dziadkowie, witający dzień cytatem z Hemingwaya, a kończący go sokratejską frazą, oraz godni policjanci przed emeryturą, zachowujący przyzwoitość w nieprzyzwoitych czasach. Wreszcie, jest sam Pan Bóg w nieskazitelnym, błyszczącym garniturze. Mandela w interpretacji Freemana jest pomnikiem, który wykuwa się sam – nie potrzebuje do tego nawet pomocy scenarzystów. Eastwood łamie uwzniośloną narrację bez przekonania. Pokazuje bohatera w tzw. "sytuacjach codziennych", ale to tylko fabularny kit. Wspomniane sceny nie mówią o bohaterze nic ponad to, że potrafi zasłać łóżko i zrobić dobrą herbatę. O wiele lepiej wychodzi reżyserowi kreślenie relacji między Mandelą a Pienaarem oraz determinacji zrodzonej z podobieństw charakteru. To kluczowa sprawa dla zrozumienia przewrotu, który dokonał się w sercach i głowach rugbistów.

Nieprzypadkowo "Invictus" pojawia się dziś, za pięć dwunasta przed południowoafrykańskim mundialem. Za kilka miesięcy oczy całego świata będą zwrócone na RPA. I podobnie jak w przypadku zmagań zawodników rugby z 1995 roku, ta impreza wykroczy poza wymiar sportowy. Kraj ma do wygrania całkiem sporo. Turystyczny boom to pewna nagroda, prestiżowy status pierwszego, afrykańskiego gospodarza mistrzostw dawno zagwarantowany. Wielki krok dla sportu i jeszcze większy dla Afryki?
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
...Jestem sterem mojej duszy. Te słowa na pewno najbardziej wryły się w pamięć tym, który widzieli... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones