Recenzja filmu

Mój przyjaciel smok (2016)
David Lowery
Artur Kaczmarski
Bryce Dallas Howard
Robert Redford

Sezon na smoka

Zrealizowany w bezpiecznym stylu i będący remakiem klasycznego filmu Disneya z 1977 roku, "Mój przyjaciel smok" ma więcej wspólnego z tradycyjnym kinem familijnym niż efektowną, współczesną
Jaki smok jest, każdy widzi. Choć zwiastun sugerował, że spędzimy trochę czasu w niepewności, twórcy nie trzymają swojej największej atrakcji w ukryciu. Oto po wypadku samochodowym, w którym giną rodzice małego Pete'a (Oakes Fegley), straumatyzowany chłopczyk zapuszcza się w las. Złowróżbne pomruki i odgłos łamanych gałęzi szybko okazują się zasłoną dymną. Tytułowe smoczysko, miks puchatej jaszczurki i przerośniętego teriera, wyciąga do bohatera pomocną łapę. Osierocony Pete nie zastanawia się dwa razy i razem ze swoim nowym przyjacielem ucieka w dzicz. 

   

Sześć lat później bohater niespodziewane wraca na łono cywilizacji. Pod opiekę bierze go rodzina leśników, ale pomimo usilnych prób reedukacji, Pete wciąż tęskni za swoim przyjacielem. Początkowo nikt nie daje wiary opowieściom o gigantycznym i pokojowo nastawionym stworze imieniem Elliot. A kiedy prawda wyjdzie wreszcie na jaw, nie wszyscy będą dla Elliota równie wyrozumiali. 

Zrealizowany w bezpiecznym stylu i będący remakiem klasycznego filmu Disneya z 1977 roku, "Mój przyjaciel smok" ma więcej wspólnego z tradycyjnym kinem familijnym niż efektowną, współczesną baśnią z elementami fantasy. Choć kręcony był głównie w Nowej Zelandii, twórcy postawili na klimat oraz popkulturową ikonografię amerykańskiego środkowego wschodu. Zahartowani faceci rąbią drwa, ubrane we flanele kobiety czekają z obiadem, a rezolutne dzieciaki żyją w symbiozie z naturą. W tej sielskiej atmosferze i wśród ciężko pracujących ludzi kwitnie najstarsza pod słońcem opowieść o tolerancji. Homo sapiens nauczą się od smoka, że strach przed odmiennością nakręca spiralę okrucieństwa, z kolei Elliot pojmie, że jeśli się kogoś kocha, trzeba być gotowym na poświęcenie.  
 
 

Obsadzeni według oczywistego klucza aktorzy przyjechali do pracy na jałowym biegu. Bryce Dallas Howard odgrywa na autopilocie nieprzejednaną pragmatyczkę, Karl Urban i Wes Bentley mają odpowiednio wystylizowany zarost, więc z rozdzielnika są uosobieniem "szorstkiej męskości", z kolei Robertowi Redfordowi pozostają już tylko figury mędrców, wiedzących doskonale, że są na tym świecie rzeczy, które trudno objąć wzrokiem, a jeszcze trudniej – umysłem. Świetni są natomiast Fegley w głównej roli, który w języku ciała łączy dzikość z zaskakującą delikatnością, a także wykreowany w komputerze Elliot. To postać majestatyczna i nieporadna zarazem, o wyjątkowo powściągliwej ekspresji i sporym potencjale komediowym. Poza tym, odkryjcie w sobie dziecko – ten smok może stawać się niewidzialny, więc nie może być już fajniejszy. 

Finałowy pościg, w którym krzyżują się losy bohaterów, pozostaje wizytówką filmu. Jest w nim sporo niewymuszonego humoru i szczypta grozy, a nakręcona z biglem akcja nie zwalnia ani na moment. Kiedy więc staniecie przed dylematem przy kinowej kasie, pamiętajcie, że smoki to gatunek zagrożony. I warto dać im szansę na sequel.
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Mój przyjaciel smok" to kolejna propozycja ze stajni Disneya skierowana głównie do najmłodszych widzów.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones