Recenzja filmu

Śmierć Pinocheta (2011)
Iván Osnovikoff
Bettina Perut

O ekstremalnym wydarzeniu

Wszystko to ogląda się z wielkim zaciekawieniem. Jednak zastanawiam się, czy forma nie jest tu wrogiem treści.
"Śmierć Pinocheta" to zwyczajny dokument wspominkowy. Wykorzystując materiały archiwalne oraz nakręcone parę lat później wypowiedzi, przybliża widzom atmosferę panującą w Chile w dniu śmierci generała Pinocheta, przywódcy junty wojskowej, która obaliła w 1973 roku lewicowy rząd wybrany w demokratycznych wyborach.

Choć w chwili swej śmierci Pinochet nie piastował już stanowiska prezydenta od ponad dekady, to i tak wydarzenie to wywołało olbrzymie poruszenie. Prawicowa część społeczeństwa miała do ostatniej chwili nadzieję, że Pinochet przetrwa. Świadectwo swego oddania dali na ulicach. Lewicowa część społeczeństwa urządziła natomiast karnawał, świętując w ten sposób odejście krwawego demona, który zamordował ich ukochanego Allende.

Kim są ludzie stojący po obu stronach barykady? Co wtedy przeżywali i czym kierowali się, stając po jednej bądź po drugiej stronie? Oto pytania, na której znajdziemy odpowiedź w filmie.

Na wstępie określiłem "Śmierć Pinocheta" jako "zwyczajny dokument". Nigdy byście tego nie zgadli, patrząc na ekran bez włączonego głosu. Pojawiające się obrazy niewiele mają bowiem wspólnego z tradycyjnie pojmowanym filmem dokumentalny. Bliżej im do formalnych eksperymentów wideo-artu. Hiperstylizacje kadrów, zaskakujące ujęcia, a przede wszystkim ekstremalne zbliżenia sprawiają, że całość robi niezwykłe wrażenie. Przepięknie nasycone barwami, pieczołowicie skomponowane kadry przywodzą na myśl obrazy olejne malarskich mistrzów.

Wszystko to ogląda się z wielkim zaciekawieniem. Jednak zastanawiam się, czy forma nie jest tu wrogiem treści. Obrazy bowiem często przysłaniają to, o czym jest mowa. Wyobrażam sobie, że część widzów może mieć problemy z podzieleniem uwagi. A jeśli tak się stanie, to przekaz wizyjny raczej zdominuje to, co dochodzi z głośników. W konsekwencji może to budzić zmieszanie widzów, którzy zgubią wątek. Na szczęście (lub nieszczęście, w zależności od tego, jak definiujecie rolę filmu dokumentalnego) snute opowieści nie są szczególnie odkrywcze czy skomplikowane. Zatem nawet jeśli chwilowo zgubicie wątek, wiele nie stracicie.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones