Recenzja gry

Wiedźmin 2: Zabójcy królów (2011)
Adam Badowski
Maciej Kowalski
Jacek Rozenek
Agnieszka Kunikowska

Piękniejsze zło

Gdyby spytać przeciętnego obcokrajowca, co pozytywnego wie o Polsce, wymieniłby pewnie huczne, pełne wódki śluby, mocne głowy naszych rodaków oraz... "Wiedźmina". I pierogi. Zajmę się dzisiaj
Gdyby spytać przeciętnego obcokrajowca, co pozytywnego wie o Polsce, wymieniłby pewnie huczne, pełne wódki śluby, mocne głowy naszych rodaków oraz... "Wiedźmina". I pierogi. Zajmę się dzisiaj tylko jedną z wymienionych rzeczy i będą to książki Andrzeja Sapkowskiego. A właściwie druga część ich growej kontynuacji.

Jako osoba wiernie odświeżająca sobie całą historię Geralta (głosu użycza mu Jacek Rozenek) raz na jakiś czas, ciężko obiektywnie mi określić, jak do niej podchodzą zupełnie zieloni w temacie. Sądząc po opiniach przyjaciół z Zachodu, podoba się nawet im. Szkoda tylko, że bez znajomości lektury traci się sporo smaczków.

W drugiej części Wiedźmin budzi nie z amnezją, lecz w namiocie Triss Merigold (no, może nie zupełnie, ale tym, co jeszcze nie grali - nie będę psuł interesującego początku). Czarodziejka (Agnieszka Kunikowska) musiała też nieźle wyczerpać Białego Wilka, bo znów jest on kompletnie "zielony" - jak na początku jedynki, bohater nie posiada żadnych umiejętności i należy go w stylu iście erpegowskim rozwinąć. Ale wracając do historii - po kontynencie Północnych Krain grasują tytułowi zabójcy królów - pierwszy padł Demawend (biedaczek z niesamowitego trailera), teraz grozi to innym. Naszym głównym zadaniem jest - jeśli nie pomszczenie koronowanych głów, to chociaż zaspokojenie ciekawości Geralta i poznanie motywów morderców. Co najbardziej razi w historii, to znów bardzo słabo poruszony wątek najbliższych "Wieśkowi" postaci - Yennefer i Ciri.

Jak i cała reszta, jakość samego rozprawiania się z wrogami jest naprawdę wysoka. Dostępne - po za podstawowym wiedźmińskim treningiem (którego nie trzeba rozwijać do końca), mamy trzy drzewka umiejętności - nieco zbyt łatwą na poziomach innych niż "Mroczny" - magię (Znaki), alchemię dla najambitniejszych (bazującą na pułapkach, petardach i - oczywiście - eliksirach) oraz chyba najważniejszy atrybut - posługiwanie się mieczem. Póki co, na wspomnianym przeze mnie najwyższym poziomie trudności najlepiej spisuje się mieszanka Znaków z Mieczem, choć myślę, że każdy znajdzie tu kombinacje odpowiednie dla swojego stylu gry. Jedynym, dość zabawnym elementem jest niezwykle ważna kwestia uników. Wrażych ataków unikamy cały czas (jest to znacznie łatwiejsze i bardziej opłacalne od bloków), przez co protagonista wygląda jak nieustannie tocząca się kulka (skojarzenia z Samus z Metroida są jak najbardziej na miejscu).
Widoczki, widoczki, widoczki... Nieraz w "Wiedźminie 2" zdarzało się, że przystawałem na kilka momentów i podziwiałem je. Gra cieni, feeria barw kwiatów (i posoki potworów), drzewa bujające się na wietrze, świetny lip sync (zgranie ust postaci z wymawianymi kwestiami), pełne detali stroje i twarze... Z pewnością jest to jedna z najładniejszych gier dostępnych na X360, na którym go testowałem. Na blaszaku oczywiście jest jeszcze piękniejszy, ale mimo licznych łatek zmniejszających wymagania, trzeba niezłego potwora by udźwignął grę w najwyższej jakości i rozdzielczości zachowując płynność.

Bardzo wysokiej klasy jest muzyka. Świetnie pasuje do każdego elementu - walka jest dynamiczniejsza, rozmowy dramatyczniejsze, a kawałka z menu głównego jakiejś gry nie słuchałem tyle razy od przejścia "Halo: Reach".

Jak przy każdej produkcji z dubbingiem, muszę o nim wspomnieć. Nie tylko ani razu nie pomyślałem, by zmienić oryginalne polskie głosy na angielskie, ale i uważam go za najlepszy od czasów kreskówek z lat dziewięćdziesiątych (Świat według Ludwiczka, Laboratorium Dextera). Sam tekst jest świetny i stylistycznie niemal nie ustępuje Sapkowskiemu. O ile się nie mylę, gra tylko odrobinę przegrywa z książkami pod tym względem - została przetłumaczona na dwanaście (polskiego nie liczę), a siedmioksiąg na czternaście języków. Większość głosów została dobrana perfekcyjnie. Mój faworyt to Krzysztof Banaszyk w roli Vernona Roche oraz każdy z głównej paczki krasnoludów. Niedociągnięcia typu "strasznie znudzony pan aktor" są (niektóre elfy), ale tak rzadkie, że można je wybaczyć.

Do tej pory nie ruszałeś/aś prozy Sapkowskiego ani pierwszej części tworu CD Projekt RED? Poza obowiązkowym zruganiem i poleceniem ich, powiem tak: jako pierwszą łap drugą część na X360/PC. Jeśli tak dobrze zrobiona, dorosła przygoda Cię nie przekona do słowiańskich klimatów fantasy, raczej nic tego nie zrobi. Tymczasem wracam do tej niezwykłej opowieści po raz kolejny. Trójka już niedługo.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wiedźmin 2: Zabójcy królów" to gra RPG rodzimego studia CD Project RED, jest to kontynuacja pierwszej... czytaj więcej
Po sukcesie finansowym i ciepłym przyjęciu przez graczy pierwszego "Wiedźmina" było oczywiste, że CD... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones