Recenzja filmu

Hokus-pokus, Albercie Albertsonie (2013)
Torill Kove
Andrzej Chudy
Henrik Forsbak Langfeldt
Kim Haugen

Prawdziwa magia

"Hokus-pokus" nie korzysta z popkultury, ani nie czyni aluzji do współczesności – czerpie po prostu z uniwersalnych doświadczeń kilkulatków, z uwagą penetrując ich małe radości i wielkie dramaty.
Przedszkolak Albert ma dwa ogromne marzenia – być już dorosłym i mieć psa. Właściwie to jedno marzenie, bo bycie dorosłym to tylko środek, wymóg konieczny, nałożony przez tatę, który nie rozumie jak bardzo chłopiec pragnie mieć włochatego czworonoga – wyprowadzać go na spacer, rzucać patyk do aportu, bawić się z nim w berka i tarzać w kałuży podczas deszczu… bo tata to zwykły nudziarz. Nie to co pan sąsiad, który ma własnego psa i zna mnóstwo magicznych sztuczek. Tata twierdzi, że rozumie marzenia swego syna, boi się jednak o to, że pies będzie zaniedbywany, gdy Albert prześpi poranny spacer czy po prostu o nim zapomni, w końcu i bez psa ma już poważne problemy z wyszykowaniem się do przedszkola na czas. Chłopiec z tatą przerzucają się tymi argumentami bez widoków na rychłe rozwiązanie sprawy, nikt tu nie ma całkowitej racji, ani zupełnie bezpodstawnych roszczeń. Każdy liczy po cichu, że to ten drugi w końcu zmęczy się gadaniem i ulegnie. 



Świat animacji ma swoje gwiazdy – "Hokus-pokus, Albercie Albertsonie" ma Torill Kove, norweską reżyserkę, kilkakrotnie nominowaną do Oscara i finalnie nim nagrodzoną, oraz pisarkę Gunillę Bergström, która niemal nieprzerwanie od 1972 co roku wydaje w Szwecji kolejną część przygód malucha. Trafiająca pierwszy raz na wielki ekran opowieść jest dobrą alternatywą dla współczesnych podwójnie kodowanych animacji; tych, z których zarówno najmłodsi, jak i ich rodzice mogą czerpać przyjemność. Kove także zaprasza do zabawy obie grupy wiekowe, ale nie dzięki temu, że scenariusz zawiera starannie dopasowane do każdej z nich żarty. "Hokus-pokus..." nie korzysta z popkultury, ani nie czyni aluzji do współczesności – czerpie po prostu z uniwersalnych doświadczeń kilkulatków, z uwagą penetrując ich małe radości i wielkie dramaty. Ogromna empatia pozwala autorce książek i reżyserce ukazać świat z perspektywy przedszkolaka. Zamiast mnożyć atrakcje i fantastyczne przygody, przedstawia codzienne doświadczenia, w których każde dziecko może się odnaleźć, i marzenia, pod którymi może się podpisać. Nauka z codziennych perypetii Alberta jest czytelna, ale nigdy nachalnie podana. Dorośli z kolei mają okazję wzbogacić swoją wiedzę o meandrach dziecięcej logiki. Albert tłumaczy ojcu jak komuś niezbyt inteligentnemu, że wziął jego lunetę bez pytania, bo był pewien, że tego nie zauważy. Robi się jednak poważniej, gdy kradnie życzliwemu sąsiadowi pieniądze, bo był przez niego przekonywany, że grube pliki banknotów zostały najzwyczajniej w świecie wyczarowane.




Świat wyobraźni, który zderza się co chwila z twardymi zasadami rzeczywistości, uświadamia rodzicom, jak często ich dzieci okazują się mądrzejsze od nich i że oni sami przewyższają je często jedynie znajomością norm społecznych. Pokazuje też, jak bardzo trzeba uważać na słowa; bezrefleksyjna zabawa kosztem kilkulatków i niekonsekwentne rzucanie mądrymi bon motami zawsze się jakoś zemści. Parafrazując słynne powiedzenie Alberta Einsteina: nie chodzi o to, by napełniać młode umysły jak bezdenne kontenery, ale aby zapalić je jak pochodnię, aby dzieci same mogły oświetlać sobie drogę. Z czasem chłopiec znajdzie sposób, aby urzeczywistnić swój cel, i zrozumie, że nie potrzebuje do tego żadnej magii. Pokazywany na wielu międzynarodowych festiwalach filmowych "Hokus-pokus..." to alternatywa dla współczesnych animacji głównego nurtu. Za pomocą kreski nawiązująca estetycznie do naszych poczciwych wieczorynek z lat 80. obiecuje podróż do czasów sprzed ery Pixara i Cartoon Network, które być może nieodwracalnie zmieniły naszą optykę.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones