Recenzja filmu

Zabawa w śmierć (2010)
Christophe Nick
Thomas Bornot

Posłuszeństwo telewizji

Z tego też powodu "Zabawa w śmierć", choć jest interesującym filmem, demaskuje siebie jako bezwartościową propagandę.
Przed półwieczem psychologowie społeczni przeprowadzili kilka badań, które wstrząsnęły opinią publiczną. Jednym z nich był eksperyment Stanleya Milgrama. Naukowiec udowodnił w nim, że większość ludzi jest w stanie wykonać najokrutniejsze polecenia osób, które darzą autorytetem ze względu na posiadaną przez nich władzę. Ten akurat eksperyment polegał na rażeniu prądem jakiejś osoby za każdą błędną odpowiedź, a kolejne pytanie wiązało się ze zwiększaniem natężenia, aż do dawki śmiertelnej.

Twórcy dokumentu "Zabawa w śmierć" powtórzyli badanie Milgrama. Jednak jego miejscem uczynili nie salę uczelnianą, a halę telewizyjną przemienioną w miejsce elektryzującego nowego teleturnieju. Uczestnicy show przekonani byli, że testują program, który już wkrótce trafi do telewizji. Ich zadaniem było aplikowanie wstrząsu elektrycznego osobie odpowiadającej na pytania sprawdzające pamięć. Każdy kolejny błąd oznaczał silniejszą dawkę prądu. Reszta doświadczenia przypominała oryginał, tak że nawet "ofiara" porażenia prądem mówiła te same rzeczy, podobnie wrzeszczała i w tym samym momencie milkła.

Wynik tego filmowego eksperymentu był oczywiście łatwy do przewidzenia. Zdecydowana większość uczestników programu "aplikowała" wstrząsy pomimo krzyków i błagań pytanego. Byli tacy, którzy próbowali protestować, negocjować z prowadzącą show, ale koniec końców dalej wykonywali powierzone im zadanie. Tylko nieliczne osoby okazały się na tyle uparte, by powiedzieć "nie" i zrezygnować z gry.

To, co w filmie najciekawsze, to właśnie obserwowanie ludzi, którzy zmagają się z sytuacją: z jednej strony przekonani są, że to wszystko jest grą, a prowadząca wie, co robi, z drugiej słyszą błagania osoby, która wyraźnie cierpi i ma dosyć. Jeszcze ciekawsze jest to, co dzieje się potem, kiedy badani dowiadują się, że był to tylko eksperyment. Możemy się dowiedzieć, jak z ich perspektywy wyglądała cała ta sytuacja i co teraz o sobie myślą. Dla osób zainteresowanych psychologią i socjologią będzie to z całą pewnością duża gratka.

Jednak twórcy trochę się zagalopowali. Wyniki eksperymentu interpretują w znacznie szerszym kontekście. I tu moim zdaniem zbłądzili. Otóż wyłącznie na podstawie faktu, że ich badanie odbywa się niejako na wizji, stwierdzają, że telewizja jest tak wielkim autorytetem, ma taką władzę, że może zmusić ludzi do wszystkiego. Moim zdaniem to błędny wniosek. Podobne wyniki zanotowaliby, przeprowadzając eksperyment na farmie, w fabryce czekolady czy w teatrze. Zresztą sami niejako to potwierdzają, podając na końcu wyniki grupy kontrolnej, w której osoba prowadząca znika ze sceny.

Z tego też powodu "Zabawa w śmierć", choć jest interesującym filmem, demaskuje siebie jako bezwartościową propagandę.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?