Recenzja serialu

W świecie Jane Austen (2008)
Dan Zeff
Jemima Rooper
Alex Kingston

O zbrodni dokonanej na Jane Austen

Już na wstępie muszę się otwarcie przyznać, że należę do Klubu Miłośników Jane Austen. Jak każda niepoprawna romantyczka zaczytuję się w powieściach, w których konwenanse stanowią o stylu życia
Już na wstępie muszę się otwarcie przyznać, że należę do Klubu Miłośników Jane Austen. Jak każda niepoprawna romantyczka zaczytuję się w powieściach, w których konwenanse stanowią o stylu życia codziennego, a o tajemniczych, przystojnych i pociągających mężczyzn można się wprost potykać. Widząc poranną łąkę od razu wyobrażam sobie, jak Matthew Macfadyen przekracza ją w blasku wschodzącego słońca, a zostanie panią na Pemberley to jedno z marzeń, których ziszczenia nigdy się nie doczekam. Ot fanaberia jakich niemało – powiedziałby każdy z nas. Otóż nie, jak się ostatnio okazało.

Brytyjskich producentów filmowych w końcu dotknął kryzys – tylko że nie ekonomiczny, a aktorski. Zasoby tej wąskiej grupy społecznej w końcu się wyczerpały i nie ma się, co dziwić – powstało tyle ekranizacji ów 6 austenowskich powieści, iż niemal każdy szanujący się aktor w choć jednej wystąpił. Teraz brytyjska produkcja musi poczekać, aż na wyspach odchowa się nowe pokolenie, które będzie mogło kontynuować manię przeniesienia w jak największej ilości skromnego dorobku panny Jane na ekrany (Bogu tylko dziękować, że Szekspir miał płodniejsze życie). Ale nie bójcie się drodzy fani, nie oznacza to wcale wstrzymania fali popularności wokół jednej z najsłynniejszych pisarek świata – chęć zarobku matką pomysłów! Brytyjscy twórcy postanowili spełnić marzenie każdej austenomaniaczki i sprawdzić cóż by się to wydarzyło, gdyby ów modelową pannę, za sprawą magicznego przejścia w łazience, przenieść do świata jej snów – Hertfordshire. I wszystko byłoby piękne i cudne, gdyby nie pewien szkopuł.

Fakt, iż zamiana miejscami nałogowej czytelniczki "Dumy i uprzedzenia" z Elizabeth Bennet namiesza w całej fabule książki był z góry pewny, tak samo jak to, że na końcu wszystko się jakoś wyprostuje i wszyscy będą żyli długo oraz szczęśliwie. Jane wyjdzie za Bingleya, Kitty zostanie wyrwana spod złego wpływu najmłodszej siostry, Lizzy odnajdzie się jako opiekunka do dzieci w Londynie XXI wieku, pan Darcy weźmie ślub z ukochaną Amandą, a dodatkowo uda się uchronić Lidię przed ślubem z Wickhamem, który na marginesie okaże się porządnym i honorowym mężczyzną. Ach! Niemal tak, jakby życzyła sobie tego sama Austen. Tylko właśnie przez to NIEMAL panna Jane przewraca się teraz prawdopodobnie w grobie, a stowarzyszenia fanów wołają o pomstę do nieba!

Jak się komuś chce wejść w (za przeproszeniem) cztery litery to tylko na siłę, o czym twórcy serialiku "Lost in Austen" (jak widziałam na własne oczy) dobrze wiedzą. Należy jednak pamiętać, że ze skutkami takiego najazdu bywa już różnie.
O ile Hugh Bonneville w roli pana Benneta i Tom Riley jako Wickham są strzałem w dziesiątkę, o tyle tą samą dubeltówką powinno się strzelić w stronę twórcy pomysłu na zakończenie całej historii. I nie naprawią owego błędu ani wspaniałe zdjęcia, kręcone w najbardziej urokliwych zakątkach Anglii, ani kostiumy idealnie wpasowane w klimat epoki, ani nawet Gemma Arterton, która wypada naprawdę ciekawie w swojej epizodycznej roli jako Lizzy. Grzmią wszystkie fora! Jak można było pozwolić na taką zniewagę i dokonać jawnego gwałtu na największym dziele Austen?! A ja przyłączam się do tego buntu.

Z odcinka na odcinek (a było ich całe 4) sytuacja drastycznie się pogarszała, aby w ostatnich 5 minutach zabić przesłaniem wszystkie austenomaniaczki – nie mamy, co szukać prawdziwej miłości w świecie rzeczywistym. Jedynym sposobem na jej znalezienie jest przeniesienie się do świata fantazji. Brawo! Jakaż to rozsądna myśl dla społeczeństwa, które z powodu problemów towarzyskich popada w silne depresje i stany lękowe. Terapeuci i szpitale psychiatryczne się ucieszą, a i producenci żyletek już mogą zacierać ręce na myśl o nadchodzących zyskach ze sprzedaży.

Jestem ciekawa, czy choćby jeden twórca tego serialu przeczytał kiedykolwiek w swoim (wypełnionym wymyślaniem pomysłów na zarobienie jak największych pieniędzy za sprawą jak "najoryginalniejszych" produkcji) życiu choćby jedną książkę Jane i to ze zrozumieniem. Pewnie nie, bo wtedy musiałby poczuć się dotknięty faktem, iż panna Austen naśmiewa się jawnie z ludzi podobnych mu z postępowania, przy jednoczesnym szerzeniu idei, że należy nie porzucać nadziei i szukać szczęścia w otaczającym nas świecie.

Z tej lektury nie będzie wysokiej oceny dla twórców "Lost in Austen". Może należałoby na przyszłość pomyśleć dwa razy zanim coś, co zostanie wypuszczone w eter podważy długoletnią opinię, iż co, jak co, ale na własnej literaturze to Brytyjczycy się znają.
1 10
Moja ocena serialu:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
„W świecie Jane Austen” to serial zrealizowany z pomysłem i jednocześnie przekorna adaptacja „Dumy i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones