Recenzja filmu

Cień (2015)
Alice Winocour
Matthias Schoenaerts
Diane Kruger

Sensacyjny masterclass

Winocour pewnie kontroluje materię filmową i nie daje się ponieść zgubnemu entuzjazmowi. Ani na chwilę nie traci z oczu celu, nie próbuje wrzucić do jednego worka wszystkiego, co tylko przyjedzie
Niech Was nie zmyli niepozorny polski tytuł ani fakt, że za kamerą stoi nieznana multipleksowej widowni reżyserka. "Cień" to bez wątpienia jeden z ciekawszych filmów sensacyjnych ostatnich lat. I zarazem ostateczny dowód na to, że nie ma czegoś takiego jak "zużyty pomysł". Alice Winocour po mistrzowsku obala mity, że nie można tchnąć świeżości w klisze, które funkcjonują w kinie od dziesiątków lat. Autorka "Cienia" spokojnie mogłaby w Hollywood zorganizować masterclass ze sztuki prowadzenia narracji.

 

A przecież punkt wyjścia filmu jest banalny. Nad Wisłą pewnie nikt nie pomyślałby, że można byłoby go przekuć w kino rozrywkowe niepozbawione zarazem walorów artystycznych. Cóż może być bowiem ciekawego w historii mężczyzny, weterana wojennego, który w przerwach między jedną a drugą misją na froncie dorabia sobie jako ochroniarz? A jeśli dojdzie do tego atrakcyjna i nieco zaniedbywana przez męża żona pracodawcy, niejeden z potencjalnych widzów zacznie przewracać oczami i pytać: "ile razy można?".

Tymczasem u Winocour wszystkie elementy fascynują. I ochroniarz, i sytuacja, w jakiej się znalazł, i relacja z piękną kobietą. Reżyserka, świadoma, że klisze, z których korzysta, są doskonale znane, postanowiła tę wiedzę wykorzystać i zabawić się z widzami w kotka i myszkę. Z wyczuciem szwajcarskiego zegarmistrza zakrzywia proste linie narracyjne, skraca perspektywę między obserwatorem a obserwowanym, z premedytacją zachęca nas do wyciągania oczywistych wniosków, by później ujawnić złudność naszych aksjomatów, kiedy zaś trzeba, usypia czujność zwodniczo spokojnym tempem opowieści. 

Winocour pewnie kontroluje materię filmową i nie daje się ponieść zgubnemu entuzjazmowi. Ani na chwilę nie traci z oczu celu, nie próbuje wrzucić do jednego worka wszystkiego, co tylko przyjdzie jej do głowy. Bezwzględnie odsiewa ciekawe lecz nieistotne z punktu widzenia tej konkretnej historii elementy i po mistrzowsku buduje postać głównego bohatera. Grany przez Matthiasa Schoenaertsa Vincent Loreau pokazany jest tak, by widzowie, zachowując dystans, przeniknęli do wnętrza jego świata. Kamera trzyma się blisko, reaguje na emocjonalne wahania bohatera. To, czego doświadcza Vincent, Winocour prezentuje z taką sugestywnością, że widz długo nie jest w stanie oddzielić obsesji bohatera od "obiektywnej" prawdy.


Reżyserka osiąga ten efekt garściami czerpiąc z kina artystycznego, z premedytacją spowalniając tempo, zamiast ciągłego dociskania gazu hipnotyzując widza jak kobra przed ostatecznym atakiem. Kiedy więc akcja rusza, wrażenie jest podwójnie mocne. A nawet potrójnie, ponieważ Winocour czuje kino akcji, co widać najlepiej w doskonale nakręconej i zmontowanej scenie samochodowej ucieczki. Klimat dodatkowo wzmacnia muzyka zespołu Gesaffelstein. Chyba od czasu Daft Punk i widowiska "Tron: Dziedzictwo" nie było w kinie soundtracku stanowiącego tak integralną część filmu.

Dowodem pierwszorzędnych umiejętności reżyserskich Winocour są też kreacje aktorskie. Na pierwszy rzut oka gra Diane Kruger i Schoenaertsa nie wydaje się wyjątkowa. Wystarczy jednak przyjrzeć się ich postaciom, by zauważyć, że aktorzy po prostu nie gwiazdorzą, lecz podążają za precyzyjnymi wytycznymi reżyserki. Dwoje bohaterów jest tak zaprezentowanych, by maksymalizować efekt oddziaływania na widza całości. Jest to trochę niedoceniana forma gry aktorskiej, ponieważ od odtwórców ról wymaga szukania satysfakcji w efekcie końcowym, a nie tylko we własnym występie. W przypadku "Cienia" ten efekt końcowy jest po prostu znakomity.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto widział i docenił "9 1/2 tygodnia", ten zapewne sięgnie po "Pięćdziesiąt twarzy Greya". A kto widział... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones