"Szpieg" to film łączący zimnowojenny thiller z pełnowartościowym ludzkim dramatem. Pęczniejąca od szczegółów, wymagająca intryga idzie tu w parze z gorzką refleksją na temat życia agentów i
Ekranizacji powieści Johna Le Care daleko do naszego wyobrażenia o kinie szpiegowskim. Emerytowany agent George Smiley całe dnie spędza pływając, spacerując po parku, paląc papierosy i rozmyślając przy tym o utraconych życiowych szansach, zawodowym niespełnieniu i niepowodzeniu w małżeństwie. Ta bolesna rutyna zostaje w końcu przerwana przywróceniem go do służby w celu zdemaskowania radzieckiego kreta w kierownictwie MI6.
"Szpieg" to film łączący zimnowojenny thriller z pełnowartościowym ludzkim dramatem. Pęczniejąca od szczegółów, wymagająca intryga idzie tu w parze z gorzką refleksją na temat życia agentów i poświęceń związanych z tym zawodem. Zarówno agenci MI6, jak i ich rosyjscy odpowiednicy zapomnieć mogą o hedonizmie i przyjemnościach, z których słynie dalekie od rzeczywistości wyobrażenie brytyjskiego agenta w postaci Jamesa Bonda. To tak naprawdę film o ludziach, którzy za oddanie ojczyźnie, w walce o tajne informacje gubią jakby sens życia, są maszynami do wykonywania zadań, ale każdy z nich pozostaje również człowiekiem, choć otwarcie musi się tego wyprzeć. Ich samotność i smutek są tu pokazane przytłaczająco.
To, co można również w filmie wyczuć, to jakby nostalgia (?) za latami 70. i zimną wojną. Alfredson nie przedstawia ich oczywiście jako czasów lepszych i łatwiejszych, ale posiadających w sobie pewną niezwykłość, która nigdy już nie powróci. Ułatwia to zdecydowanie oprawa audiowizualna. "Szpieg" to jeden z tych filmów, których każdy kadr można oprawiać w ramkę i wieszać na ścianie. Oglądanie go w kiepskiej jakości powinno być surowo karane.
Największym atutem filmu pozostaje wciąż jednak sam Smiley. Ów agent zdaje się dokładnym przeciwieństwem typowych bohaterów kina akcji. Zamiast skakać po budynkach i liczyć ofiary spędza godziny przy biurku, na myśleniu oraz przesłuchaniach. Jest stary, zmęczony życiem, małomówny i nieporadny społecznie. Pod wielkimi okularami i spokojnym wyrazem twarzy skrywa całe pokłady negatywnych emocji. Jednocześnie jednak bije od niego profesjonalizm i opanowanie. Jest specjalistą w swoim fachu i człowiekiem niezwykle inteligentnym. Minimalistyczna interpretacja Gary'ego Oldmana zdaje się pozbawiona błędu.
Wielu z was odstraszyć może tak nieatrakcyjny wizerunek głównego bohatera, powolne tępo oraz niezrozumiała momentami fabuła. "Szpieg" nie jest filmem na niedzielne popołudnie. To obraz trudny, ale ambitny, dla ludzi poszukujących w kinie czegoś więcej.