Recenzja filmu

Że życie ma sens (2000)
Grzegorz Lipiec
Grzegorz Lipiec
Krzysztof Czarkowski

Odnaleźć sens w czymś, co jest bez sensu

Film ten odebrałem bardzo pozytywnie. Nie jest to klasyczny obraz kina, lecz amatorski przykład kina niezależnego. Zdjęcia są w całości czarno-białe. W kilku momentach miły klimat hip-hopowy
Film ten odebrałem bardzo pozytywnie. Nie jest to klasyczny obraz kina, lecz amatorski przykład kina niezależnego. Zdjęcia są w całości czarno-białe. W kilku momentach miły klimat hip-hopowy [sic!], czyli stare i dobre kawałki grupy Kaliber 44. Twórcy w wielu miejscach wykazali się pomysłowością. Jednym z ciekawych zabiegów jest scena, w której Lipa idzie do Reżysera (Poety) i zastaje zaplombowane drzwi. Scenarzysta podsuwa nam tu na myśl kilka możliwych interpretacji, co się stało za drzwiami. Trudno przejść obojętnie obok pokazywanej w kilku kawałkach sceny wywiezienia Dilera do lasu. Rozmowa z jego wierzycielem jest jakby małym podsumowaniem doświadczonego ćpuna z ćpunem "średnio zaawansowanym". Toczy się w świetnym, realistycznym slangu. Kończy zaś wkroczeniem "kolegów" i domyślamy się, co jest dalej ("[...]żebym jeszcze poczekał!?[...] albo jeszcze u lekarza czekają, gdzie możesz niedługo wylądować[...]"). Oczywiście trudno wymagać wysublimowanych kreacji aktorskich. Niemniej rola Vincenta (Krzysztof Czarkowski) jest bardzo przyzwoita. Zwłaszcza pokazane na końcu, odtwarzane przez Lipę nagranie z nim (notabene również realistyczne, znane młodym ludziom, a trochę starszym mogące przypominać nagrania na "Kasprzaku") i podsumowane ostatnimi w filmie, nawiązującymi do tytułu słowami: "- O czym myślałeś w tym momencie? - Że życie ma sens.". Na podobną uwagę zasługuje rola Grzegorza Lipca (jednocześnie scenarzysta i reżyser), grającego Lipę, głównego bohatera. Najbardziej jego zachowanie w pubie, gdy po raz pierwszy brał amfetaminę. Ciekaw jestem ile razy kręcili tę scenę? W zdjęciach zwracano uwagę na szczegóły, które rzucały się w oczy. Choćby poranek Reżysera, gdzie kamera powoli, jakby sennie pokazuje poszczególne przedmioty (kubek z kawą, zgnieciona puszka) na meblach, biurku, łóżku. W oczy rzucają się również zbliżenia na prawdziwe produkty (wódka, papierosy, sok), których nie znamy z profesjonalnych filmów (z uwagi na zakaz kryptoreklamy), gdzie co najwyżej usłyszymy z samochodu wiadomości dwóch wiadomych radiostacji. Przez amatorski charakter wydaje się mi jeszcze bardziej realistyczny. Sceny palenia z blokowych pokojów zna wielu z nas, podobnie jak picie wódki z plastykowych kubeczków pod chmurką. Dopełniają one obrazu zaniedbanych osiedli postpeerelowskich w średniej wielkości polskim mieście przełomu wieków. W 2001 roku w Koszalinie film otrzymał nagrodę "Grand Prix Wielki Jantar KSF - Młodzi i film". Polecam.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones