Recenzja filmu

Hotelowa miłość (2008)
Stephen Belber
Steve Zahn
Jennifer Aniston

Nowy wymiar komedii romantycznej

Nie ukrywam, zaskoczył mnie ten film. Zaskoczył bardzo pozytywnie. Nie spodziewałem się rewelacyjnej produkcji, która posiadałaby ciekawą fabułę. Spodziewałem się dość schematycznej komedii,
Nie ukrywam, zaskoczył mnie ten film. Zaskoczył bardzo pozytywnie. Nie spodziewałem się rewelacyjnej produkcji, która posiadałaby ciekawą fabułę. Spodziewałem się dość schematycznej komedii, które coraz częściej zalewają rynek filmowy. Spodziewałem się "Brzydkiej prawdy" albo "Narzeczonego mimo woli", a dostałem coś w stylu "500 dni miłości". Kto docenia filmy takie jak ten ostatni, doceni i "Hotelową miłość".

Produkcja z Jennifer Aniston w roli głównej może zaskoczyć na wielu płaszczyznach. Mnie zaskoczyła swoją skromnością, miłym i pozytywnym klimatem, oraz fajnymi bohaterami. Fabuła nie jest wprawdzie wyszukana, ale posiada pewną życiową prostotę, która przyciąga prostego człowieka. Bohaterzy to nie wymuskane gwiazdy z wielkiego świata. Blichtr i lukier nie wypływa z ekranu. Nie ma tu hałasu wielkiego miasta i zatłoczonych ulic. Bez produktu placement. 
Nasi bohaterzy to bohaterzy z krwi i kości. Nie szpanują wyszukanymi gadżetami, nie wstają z łóżka z nałożonym już makijażem. Nie pławią się w luksusach, mając całą resztę świata w poszanowaniu. 

Rzecz dzieje się, można by rzec, na odludziu. Przydrożny motelik, w którym pracuje pewna rodzina. Mama, tata i ich dorosły syn. Ich życie płynie spokojnie do przodu, z dala od zgiełku całego świata. Syn Mike (Steve Zahn) to rezolutny facet, wydawać by się mogło, że jest mało inteligentnym ciamajdą. Nic bardziej mylnego. Nasz bohater źle czuje się w tym niewielkim świecie, bo marzy mu się miłość na zawsze. Wie, że w tym miejscu jej nie zazna, ale nie skarży się.
Wszystko ulega zmianie, kiedy w motelu pojawia się Sue (Jennifer Aniston). Nasz Mike gdy widzi ją po raz pierwszy już wie, że los zesłał mu Sue z nieba. Nie zwlekając postanawia rozpocząć znajomość. Nieśmiało, acz konsekwentnie prze do przodu, aż nadarzy mu się okazja by złapać samą Jennifer Aniston z pupę. 
Od tego jednego dotyku, rozpoczyna się gorące uczucie, które napotka na drodze do swojego szczęścia wiele przeszkód. Od tego momentu zaczyna się także bardzo ciekawa, a na pewno inna niż wszystkie historia miłosna, podana w solidnym klimacie. Bohaterzy nie plątają się w komiczno-miłosnych zawirowaniach, tylko na chłodno i z głową kalkulują swoje życia.

"Hotelowa miłość" to banalna historia. Nie ma co tego ukrywać, ale przyjaźni bohaterowie i można by rzecz offowy klimat, dodają mu takiego niezwykłego uroku i siły zarazem, że chce to się po prostu oglądać. Szyk i klasa Aniston oraz pewna chłopięca i nieco nierozgarnięta osobowość Zahna, stwarzają parę prostą, ale szczerą w swoich uczuciach. Bliską każdemu z nas. Taką jak my. Widz od początku ma wrażenie, jakby księżniczka spotkała żebraka, który nie chce się od niej odczepić. To tylko pozory bo obraz Belbera choć nie oryginalny jest znacznie lepszy od zalewających nas ostatnio głupich i infantylnych komedii. Jego siła tkwi w tym, że w bardzo prosty sposób trafi w sedno problemu. Jest po prostu najbliższy prawdzie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones