Recenzja filmu

Godziny otwarcia (2012)
Jem Cohen
Mary Margaret O'Hara
Bobby Sommer

O przemijaniu życia i trwaniu martwej natury

Dzieło Jema Cohena jest zbyt efemeryczne, by mogło się odnaleźć w sztywnych ramach kinowej dystrybucji. To rzecz istniejąca na pograniczu wielu gatunków sztuki wideo: jest w nim odrobina
"Godziny otwarcia" to film, który nie nadaje się do multipleksów. Dzieło Jema Cohena jest zbyt efemeryczne, by mogło się odnaleźć w sztywnych ramach kinowej dystrybucji. To rzecz istniejąca na pograniczu wielu gatunków sztuki wideo: jest w nim odrobina filmu dokumentalnego, są impresje wideo i wreszcie elementy performance'u. Ten film nie jest przeznaczony do oglądania, a do kontemplowania. Cohen próbuje prowadzić z widzami dialog. Ale żeby rozmowa się udała, widz musi mówić tym samym co reżyser językiem. Obawiam się jednak, że zna go jedynie garstka osób.

W teorii "Godziny otwarcia" mają fabułę. Jej bohaterką jest Kanadyjka Anne, która przybywa do Wiednia, kiedy otrzymuje telefon z informacją, że jej kuzynka leży w szpitalu pogrążona w śpiączce. Za młodu kobiety były sobie bliskie, ale od lat nie miały ze sobą kontaktu. Teraz Anne trafia do obcej metropolii i próbuje się odnaleźć w stresującej sytuacji. Pomocną dłoń wyciąga do niej pracownik muzeum sztuki. Pokaże jej Wiedeń, pomoże w kontaktach z lekarzami, zajmie ją rozmową, której tematem będzie wszystko od sztuki przez wrażenia, jakie zostawiają po sobie różne miejsca w Wiedniu, po życie, przemijanie i śmierć.

W rzeczywistości "Godziny otwarcia" są filmem pozbawionym sztywnej konstrukcji. Jest to raczej zbiór drobnostek, detali, chwil. Każdej z nich reżyser poświęca sto procent swojej uwagi i nadaje im rangę niezwykłości. Przez to całość sprawia wrażenie istoty magicznej, której nie sposób uchwycić, którą można zauważyć kontem oka, ale która wywołuje silną reakcję emocjonalną. Jem Cohen stara się chwycić w dłonie to, co przemija i w ten sposób zrozumieć wieczność. Rozmowy bohaterów, obcowanie z cudami sztuki wysokiej i pięknem ukrytym w codzienności ulicy – to wszystko ma na celu przybliżenie widza do tajemnicy, jaką jest życie i śmierć. Cohen skupia się na tym, co ponadczasowe, by oswoić nas z ideą przemijalności. Bowiem nawet to, co niezmienne, cały czas ulega zmianie, nawet jeśli nie w swej istocie, to z całą pewnością ze względu na odbiór obserwujących dane dzieło z perspektywy zmieniającego się czasu.

Znaczą część jego filmu stanowią materiały dokumentalne, prezentujące autentyczne życie Wiednia. Reżyser rozbiera przed nami miasto i pokazuje je w swoim surowym pięknie, gdzie inni widzieliby jedynie przytłaczający bałagan i brud. Każdy obraz zachęca widzów do zatrzymania się, rezygnacji z pośpiechu oraz bacznego i cierpliwego przyjrzenia się codzienności. Cohen delikatnie przekonuje nas, że jeśli damy sobie szansę, jeśli odizolujemy się od codziennej bieganiny, to usłyszymy sam mijający czas. Ale zarazem Cohen do niczego widza nie zmusza. Akceptuje to, że nie każdy jest gotowy, by spojrzeć w głąb, z dystansu. I w tym także widzi piękno. Jednak większość widzów może tego nie docenić. "Godziny otwarcia" nie oferują bowiem nic, czego od kina oczekuje przeciętny bywalec świątyni X muzy.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones